niedziela, 15 października 2017

Od Williama C.D Alexandry

-Wybacz, jestem z lekka roztrzepany.
-Spoko, tylko weź następnym razem uważaj, dobrze?- dziewczyna wycisnęła przez zęby, po czym zaczęła popijać resztkę naparu.
-To raczej będzie trudne do wykonania...-uśmiechnąłem się ironicznie, na koniec odchrząkując. - Em... To cześć.- energicznie wyszedłem z pomieszczenia, nazywanego integracyjnym, chociaż to tam dzieje się najwięcej bójek, które nie prowadzą do integracji, chybachyba że to jakiś sposób na zgodne życie czy inne duperele.
W ostatniej chwili przypomniałem sobie o wyprowadzeniu psa, który najpewniej zaraz po wejściu do pokoju mnie zagryzie. Dotarłem do pokoju, gdzie już przy wejściu przywitało mnie szczęśliwe poszczekiwanie Dobermana. Przy jego skórzanej obroży zapiąłem smycz, po czym znowu przekroczyłem próg drzwi. Pies ciągnął mnie po schodach, więc gdy tylko do pokonania zostały dwa stopnie, zwierzak zeskoczył z nich. No i coś mi strzeliło w kolanie, good job Will. Trzymanie Rena na krótkiej smyczy to pomysł fatalny, od początku skazany na niepowodzenie. W myślach wyjąc z bólu, doczłapałem do drzwi, które otworzyłem i wreszcie odpiąłem smycz od obroży na szyi psa - swoją drogą Ren niedawno dopiero do mnie przyjechał, rodzice postanowili go wykastrować i wrócił jakieś dwa (może trzy) dni temu. To było raczej do przewidzenia, że spotkam dziewczynę, na którą wylałem herbatę.
-Nie przedstawiłem się wcześniej, choć najpewniej mnie kojarzysz.- uśmiechnąłem się, podając dziewczynie dłoń.- William.
-Alexandra.- brunetka odparła.- Jednak mów mi Alex.
-Spoko. Gdzie się wybierasz?- zapytałem, wzrokiem szukając swojego psa.


<Alex? ^^ >

Krótkie niestety :<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)