niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Meg - zawody - ujeżdżenie P6

Kolejny dzień zawodów odbywających się w naszej Akademii. Standardowo przygotowywałam się do niej z ogierem już dłuższy czas przed. Wzięłam dość długi prysznic, ogarnęłam włosy i ubrałam się w strój do zawodów. Wyszłam na zewnątrz i od razu dostrzegłam tłum ludzi.  Nie przejmowałam się nimi. Miałam swój jasno określony cel do którego dążyłam, boks Dante'go. Nim dam doszłam skoczyłam jeszcze do siodlarni, zabrałam potrzebne akcesoria. Zarzuciłam je na drzwi i wyprowadziłam ogiera na zewnątrz. Wszystkie zabiegi pielęgnacyjne poszły szybko i bez problemów. Spojrzałam na zegarek, dosłownie za chwilę była moja kolej. Złapałam za wodze i wyszliśmy na zewnątrz. Przed czworobokiem zatrzymałam się i usiadłam wygodnie w siodle. Stajenni otworzyli czworobok, wyjechał z niego jakiś nieznajomy chłopak. Odczekałam na sygnał i wjechałam kłusem roboczym. Zatrzymałam się, staliśmy kilka sekund nieruchomo i zrobiłam ukłon, następnie dalej ruszyłam kłusem roboczym w prawo. Zmieniłam kierunek, wykonałam serpentynę w trzech łukach zakończoną w lewo. Przy środkowej linii przeszliśmy do stępa pośredniego. Dante zrobił pięć kroków zmieniłam chód na kłus roboczy. Zmieniłam kierunek i wydłużyłam krok. Następny był galop roboczy i koło o średnicy dwudziestu metrów. Po zakończeniu tego przyszła kolejna pora na wydłużeniu kroku.
Cały czas skupiłam się na tym aby nie rozglądać na boki. Wszystko wykonywałam z dokładnością i harmonią ze zwierzęciem. Ogier za to był pełen gracji i energii. Zrobiłam pół koła w prawo, średnia jego wynosiła jakieś dwadzieścia metrów. Zmiana nogi i kolejne pół koła o średnicy dwudziestu metrów tym razem w lewo. Kłusem roboczym ruszyłam na wprost i na lewo. W pewnym momencie zatrzymałam wierzchowca, odliczyłam w myślach do pięciu i znowu ruszyłam tym samym kłusem znowu w lewo. Płynnie przeszliśmy do stępu, ustąpiłam od łydki w lewo, a później to samo w prawo. Kłus roboczy, koło o tej samej średnicy co wcześniej. W końcu przyszedł czas na kłus anglezowany oraz użycie ręki i nabranie wodzy. Wyjechałam na linię  środkową, zatrzymałam się, znieruchomiałam i ukłoniłam się. Uśmiech mój nie znikną nawet przez chwilę, nawet gdy opuszczałam czworobok.
 Zeskoczyłam na ziemię. Nie patrzyłam na komisję i nie zatrzymywałam się. Odstawiłam Dante'go do boksu. Wcześniej go rozsiodłałam. Po wszystkich zabiegach zmieniłam mu wodę oraz dałam paczę z kilkoma marchewkami. Pogłaskałam ogiera i wyszłam na zewnątrz. Stanęłam w grupie z innymi uczniami i zawodnikami oczekującymi na wyniki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)