-Jeśli wolisz spokojniejszego konia, to widzę tu jednego kandydata, Dancing Star, o ile dobrze patrzę, to jest on wałachem, więc teoretycznie nie powinno być z nim problemów.- stwierdziłam z naciskiem na „teoretycznie".
Konie tam były naprawdę cudowne, wszystkie miały bystre spojrzenia, oprócz jednego, który spał, więc nie sposób było stwierdzić, jakie spojrzenie posiada. Riley bardziej podobały się srokacze i kasztany, mnie raczej interesowały kare koniki, których było tam 5, więc całkiem sporo. Każdy był cudowny, więc każdemu z koni dałyśmy po kilka smaczków. Z 20 koni tylko kilka nie pożarło ich od razu - Princess, Crix i Blue Sky nie raczyły zjeść oferowanej przez nas przekąski przy nas, lecz gdy odeszłyśmy, po chwili doszło do nas chrupanie.
- Najbardziej podoba mi się Dancing Star, jest taki piękny! - Riley aż pisnęła z radości, dobrze, że byłyśmy tam same, nie licząc koni oczywiście.
- Jest naprawdę śliczny, cudowny. I ma taką miękką sierść. Myślę, że możesz na niego wsiąść i go przetestować.- szybko wślizgnęłam się do boksu wałacha, a za mną Riley.
***
Gdy uporałyśmy się z osiodłaniem srokacza, poleciłam Riley wyprowadzić go z boksu.
-No to teraz wsiadaj, a ja zaraz dołączę.- powiedziałam, wyjmując telefon. W tym czasie, gdy ja przeglądałam Internety, Riley robiła na wałaszku rozgrzewkę, by rozruszać jego mięśnie.
-Zrób woltę może, od A...do tamtego punktu.- wskazałam dwa punkty, od którego do którego miała być woltę, a brunetka spisała się na medal. - Popędź go trochę, nie chcemy tutaj spać.- krzyknęłam, już całkowicie wczuwając się w rolę amatorskiej instruktorki. - Jak nie działa łydka, druga łydka to trzecia już z batem.- poradziłam, cmokając, by srokacz ruszył żwawszym kłusem.
Trening przebiegł bardzo sprawnie, a Riley była zadowolona. Dziewczyna bardzo dobrze sobie już radziła, były tylko problemy z galopem na dobrą nogę.
-Super Ci poszło.- uśmiechnęłam się szeroko w stronę dziewczyny.
-Według mnie przeciętnie.- Nie kto inny jak Bridget stanęła u progu ujeżdżalni, jak zwykle patrzyła na swoje szpony, a w jej uszach wisiały amulety.
-Bridget. Znowu ty.- warknęłam, spoglądając na blondynkę.
-Ja, wróciłam. - uśmiechnęła się wrednie, jak to ona potrafi i podeszła do srokacza, na którym jeszcze siedziała zdezorientowana Riley.- Usłyszałam, że dorobiłaś się grona wielbicieli i nowej szkapy. Przetestujemy ją? Ona kontra moja klacz. - dodała.
-Zamknij się. -mruknęłam gniewnie w stronę Bridget.- Ale przyjmuje, jest nie do pobicia.- uśmiechnęłam się triumfalnie w stronę blondyny,
- Dobra, za 20 minut przed stajnią.
Riley od razu zsiadła z konia i zaczęła dopytywać kto to. Ja oczywiście opowiedziałam jej o tej małpie, a ta słuchała z zaciekawieniem.
-No więc pomożesz mi przygotować szybko Desert?- zapytałam z nadzieją w głosie.- Później od razu pójdziemy do Rose z prośbą o wydzierżawienie właśnie Dancing Stara. - uśmiechnęłam się szeroko do brunetki, która na twarzy miała również wielki uśmiech.
Riley? Jestem dziwna, wiem xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)