Na poranną jazdę wybrałam jednego z nowych koni o imieniu Gypsy.
Był to przepiękny wałach. Podeszłam do jego padoku aby go poznać. Wyjęłam marchewkę z kieszeni. weszłam na padok. I zawołałam go.
- Cześć śliczny.
Podszedł do mnie. Pogłaskałam go po pyszczku. I dałam marchewkę. Zapięłam go na uwiąz i przywiązałam go. Na bramce wisiał jego komplet. Obok stały szczotki. Zaczęłam go czyścić. Był grzeczny. Podawał bardzo ładnie kopytka. Tylko trochę mnie podgryzał jak rozczesywałam mu ogon.
Potem osiodłałam go i kantar powiesiłam na drążku. złapałam za wodzę i wyprowadziłam go z padoku. Zamknęłam bramkę i wsiadłam na konia. Ruszyłam stępem. Dojechałam do stajni i zsiadłam. Zaprowadziłam go na halę. Przed wejściem usłyszałam dziewczęcy głos za sobą.
- Cześć! - krzyknęła tajemnicza osoba.
Ktoś ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)