Strony

niedziela, 10 lutego 2019

Od Marco C.D Iwany

Przyznam szczerze, iż nowa towarzyszka wydawała się całkiem miła i przyjemna. Oczywiście jako najwyższej klasy dżentelmen (wyczujcie sarkazm) pomogłem jej zanieść walizki do jej pokoju, w którym jak się później okazało miała zamieszkać z innymi dziewczynami z Akademii.
Nasze spotkanie nie trwało zbyt długo, toteż zaproponowałem krótki spacerek i zwiedzanie terenów szkoły.
Później znowu chwilę z nią pogadałem na stołówce, a na sam koniec jeszcze umówiłem się z nią na obiecaną przechadzkę. Jak nietrudno się domyśleć - skończyliśmy w stajni głaszcząc konie, a po chwili siodłając je. Tym razem wziąłem Paris i wraz z Iwaną zajęliśmy pobliską halę korzystając z faktu, iż nikt aktualnie tam nie ćwiczył. Jeździliśmy obok siebie w międzyczasie rozmawiając i śmiejąc się z najróżniejszych rzeczy. Wbrew pozorom jak na osobę początkującą nie szło jej źle, wręcz powiedziałbym, że całkiem dobrze. Doradziłem jej jednak w niektórych sprawach, oczywiście chcąc się popisać zaprezentowałem kilka skoków. W każdym razie, gdy byliśmy już zmęczeni postanowiliśmy udać się na odpoczynek.
~*~*~*~*~
Następnego dnia z samego rana nie miałem zielonego pojęcia co ze sobą począć. Nikt nie miał czasu, a wszystkie konie jak i hale zostały pozajmowane. Tak więc po lekcjach bez większych celów przechadzałem się w tę i z powrotem licząc na to, że całkiem przypadkiem zaraz kogoś spotkam, kto chciałby umilić mi czas. Dopiero udając się na stołówkę zauważyłem samotnie siedzącą Iwanę jedzącą jakąś przekąskę. Oczywiście zanim się dosiadłem, nie mogłem powstrzymać się od tego by w jakiś sposób ją przestraszyć. Tak więc jak nietrudno się domyślić kulturalnie zakradłem się do niej od tyłu i podchodząc najciszej jak mogłem krzyknąłem głośne Buuuu! łapiąc ją przy okazji za plecy. Cóż, zareagowała dokładnie tak jak chciałem, bowiem lekko podskoczyła w miejscu i cicho pisnęła na co zareagowałem śmiechem.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
- Nie wybaczam. - Zachichotała.
- Trudno. - Wzruszyłem ramionami. - A miałem nadzieję, że zgodzisz się na jakąś przejażdżkę w teren, bo cholernie mi się nudzi. - Wywróciłem teatralnie oczami i ponownie się zaśmiałem.
- A to zmienia postać rzeczy... Możemy tak sami się przejechać? - Uniosła pytająco brwi.
- Nie mam zielonego pojęcia, aczkolwiek za to nas nie wywalą, a jak coś możesz zwalić winę na mnie. - Wzruszyłem ramionami. - To jak?
- No dobra. - Zgodziła się z lekkim wahaniem w głosie.
- W takim razie bądź za jakąś godzinę w stajni. Akurat Curly i Paris będą wtedy wolne na resztę, więc będziemy mogli je na chwilę przygarnąć - Puściłem jej oczko i poklepawszy ją po ramieniu uciekłem w tylko sobie znanym kierunku.
Mimo to według obietnicy - punkt piętnasta znajdowałem się w boksie klaczki i siodłałem ją przy okazji czekając na Iwanę. Miałem tylko cichą nadzieję, że nie zamierza ona zrezygnować w ostatniej chwili i wystawić mnie do wiatru. Przecież co mogłoby pójść nie tak? Podczas zwykłego terenu nic złego nie ma prawa nam się stać, plus jakby nie patrzeć to raczej powinniśmy sobie poradzić... W końcu we dwójkę zawsze raźniej. A lepsze to niż siedzenie cały dzień w pokoju nie wiedząc co ze sobą począć. W momencie gdy akurat skończyłem ubierać mojego konia, za sobą usłyszałem znajomy głos.
- Jestem! - krzyknęła za mną.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Zaśmiałem się nerwowo.
Pomogłem przy okazji z siodłaniem konia Iwany i już po chwili mogliśmy wyruszać.
- Powiedz proszę, że znasz te tereny lepiej niż ja. - Spojrzała na mnie błagalnie.
- Nooo... Uznajmy, że tak
- Serio? - Zmarszczyła brwi zdezorientowana.
- Też nie jestem tu zbyt długo, ale zaufaj mi. - Wyprostowałem się dumnie na wierzchowcu. - Ze mną jesteś całkowicie bezpieczna.
Oboje wybuchliśmy śmiechem przy okazji nieco przechodząc do kłusa. W tamtej chwili jechaliśmy obok siebie, toteż mogłem jeszcze trochę pomóc Iwanie w dopracowaniu kłusu, a przyznam szczerze, że szło jej całkiem dobrze i już niedługo będzie robić to perfekcyjnie. Jakby nie patrzeć, sam nie jeżdżę nie wiadomo jak dobrze. W każdym razie, w dość wolnym tempie dotarliśmy do niewielkiej łączki znajdującej się na skraju lasu. Mniej więcej orientowałem się co, gdzie i jak, więc chyba nie było aż tak źle.
- Co ty na to, aby zatrzymać się tu na trochę i przy okazji odpocząć? - Zagadnąłem patrząc wyczekująco na brunetkę.

Iwana?

661 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)