- Całkiem miły pies.- Włożyłem ręce w kieszenie jeansów.-ale raczej nie przestanie kraść po soczystym ,,ja pie*dole''.
- Mówiłbyś inaczej, gdyby to była twoja bluzka.- Współlokatorka zadarła podbródek by spojrzeć mi w oczy.
- Już i tak ludzie mi mówią, że ubieram się jak bezdomny.- Wzruszyłem
ramionami z uśmiechem.- Jego zęby już bardziej nie oszpecą moich szmat.
Mówiłem serio. Moje wyblakłe, przetarte spodnie raczej nie znalazłyby
się na okładkach czasopism modowych, chyba że właśnie wprowadzono by
kolekcję ,,odkop stare ubrania twojego ojca i noś je jakby nigdy nic.
Ludzie i tak pomyślą, że z ciebie Hipster''. Kupowałbym, ale nazwę
musieliby lekko skrócić. Kto im to potem wydrukuje na metkach?
Vivian obejrzana mnie od stóp do głów jak manekina w sklepie. Chciałem
dla żartów nawet przyjąć jakąś finezyjną, manekinową pozę ,ale
powstrzymałem się ostatecznie. Bo jeszcze by się okazało, że naprawdę
nadaję się do tej roboty.
- Nie przesadzaj.- Dziewczyna jeszcze raz przeanalizowała moje ubrania,
wliczając w to pseudo-niebieską koszulę, która już dawno utraciła
większość swojego pigmentu.- Nie masz na przykład rękawiczek bez
palców...ani czarnego worka z puszkami po piwie.
-Nie musisz dalej wymieniać.- Zaśmiałem się. - Jeszcze zdziwiłabyś się, jak mało dzieli mnie od złomiarza.
Dobra, może złomiarz nie miał dostępu do codziennego prysznica,
szamponu, ani przykładowo gumek do włosów,ale...zabłocone nogawki raczej
nie są najnowszym krzykiem mody. A jeśli już, byłby to krzyk bólu i
rozpaczy.
Vivian postawiła psa na ziemi, który zaraz potem podreptał w kierunku
drzwi. Spojrzałem przez ramię dziewczyny. Scott poruszał się po stajni
bez najmniejszego problemu. Zastanawiało mnie, ile razy zdążył tu
przedtem zajrzeć. Po paru krokach odwrócił łeb i wywalił różowy jęzor.
Najwyraźniej na nią czekał.
- Chyba mnie nie lubi. - Zażartowałem.- Już teraz chce mnie od ciebie odciągnąć.
Psiak schował język i szczeknął, przypominając o swojej obecności.
- Albo słucha głosu żołądka.- Dziewczyna ruszyła za Scottem.- Nie jadł nic od wczoraj, a przecież miska nie napełni się sama...
(Vivian? Miłe zaskoczenie, ktoś z własnej woli do mnie napisał. Rzadko spotykane zjawisko xd )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)