Strony

piątek, 14 kwietnia 2017

Od Adeline do Luke'a - pisanka trzecia

Te małe i cholernie wkurzające urządzenie znowu się odezwało. Z wielką irytacją kliknęłam na mały przycisk z boku urządzenia i powoli uniosłam powieki, które wydawały się być potwornie ciężkie. Kołdra, która otulała moje zimne ciało było taka cudowna i puszysta, aż wydawało się, że krzyczy: "Nie zostawiaj mnie samej! Przecież jestem taka fajna!". Z wielkim rozleniwieniem wstałam z miękkiego materaca mojego królewskiego łóżka. Moje zmarznięte stopy od razu rozpoczęły próby znalezienia puchatych kapci, które wiecznie wpadały pod łoże. Zrezygnowana uklękłam na podłodze i sięgnęłam ręką po kapciochy. Od razu poczułam milutki materiał więc szybkim ruchem go pociągnęłam. Wsunęłam nogi w obuwie i ruszyłam do łazienki by zobaczyć jak wygląda sytuacja z moim wyglądem. Okazało się, że w sumie nie jest aż tak źle. Najbardziej przeszkadzającą rzeczą był nie do końca zmyty wczorajszy makijaż. Rozmazana pomadka była po prostu niechlujna. Sięgnęłam po dwufazowy płyn do demakijażu i nielada prędkością pozbyłam się resztek pomadki. Z półki wzięłam białą szczoteczkę i pastę do zębów. Wycisnęłam białą maź na włosie od szczoteczki i szybko zaczęłam szorować moje śnieżnobiałe zęby. Te przepisowe cztery minuty szybko mi minęły i od razu mogłam się zająć nałożeniem matowej pomadki. Wybrałam kolor Dolce K od Kyllie Jenner. Sprawnie zaaplikowałam ją na moje usta i wyszłam z toalety. Teraz czekało mnie kolejne zadanie czyli ubranie się. Z szafy wyjęłam szarą bluzę z logiem Adidasa i czarne bryczesy z silikonowym lejem. Ubrania szybko znalazły się na mnie, pozostało mi tylko założyć buty i zejść na śniadanie. Nałożyłam śnieżnobiałe Nike Huarache i wyszłam z pokoju. Nie zważając na to, która godzina trzasnęłam drzwiami na znak, że już wstałam. Z kieszeni bryczesów wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać wszystkie moje social media. Zeszłam po schodach do stołówki i już miałam wybierać coś do zjedzenia gdy moją uwagę przyciągnął niezwykle wysoki chłopak. Z błyskiem w oku na niego spojrzałam, ale szybko zabrałam się za zrobienie grzanek. Szybko wrzuciłam dwie kromki chleba tostowego do tostera i naszykowałam talerzyk, nóż i nutellę. Jak zawsze przy wyskoczeniu grzanek, dostałam zawału. Wyjęłam je i posmarowałam kremem czekoladowym. Usiadłam do wolnego stolika i zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku udałam się do stajni. Trwało niemałe zamieszanie, a ja z zaskoczeniem próbowałam się dopchać do boksu Lemon. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Próbowałam zlokalizować mojego obserwatora lecz w tym całym chaosie nie dało się tego zrobić. Z zażenowaniem podeszłam do stajennego.
- Co tu się dzieje? Konie są zdenerwowanie, a wszyscy i tak biegają - powiedziałam.
- Panienka jeszcze nie wie? Przecież dzisiaj jest ta cała przebieranka! Ludzie przebierają konie i urządzają mini konkurs. Nikt jeszcze nie wziął Lemon więc jeśli chcesz możesz wziąć udział. - Wyjaśnił krótko. Bez zawahania postanowiłam wziąć udział w tym całym konkursie. Dopiero teraz zobaczyłam dość duży plakat z tymże ogłoszeniem. Wszystko miało zacząć się o godzinie 14:30. Spojrzałam na zegar w telefonie, który wskazywał godzinę 11:39. Szybko pobiegłam po mój kask motocyklowy do pokoju i raz dwa wskoczyłam na mojego Kawasaki. Pojechałam do miasta by kupić materiały na cały 'projekt'. Wstąpiłam do pierwszej lepszej pasmanterii by zakupić różnokolorowe wstążki i żółty pluszowy materiał. Tuż obok sklepu z materiałami znalazłam sklep papierniczy gdzie kupiłam dwa ogromne, białe arkusze papieru. Poprosiłam jeszcze o cekiny i mocny klej. Wybiegłam z pełnymi reklamówkami. Nie powiem wyglądało to komicznie gdy na tak drogim motocyklu siedziała drobna dziewczyna z foliowymi torebkami. Szybko dojechałam do akademii i zabrałam się za tworzenie wielkiego arcydzieła. Przerażała mnie myśl tego, że Lemon będzie cała zawinięta w ten żółty materiał, miała bowiem zostać wielkanocnym pisklakiem. Ja postanowiłam zostać ogromną pisanką. Na brystolach narysowałam owalne kształty i ze stoickim spokojem zaczęłam je wycinać. Z szafki wyciągnęłam duże pudełko, w którym było dużo brokatu, farb i tym podobnych rzeczy. W tym momencie uznałam, że najlepszą opcją będzie zostanie ogromną i różową pisanką. Szybko nałożyłam klej na papier i wyspałam całe zasoby różowego brokatu. Dokleiłam gdzieniegdzie większe fioletowe cekiny i dokleiłam tasiemkę zawiązaną w kokardki na same czubki obu 'jajek'. Bardzo szeroką tasiemką połączyłam obie części i uznałam, że zrobiłam arcydzieło. Poszukałam w szafie moich starych fioletowych bryczesów. Gdy tylko przebrałam się za tą pisankę, wybuchnęłam salwą śmiechu.
- No Adeline jesteś piękną pisanką! - Zaśmiałam się, ale mina szybko mi zrzedła, ponieważ zobaczyłam godzinę. Zostało mi półtorej godziny więc szybko chwyciłam za żółtego pluszaka i pobiegłam do stajni. Weszłam do boksu klaczy i przywitałam się z nią. Na szczęście Lemon nie bała się tego materiału więc szybko zaczęłam ją przebierać za kurczaka. Materiał łatwo ze mną współpracował więc dość sprawnie to zrobiłam. Wszystkie osoby uśmiechały się pod nosem gdy tylko spoglądały w moją stronę. Darzyłam je lodowatym wzrokiem i miałam ochotę wymordować wszystkich ludzi na ziemii. Odsunęłam się od konia i spojrzałam na niego.
- Nieźle Ci w żółtym kolorze - powiedziałam i wystawiłam język. Ze spokojem zobaczyłam, że zostało mi jeszcze piętnaście minut więc szybko wyczyściłam klaczy kopyta i założyłam jej czerwony kantar, który miał robić za 'dziobek'. Wzięłam również tego samego koloru uwiąz, przypięłam go do kantara i wyszłam ze stajni. Byli tam już wszyscy uczestniczący w tej zabawie.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie na konkursie przebrań wielkanocnych! Wszystkich uczestników prosimy o zrobienie kółka w stępie i kłusie, a później ustawienie się w rzędzie, wtedy nastąpi ogłoszenie wyników.
Na polecenie męskiego głosu, wszyscy ruszyli za jakimś karym koniem i dziewczyną. Lemon była spokojna lecz przy rundzie z kłusem próbowała wyrwać się galopem lecz mocno ją trzymałam więc do tego nie doszło. Ustawiliśmy się w rzędzie i czekaliśmy na ogłoszenie wyników.
- Przepraszamy za niedogodności lecz ogłoszenie wyników będzie dopiero za kilka dni. Kartka z laureatami będzie wywieszona na korytarzu - powiedział mężczyzna i odłożył mikrofon. Zdjęłam z siebie papierową pisankę i szybko wyrzuciłam ją do kosza. Z skarogniadą klaczą wróciłam do stajni i szybko ją 'rozebrałam'. Gdy wyszłam z jej boksu, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Winowajcą okazał się ten sam wysoki chłopak.
- Uważaj jak łazisz idioto - fuknęłam i uniosłam wzrok na jego twarz.

Luke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)