Taszczyłam koński ekwipunek, żwawym krokiem zmierzając w stronę Mel. Nieoczekiwanie usłyszałam znajome rżenie, dobiegające z sąsiedniego boksu.
- Zaraz, zaraz... Jakim cudem? - podniosłam wzrok zdumiona.
Zza drewnianej ścianki wychylił się kasztanowy pyszczek Red Royal. Klacz parsknęła z zadowoleniem.
- Ada...? - spojrzałam na przyjaciółkę z niemałym zdziwieniem.
- No wiesz co, myślałam że się bardziej ucieszysz na mój widok! - blondynka parsknęła śmiechem, odgarniając z czoła jasne pasma włosów.
Bez słowa podbiegłam do dziewczyny, zarzucając jej dłonie na ramiona w mocnym uścisku.
- Dziewczyno, zadusisz mnie! - śmiała się zielonooka.
- Gdzieś ty była przez tyle czasu? Przepadłaś jak kamień wodę! - zapytałam w końcu.
- Później o tym pogadamy, dobrze? - Ada zerknęła kątem oka na siodło, uzdę i całą resztę ekwipunku Melindy, który niezamierzenie znalazł się teraz na ziemi - Chyba coś zgubiłaś...
- A, tak... - przewróciłam oczyma, szczerząc się od ucha do ucha - Rozumiem, że nie masz żadnych planów na popołudnie?
- No nie - wzruszyła ramionami - A co proponujesz?
- Przejażdżka w miłym towarzystwie, a potem obiad, bo umieram z głodu. Leć do siodlarni po ekwipunek, a ja w tym czasie osiodłam Meli...
- Meli? - blond włosa skierowała na mnie pytające spojrzenie.
- No tak, Meli to mój koń - wskazałam na karoszkę, obserwującą przez cały ten czas naszą rozmowę.
- Jest śliczna - skomentowała przyjaciółka, gładząc dłonią chrapy czarnej - Mam nadzieję, że polubią się z Red Royal.
- Na pewno. Nie polubiła tylko Stara. Ich pierwsze spotkanie było dość... - przygryzłam wargę - Cóż, trochu mu obciachu narobiła, bo przegoniła go na drugi koniec pastwiska...
- Aż tak źle? Biedaczek, trafił na kobietę z temperamentem! - zachichotała, odchodząc od boksu - Dobra, biegnę po rzeczy Różyczki i możemy jechać - po tych słowach powędrowała w stronę wyjścia znikając mi z oczu.
***
Wróciłyśmy zadowolone z przejażdżki i oporządziwszy wierzchowce, udałyśmy się do stołówki. Zaraz po obiedzie Ada zaproponowała mi prezentację swego nowego pokoju. Nie miałam serca psuć jej niespodzianki, aczkolwiek trzymanie języka za zębami to w moim wypadku dość trudne zadanie.
- Teraz mieszkam z dziewiątce... - tłumaczyła, przekręcając klucz w zamku.
- Yhmm... - mruknęłam pod nosem, odwracając wzrok dla niepoznaki. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się w porę stłumić śmiech.
- A ty co się tak cieszysz?
- Nic, nic, mniejsza... - zasłoniłam usta, starając się opanować emocje.
- Zaraz. To nie moje rzeczy... - stwierdziła Ada, spoglądając na gabaryty ustawione w kącie pokoju, przy sąsiednim łóżku - Wygląda na to, że ktoś się już tu wprowadził...
- No tak, tak jakby - wzruszyłam ramionami z bystrym spojrzeniem - I uprzedzam, że część tego pomieszczenia zostanie bardzo szybko zaśmiecona stertami kartek, farbami, książkami i innymi szpargałami, których nie da się upchnąć do szuflady, wybacz.
- T-ty? Tutaj? - jej mina... Po prostu bezcenna.
- Tia, mam tu miejscówkę od kilku dni zarezerwowaną, ale nie wiedziałam kogo jeszcze upchną do pokoju - wyszczerzyłam się, zerknąwszy kątem oka na Raven, bacznie obserwującą Nilaya, który właśnie dobrał się do jej miski z karmą - Mońdzioł! To nie twoje! - chciałam skorygować zachowanie, ale przyjaciółka mnie powstrzymała.
- Spoko, niech sobie zje... - zachichotała.
- On z tego nic nie zje, tylko naśmieci... - pokręciłam głową, po czym padłam na łóżko w celu sprawdzenia jego miękkości. Nawet wygodne. Coś czuję, że szybko polubię ten pokój. Oparłszy się plecami o ścianę, poczułam coś dziwnego. Wsunęłam rękę w niewielką szczelinę za łóżkiem, gdzie tkwiły zgniecione strony jakiejś starej gazety. Rozwinęłam papier i spojrzałam zmieszana na współlokatorkę - Aduś...
- Hm?
- Pamiętasz tę imprezę, na której byłyśmy jeszcze przed twoim wyjazdem?
- No... Tak, a co?
- No bo, my chyba tego, no... Sama zobacz - podałam jej częściowo podartą stronę - Nie wiem co wtedy robiłyśmy, ale to to na zdjęciu nie wygląda najlepiej - przełknęłam ślinę, wskazując palcem na artykuł dotyczący przestępstwa popełnionego w Porec kilka tygodni temu, gdzie widniał wpis "Grupa nastolatków zarejestrowana na monitoringu przed parkingiem niedaleko parku. Osoby te przyczyniły się do poważnych zniszczeń samochodu pana Harley'a W. Jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek informacje na temat owych osób, proszony jest o skontaktowanie się z policją...".
- Myślisz, że to byłyśmy... - głos przyjaciółki lekko zadrżał - My?
- Nie no! Nie, na pewno nie! - zaprzeczyłam pospiesznie, dodając - Aż tak upite nie byłyśmy, znaczy się... Chyba...
Po dłuższej chwili milczenia, zgarnęłam ze stołu laptopa, po czym weszłam w grafikę google powiązaną z wpisem na temat owej sytuacji.
- Niee... - stęknęłam z goryczą, ukrywając twarz w dłoniach - Dlaczego...?
Aduś? Będzie się działo XD
- A, tak... - przewróciłam oczyma, szczerząc się od ucha do ucha - Rozumiem, że nie masz żadnych planów na popołudnie?
- No nie - wzruszyła ramionami - A co proponujesz?
- Przejażdżka w miłym towarzystwie, a potem obiad, bo umieram z głodu. Leć do siodlarni po ekwipunek, a ja w tym czasie osiodłam Meli...
- Meli? - blond włosa skierowała na mnie pytające spojrzenie.
- No tak, Meli to mój koń - wskazałam na karoszkę, obserwującą przez cały ten czas naszą rozmowę.
- Jest śliczna - skomentowała przyjaciółka, gładząc dłonią chrapy czarnej - Mam nadzieję, że polubią się z Red Royal.
- Na pewno. Nie polubiła tylko Stara. Ich pierwsze spotkanie było dość... - przygryzłam wargę - Cóż, trochu mu obciachu narobiła, bo przegoniła go na drugi koniec pastwiska...
- Aż tak źle? Biedaczek, trafił na kobietę z temperamentem! - zachichotała, odchodząc od boksu - Dobra, biegnę po rzeczy Różyczki i możemy jechać - po tych słowach powędrowała w stronę wyjścia znikając mi z oczu.
***
Wróciłyśmy zadowolone z przejażdżki i oporządziwszy wierzchowce, udałyśmy się do stołówki. Zaraz po obiedzie Ada zaproponowała mi prezentację swego nowego pokoju. Nie miałam serca psuć jej niespodzianki, aczkolwiek trzymanie języka za zębami to w moim wypadku dość trudne zadanie.
- Teraz mieszkam z dziewiątce... - tłumaczyła, przekręcając klucz w zamku.
- Yhmm... - mruknęłam pod nosem, odwracając wzrok dla niepoznaki. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się w porę stłumić śmiech.
- A ty co się tak cieszysz?
- Nic, nic, mniejsza... - zasłoniłam usta, starając się opanować emocje.
- Zaraz. To nie moje rzeczy... - stwierdziła Ada, spoglądając na gabaryty ustawione w kącie pokoju, przy sąsiednim łóżku - Wygląda na to, że ktoś się już tu wprowadził...
- No tak, tak jakby - wzruszyłam ramionami z bystrym spojrzeniem - I uprzedzam, że część tego pomieszczenia zostanie bardzo szybko zaśmiecona stertami kartek, farbami, książkami i innymi szpargałami, których nie da się upchnąć do szuflady, wybacz.
- T-ty? Tutaj? - jej mina... Po prostu bezcenna.
- Tia, mam tu miejscówkę od kilku dni zarezerwowaną, ale nie wiedziałam kogo jeszcze upchną do pokoju - wyszczerzyłam się, zerknąwszy kątem oka na Raven, bacznie obserwującą Nilaya, który właśnie dobrał się do jej miski z karmą - Mońdzioł! To nie twoje! - chciałam skorygować zachowanie, ale przyjaciółka mnie powstrzymała.
- Spoko, niech sobie zje... - zachichotała.
- On z tego nic nie zje, tylko naśmieci... - pokręciłam głową, po czym padłam na łóżko w celu sprawdzenia jego miękkości. Nawet wygodne. Coś czuję, że szybko polubię ten pokój. Oparłszy się plecami o ścianę, poczułam coś dziwnego. Wsunęłam rękę w niewielką szczelinę za łóżkiem, gdzie tkwiły zgniecione strony jakiejś starej gazety. Rozwinęłam papier i spojrzałam zmieszana na współlokatorkę - Aduś...
- Hm?
- Pamiętasz tę imprezę, na której byłyśmy jeszcze przed twoim wyjazdem?
- No... Tak, a co?
- No bo, my chyba tego, no... Sama zobacz - podałam jej częściowo podartą stronę - Nie wiem co wtedy robiłyśmy, ale to to na zdjęciu nie wygląda najlepiej - przełknęłam ślinę, wskazując palcem na artykuł dotyczący przestępstwa popełnionego w Porec kilka tygodni temu, gdzie widniał wpis "Grupa nastolatków zarejestrowana na monitoringu przed parkingiem niedaleko parku. Osoby te przyczyniły się do poważnych zniszczeń samochodu pana Harley'a W. Jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek informacje na temat owych osób, proszony jest o skontaktowanie się z policją...".
- Myślisz, że to byłyśmy... - głos przyjaciółki lekko zadrżał - My?
- Nie no! Nie, na pewno nie! - zaprzeczyłam pospiesznie, dodając - Aż tak upite nie byłyśmy, znaczy się... Chyba...
Po dłuższej chwili milczenia, zgarnęłam ze stołu laptopa, po czym weszłam w grafikę google powiązaną z wpisem na temat owej sytuacji.
- Niee... - stęknęłam z goryczą, ukrywając twarz w dłoniach - Dlaczego...?
Aduś? Będzie się działo XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)