Chwyciłam swoją tacę i zaczęłam się gorączkowo rozglądać dookoła. Niby to nie jest nic skomplikowanego - wejść na stołówkę, wziąć jedzenie i usiąść z jakąś osobą. Tak, ale kiedy zna się tu tylko jednego chłopaka nigdy nie jest łatwo. Jest również wyjście siedzenia samemu, ale zawsze jest wtedy możliwość że dosiądzie się ktoś niepowołany. Pozostało więc jedyne wyjście - poznanie nowej osoby. Cóż, nie żebym była aspołeczna, ale nigdy nie wychodziło mi zawiązywanie znajomości.
Mój wzrok przykuł jeden bezbronny stolik, głęboko koło ściany. Chwyciłam mocniej tackę i ruszyłam przed siebie. Trochę to trwało zanim przebrnęłam przez krzesła, stoliki i uczniów ale w końcu znalazłam się przy moim celu.
Siedziała tam dziewczyna z ciemnymi włosami której wcześniej nie widziałam. Cóż, nie ma się co dziwić, byłam tu od ledwie tygodnia. Odchrząknęłam nieznacznie a uczennica drgnęła jakby wybudzona ze snu.
- Mogę się dosiąść? - spytałam cicho i gdy ta lekko kiwnęła głową, położyłam ostrożnie jedzenie. - Jestem... Phoebe.
- Maja. - uśmiechnęła się delikatnie i wbiła wzrok w jajko, jakby próbowała przesłać do niego telepatyczne słowa. Nastała między nami cisza i odczuwałam ją naprawdę mocno, mimo że w jadalni trwał codzienny chaos i krzyk. Każdy z nas żuł cicho swój obiad, aż po kilku minutach zostały tylko okruszki. Połowa sali była już pusta więc i my w tym samym czasie podnieśliśmy się i wyszliśmy.
- Może ... chciałabyś gdzieś pojechać? - spytałam cicho, gdy ogrzało nas ciepłe, Florydzkie powietrze. - Wiem że to już takie oklepane, ale trzeba korzystać z przyjemnej pogody.
<Maja? Wiem, trochę słabe xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)