Strony

poniedziałek, 12 września 2016

Od Irmy C.D Lily


Dość niechętnie wzięłam Eldorado, ale z drugiej strony Lily miała rację i nie chętnie to przyznawałam… Jednak z jedną ręką, nie dałabym rady kontrolować Jumpera! Wsiadłam z trudem na osiodłanego już konia i czekałam, Aż Lily także wsiądzie na swojego. Ruszyłyśmy spokojnym stępem.
- Urządzimy sobie małą wycieczkę? – zaproponowałam.
- Czemu nie! Gdzie chcesz pojechać? – spytała.
- Przed siebie… Podobno jest tu dużo pięknych krajobrazów i to niedaleko akademika! – powiedziałam z uśmiechem.
- Mamy jeszcze dużo czasu do zmierzchu, więc czemu nie…
- Oj! Więcej życia! – powiedziałam ze śmiechem – pamiętaj, że mam jeszcze jedną zdrową rękę, więc nie próbuj mi podskakiwać! – powiedziałam do niej i się przyjaźnie uśmiechnęłam.
Ta patrzyła na mnie chwilę i po chwili obie wybuchłymi śmiechem.
- Będę mieć to na uwadze – powiedziała już weselej i nieco żwawiej pojechałyśmy w stronę lasu.
**
Minęły jakieś dwie godziny. Dość daleko zawędrowałyśmy i nie bardzo wiedziałyśmy gdzie jesteśmy lecz piękne widoki, rekompensowały nam to.
Nagle wyjechałyśmy na jakąś niewielką polankę, przez która płynęła rzeka i piękny wodospad…

Obie aż zaniemówiłyśmy! Ten widok był przepiękny! Niemal poczułam się jak u siebie w domu… Podjechałyśmy nieco bliżej i zsiadłyśmy z koni, po czym podeszłyśmy do rzeki, w której pływało mnóstwo ryb! A w dodatku, woda była taka krystalicznie czysta… A jaki tam błogi spokój! Eh… Poczułam, że mogę tutaj zostać na zawsze!
- Przypomina mi się dzieciństwo… - odezwałam się nagle, co nieco zdziwiło Lily, gdyż wsłuchała się w szum wody i śpiewu ptaków.
- Dzieciństwo? – powtórzyła tak, jakby chciała sprawdzić, czy aby na pewno się nie przesłyszała.
- Tak – potwierdziłam – Gdy jeszcze byłam dzieckiem… Ja, siostra i moi biologicznie rodzice, często chodziliśmy na wycieczkę… - powiedziałam i nieco zwiesiłam głos, na chwilkę – Gdybym mogła, to zostałabym tu chyba na zawsze… - powiedziałam i się uśmiechnęłam w końcu do Lily, która próbowała odgadnąć do czego zmierzam.
Podeszłam bliżej wody i przykucnęłam, wpatrując się w płynącą powoli rzekę.
Przypomniałam sobie scenę, jak jechałam z rodzicami, a z niewiadomych przyczyn, jakiś samochód, zjechał z ogromną prędkością na nasz pas…
Wciąż się zastanawiałam, czy aby to nie było specjalnie… Nie wyglądało mi to na zagapienie czy utratę panowania nad autem… Czułam że to było coś więcej niż wypadek… Z moich rozmyśleń nagle wyrwał mnie głoś Lily i jej ręka na moim ramieniu. Spojrzałam na nią zdziwiona i powiedziałam:
- Przepraszam… Mówiłaś coś może? – spytałam ze wciąż lekkim zamyśleniem lecz mimo wszystko się delikatnie uśmiechnęłam.

Lily?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)