- To prawda... - zachichotałam, poklepując po szyi Storma. - Ale od zawsze lubiłam karmić zwierzęta z ręki.
- Faktycznie, coś w tym jest...
- A może wyszczotkujemy kilka koni? Będzie co robić, a same się i tak, i tak nie wyszczotkują. - zaśmiałam się cicho.
- Jasne, dobry pomysł!
Poszłyśmy więc po szczotki i inne potrzebne rzeczy.Gdy już je wzięłyśmy, skierowałyśmy się z powrotem do stajni.
- Wyszczotkujemy wszystkie konie, czy kilka? To zawsze mniej roboty dla uczniów, nauczycieli i stajennych.
- Może wszystkie? I tak to nam nie będzie przeszkadzało.
- Racja. A może ustalmy, kto czyści którego konia?
- Dobry pomysł.
Weszłyśmy więc do stajni, postanawiając, że zaczniemy po kolei.
- Może będziemy szczotkować co dwa? Ja zacznę od Faldo, a ty od Rosabell, ok?
- Wchodzę.
Zaczęłyśmy więc szczotkować konie. Najpierw ja Faldo, ona Rosabell, później ja szczotkowałam Sifil, a ona Wings, później ja Storma, ona Lemon… I tak dalej. Gdy skończyłam szczotkować Pepper, odłożyłam szczotkę i otarłam czoło, wzdychając.
- Może mała przerwa? – zaproponowałam. – Przydałoby mi się czegoś napić…
- Dobry pomysł. – powiedziała, także wzdychając.
- Może pójdziemy do mnie? – zaproponowałam. – Napijemy się czegoś i wrócimy…
- Skoro chcesz…
Udałyśmy się więc do akademika.
Riley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)