niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Finn'a C.D Meg

Popatrzyłem na tą uczennicę Akademii, która przyszła nas poinformować o jeździe. Instruktorka o imieniu Elizabeth wołała na tę dziewczynę Meg. Rzuciłem spojrzenie na siostrę, chcąc zobaczyć jej reakcję na nią. Amy wbijała swój przeszywający wzrok w Meg, a był on zarezerwowany dla osób, którym nie życzyła zbyt dobrze. Cóż, na wszystkich Foxach (Galathyniusach zresztą też) trudno zrobić lepsze wrażenie niż ''ujdzie''. A moja siostra ewidentnie nie polubiła Meg - podejrzewam, że ze wzajemnością.
- Am? - szepnąłem do siostry.
- Czego, Finn? - wysyczała nie patrząc na mnie.
Przewróciłem oczami, ignorując ton jej głosu.
- Zachowuj się! - warknąłem. - Nie róbmy sobie tutaj wrogów już pierwszego dnia.
- Zawsze taka jestem. - prychnęła, rzucając mi oszczędne spojrzenie.
- Nie dało się nie zauważyć. - mruknąłem.
Tym razem to Amy przewróciła oczami.
- Daj spokój, Finn.
- Am, skupmy się na jeździe.
- Niech ci będzie.
- A teraz, pozwolisz...?
- Na co?
- Na opuszczenie cię?
- Nie trzymam cię na smyczy tak, jak ty zawsze trzymasz Ringo. - parsknęła.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałem rozbawiony, unosząc brwi na znak zapytania.
- Nie trzymam cię na smyczy, Finn. Idź... A raczej jedź, gdzie chcesz. Nie moja sprawa.
- Dzięki, Am.
- Nie ma za co. - powiedziała z pozoru spokojnym, opanowanym tonem. - A raczej jest.
Zaśmiałem się i nakazałem Szafirowi przyspieszyć, gdyż to na nim teraz jechałem. Wyprzedziłem siostrę na Sun i gdy zrównałem się z klaczą Meg, zwolniłem do kłusa.
- Czego chcesz? - zapytała dziewczyna.
Zachichotałem pod nosem, porównując Meg do mojej siostry, gdyż obie powiedziały to samo i w czasie tych słów nawet nie obdarzyły mnie spojrzeniem.
- Z czego się śmiejesz? - spytała lekko zdziwiona.
- Ach, z niczego. - odpowiedziałem kręcąc głową.
- A więc odpowiedz na pierwsze moje pytanie do ciebie, czego ode mnie chcesz? - ponowiła pytanie.
- Nic szczególnego, po prostu porozmawiać, jeśli nie będzie to dla ciebie zbyt wielkim problemem. - zadrwiłem.
Albo to ja przejmuję charakter Amy, albo to ona przejmuje mój. Lub po prostu oboje wredność mamy we krwi. I w genach. Po rodzicach, gdyż oni również tacy są. Mniejsza jednak o to. Popatrzyłem na Meg z ukosa, czekając na jej odpowiedź.
<Meg?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)