-Umiesz opatrywać?- spytał patrząc na mnie z nadzieją...
No i co miałam mu powiedzieć? Nie wybacz, ostatnimi czasy opatrywałam chomika, gdy miałam 6 lat... to by nie przeszło
- Emm... Tak?- bardziej spytałam niż stwierdziłam, na co chłopak cicho się zaśmiał i już miał zamiar wstać
- Siedź!- chyba powiedziałam to zbyt głośno, bo popatrzył na mnie dość
dziwnym wzrokiem- To znaczy... byłabym wdzięczna gdybyś się nie ruszał i
dał mi to obejrzeć- poprawiłam się natychmiastowo, po czym odgarnęłam
swoje długie blond włosy do tyłu.
Żałowałam, że nie miałam ze sobą żadnej spinki, ani gumki. Te kudły
tylko mi wtedy przeszkadzały, westchnęłam i postanowiłam się temu
dokładniej przyjrzeć.
- Nie jest głęboka, ale naprawdę obficie się sączy- mruknął i już chciał
coś tam "majstrować, ale w tamtym momencie mój refleks okazał się
efektywniejszy i zwinnym ruchem odtrąciłam jego dłoń. Ivan posłał mi
zdziwione spojrzenie, a mi zrobiło się naprawdę głupio, nie miałam
pojęcia co tego dnia we mnie wstąpiło.
- Przepraszam- odchrząknęłam, na co mój towarzysz się zaśmiał, wytrącając mnie z równowagi
- Hej wyluzuj się trochę, przecież cię nie pobiję- pokręcił z rozbawienia głową
- Wybacz ale nie na co dzień zdarza mi się rozmawiać z krwawiącymi
ludźmi, którzy mają dwa metry wzrostu i są mi znani zaledwie od kilku
minut- mruknęłam, chwytając za płyn do dezynfekcji
Chłopak wywrócił oczami i nieco się skrzywił, gdy ciecz zetknęła się z jego raną.
Następnie zabrałam się za opatrywanie tego "draśnięcia". Nie było mowy,
żeby mogło się nie udać... w końcu widziałam to na tylu filmach, powinno
być w porządku. Po skończonej pracy spojrzałam na swoje dzieło i
szeroko się uśmiechnęłam, nie było aż tak źle, przynajmniej miałam taką
nadzieję.
- Nie za mocno?- zapytałam cicho, na co chłopak pokręcił głową
- To teraz zadanie numer dwa...- zaczął wstając. Posłałam mu pytające
spojrzenie- Mam podobną na udzie, spojrzysz?- nie czekając na moją
odpowiedź, zaczął odpinać pasek od spodni
No co to, to nie. Nie umawialiśmy się na takie "urozmaicenia". Zapewne znów spaliłam buraka.
- Czekaj, wróć nie zamierzam na to patrzeć, naprawdę- wymamrotałam
odkładając bandaże na miejsce- pielęgniarka z pewnością chętnie się tym
zajmie- dodałam i już zamierzałam stamtąd pryskać
- O nie... tylko nie ona. W takim razie wolę się wykrwawić- podsumował i
pozbył się starego, przesiąkniętego "opatrunku", to wyglądało jeszcze
gorzej
- Nie daj się prosić Cassandro, skoro tak dobrze ci poszło- mruknął
miło, więc jęknęłam pod nosem. Przecież nie mogłam sobie tak po prostu
pójść. Do tej pory znałam tutaj tylko jego. Ponownie odgarnęłam włosy i
rzuciłam krótko:
- Cass
- Słucham?- zmarszczył brwi
- Możesz mnie tak nazywać- dodałam i niechętnie zabrałam się do pracy...
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)