Strony

czwartek, 1 września 2016

Od Hope C.D Marco



Objęłam ramię Marco i automatycznie wtuliłam się w jego plecy ze strachu.. ~Hope! Przecież ty kochasz ryzyko! Co w ciebie ostatnio wstępuje!?~ Zaczęłam szybko myśleć... Mogłam go zwieść i zabrać pistolet, co by dało nam przewagę... Albo piaskiem rzucić go w oczy, a potem do wody. Broń mi nasiąknie wodą i nie będzie mógł strzelać. Musiałam się szybko zdecydować.. Marco poczuł mój mocniejszy ścisk na jego ramieniu.. Spojrzał się na mnie i delikatnie objął...Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam Marco w oczy...
- Ja i ty. Sami to przedyskutujemy, ale w tym miejscu gdzie stoisz. - powiedziałam, a mój głos brzmiał jak dawniej. Figlarnie i niebezpiecznie.
- Mi to pasi. - odparł
Uniosłam się na palcach i szepnęłam cicho do ucha Marco
- Postaram się zabrać mu broń, a ty celuj w nogi. - mówiąc to pocałowałam go w policzek by jego "znajomy" niczego się nie domyślił.
Marco nie dostrzegalnie pokiwał głową, lecz widziałam, że był strasznie spięty i zmartwiony. Zachowywałam spokój podchodząc do niego.
- Aż tak baaardzo ci zalega ze spłatą, przystojniaczku? - postanowiłam do tego wykorzystać swój urok
- Tak, malutka - odparł. Złapał haczyk! To mi wystarczyło, by zacząć działać. Ostrożnie go objęłam i wymacałam broń, którą szybko wzięłam
- Marco! Teraz! - krzyknęłam i się odsunęłam. Usłyszałam dwa strzały. Greg padł z bólem na twarzy. Nagle poczułam jak Marco mnie łapie i ciągnie by uciec stąd jak najdalej. Nie wiem ile tak biegliśmy, ale udało nam się dobiec do akademii... Marco wziął poszedł razem ze mną do swego pokoju i tam zadzwonił na policję.... No przynajmniej chciał, lecz się rozmyślił...
- Czemu nie dzwonisz? - spytałam
- Widzisz... - zaczął, gdy do pokoju rozległo się pukanie. Marco od razu stanął przede mną z postawą do boju. Jednak okazało się, że to jeden z jego współlakotorów, który zapomniał klucza do pokoju. Marco i ja postanowiliśmy się udać do mnie, gdyż tam było ciszej i nikogo oprócz mnie, no i teraz Marco nie było.
- Marco... Mi możesz zafauć... Chciałabym ci jakoś pomóc, ale nie wiem jak, bo mi nie mówisz... Wiem, że się wtrącam i wielu ludzi tego nie lubi, a ja nie chcę być nachalna, ale zdążyłam cię polubić... No wiesz... Dlatego chcę ci pomóc... Jeśli nie chcesz... Ja... Zrozumiem to... - powiedziałam trochę smutno.
Na prawdę do polubiłam za to, że nie boi się być sobą. Usiedliśmy na łóżku w ciszy... Cicho się zaśmiałam..
- Co cię śmieszy? - spytał się Marco
- To, że nie wiem, kto mi śpiewał te piosenki, które znam...
- Rodzice? - spytał
- Ja...ich nie pamiętam... Gdy miałam 6 lat moi dziadkowie mnie porzucili na ulicy bym umarła... - powiedziałam smętnie
- Em.. Ja.. Przykro mi - powiedział drabiąc się po karku... - No, ale jak ty...
- Przetrwałam? - dokończyłam za niego...
- Jakoś. Nie było łatwo... Na swej drodze spotkałam o 8 lat starszego chłopaka, który mnie nauczył jak nie umrzeć z głodu.. .Czyli jak kraść, żebrać i inne tego typu rzeczy... - odparłam nie patrząc na niego... - Przypomniały mi się słowa pewnej piosenki... - zaczęłam i się odwróciłam w jego stronę i stanęłam jak wryta, gdyż Marco stał blisko mnie.
- Chętnie posłucham - powiedział cicho
Spuściłam wzrok i wzięłam wdech oraz spojrzałam w oczy chłopak, po czym zaczęłam śpiewać...
















Marco???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)