Gdy mieliśmy wychodzić, zaczęło padać coraz bardziej intensywnie. No pięknie- pomyślałam i spojrzałam na mojego towarzysza, który uśmiechał się pod nosem. Chciałam wiedzieć co go tak mocno rozbawiło ale jakoś niezręcznie było mi zapytać. Westchnęłam cicho i postanowiła się odezwać:
- To co robimy?- spytałam bawiąc się rękawem mojej ciemno-szarej bluzy
Ivan spojrzał na mnie nieco zamyślony
- W sumie mamy 2 wyjścia...- zaczął spoglądając na strugi wody płynące po dachu stajni- Albo idziemy ryzykując zamarznięciem...
- Albo co?- przerwałam, odruchowo zakładając kaptur na głowę, ja już zamarzałam, naprawdę nie chciałam dodatkowo zostać zmoczona
- Zawsze możemy tutaj poczekać, kiedyś przestanie lać- zaśmiał się w wskazał na bele siana, nie musiałam długo myśleć, aby wybrać korzystną opcję
Nie czekając na jego reakcję ruszyłam w stronę wnętrza budynku i usiadłam we wskazanym przez niego miejscu, tutaj przynajmniej tak nie wiało. Poczułam się dość niezręcznie... w sumie nie wiedziałam o czym mogłabym z nim porozmawiać. Podniosłam wzrok, gdy Ivan postanowił zająć miejsce po przeciwnej stronie. Świetnie... teraz już na pewno bez rozmowy się nie obędzie. Posłałam mu lekki uśmiech
- Więc- zaczął przeciągając samogłoski, na co mimowolnie zachichotałam- Może powiesz coś o sobie? Cokolwiek. Najlepiej coś czego nie widać na pierwszy rzut oka, będzie zabawniej- zakończył opierając się plecami o drewnianą ścianę
Spojrzałam na niego niepewnie... nie byłam zbyt ciekawą osobą, jęknęłam w duchu, zastanawiając się przy tym, co mogę o sobie powiedzieć.
- Okay, emm... To tak...- zaśmiał się pod nosem, więc spiorunowałam go wzrokiem
- No już, mów- wyszczerzył zęby w uśmiechu, na co wywróciłam oczami
- Lubię jeździć na wrotkach, czasami rysuję, jestem raczej introwertykiem...- mruknęłam
- Zauważyłem- wtrącił zupełnie słusznie
- Mam tatuaż...
- Serio? Gdzie, pokaż...- odparł nieco podekscytowany, oj to chyba nie był dobry pomysł, ale w końcu się poddałam
Wstałam z wygrzanego miejsca, podniosłam bluzę z mojej lewej strony i lekko opuściłam pasek od spodni, ukazując zarys czarnego motyla znajdującego się na moim biodrze. Ivan pokiwał z uznaniem
- Tego bym się po tobie nie spodziewał- zaśmiał się a ja mu zawtórowałam i usiadłam ponownie
- Jest wiele rzeczy, które zrobiłam chociaż wcale do mnie nie pasują- poczułam się nieco bardziej rozluźniona
- Poważnie, na przykład?- spytał zaciekawiony
- Ja i mój brat braliśmy kiedyś udział w nielegalnych wyścigach... teraz już wiem że to było dość głupie. Miałam wtedy niebieskie włosy i mówili na mnie Safi, sama nie wiem dlaczego- pokręciłam z rozbawienia głową
- W to akurat nie uwierzę- Faktycznie nie wyglądało na to, żeby mi wierzył- W jakim mieście organizuje się konne wyścigi ja się pytam?- teraz to ja zachichotałam. Moja jazda konna była tragiczna, prędzej bym się zabiła niż wystartowała w jakiejkolwiek konkurencji.
- Ale ja nie mówię o konnych, Rush miał wtyki w całkiem porządnych warsztatach- wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i spojrzałam przez uchylone drzwi. Przestało padać...
- Idziemy?- zapytałam, ale Ivan nie wyglądał jakby palił się do opuszczenia stajni- Chyba, że ty też chcesz coś poopowiadać- uśmiechnęła się
- Czekaj, jak to się ścigałaś?- czyli postanowił dalej drążyć temat, teraz się skrzywiłam
- To było ponad rok temu, na początku było zabawnie. Ale po śmierci mojego taty przestałam się w to bawić i razem z Rush'em postanowiliśmy z tym skończyć- mruknęłam- Rush to mój brat- dodałam widząc jego niepewny wyraz twarzy
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)