niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Melanie do ...

Obudziłam się koło godziny 6.00.Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy.Wyciągnęłam z niej
beżowe bryczesy ,koszulkę no i bieliznę.Poszłam w stronę łazienki ubrać się i ogarnąć ogólnie.
Kiedy już byłam ubrana spięłam włosy w kitkę i wyciągnęłam sztylpy oraz czapsy zakładając je na nogi.
Wyszłam na korytarz po czym skierowałam się w stronę jadalni.Nie było dużo osób, więc szybko zjadłam tosta z dżemem i ruszyłam w stronę wyjścia.
Gdy byłam już na zewnątrz udałam się do stajni , a następnie do paszarni.Nasypałam owsa,otręby pszenne i kilka marchewek a do wiadra nalałam świeżej wody.
Zaniosłam to wprost do boksu Valegro który od razu zabrał się za jedzenie.Tym czasem ja poszłam po szczotki i resztę sprzętu do czyszczenia.Wyprowadziłam Valegro z boksu i zaprowadziłam do myjki gdzie dokładnie go wyczyściłam.
Kiedy skończyłam osiodłałam konia i wyprowadziłam przed stajnię.Ostrożnie wsiadłam na wałacha i skierowałam na pobliski padok.
Zaczęliśmy spokojnie, od stępa.Kiedy poczułam się pewniej przyspieszyłam go do kłusa. Valegro posłusznie zmienił chód.Postanowiłam, że zagalopujemy.Wałach ponownie zmienił chód.
Po skończonej rozgrzewce postanowiłam ruszyć w teren.Szliśmy łąką pełną kwiatów i soczystej trawy.Wpadłam na pewien pomysł.
Skierowałam Valegro w stronę jeziora.Kiedy byliśmy już na miejscu zdjęłam siodło wraz z czaprakiem i powiesiłam na gałęzi.Wałach chwilę się pasł a ja leżałam niedaleko.
Kiedy zrobiło się jeszcze cieplej wsiadłam na niego i oboje weszliśmy do wody.
-Bardzo dobrze-Szepnęłam po czym położyłam się na jego ciepłym grzbiecie.Po chwili wyszliśmy z wody, żeby wyschnąć.
Była już 18.30 i czas było wrócić do stajni.Założyłam siodło na Valegro ale nie dopinałam popręgu ani nie wsiadałam na konia. .Wzięłam wodze i spacerkiem skierowaliśmy się w stronę stajni.Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce wyczyściłam boks wałacha i wprowadziłam go do środka.
Po ponownym czyszczeniu nakarmiłam konia i zajęłam się czyszczeniem sprzętu.
Postanowiłam jeszcze wziąć Valegro na lonżę gdy dostrzegłam, że wciąż rozpiera go energia.
Koń bardzo ładnie chodził w koło ale po chwili skończyliśmy.
Ponownie odprowadziłam go do boksu a na sam koniec dałam mu całusa w chrapy..Kiedy szłam korytarzem w stronę pokoju ktoś mnie zatrzymał i zaczął coś mówić, lecz nie zdołałam zrozumieć,byłam zbyt zmęczona.
-Przepraszam,czy mógłbyś/mogłabyś powtórzyć?-Powiedziałam przecierając oczy.

<Ktoś? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)