piątek, 26 sierpnia 2016

Od Yoshi do ...

Ostatni podpis i gotowe. Należę teraz do tej oto Akademii, uh...trochę dziwne uczucie szczerze powiedziawszy. Mój brat od teraz musi radzić sobie sam i nie będzie już pytań typu ,,co chcesz na obiad" itd. Tak...pochodzę z Japonii. Śmiejcie się, mam to w ,,de", tzn w czterech literach... Spojrzałam w kierunku stajni i przeczesałam blond włosy ręką po czym uśmiechnęłam się pod nosem, Toru podszedł do mnie przytulając mnie...w końcu teraz będziemy się rzadziej widywać.
-Poradzisz sobie? -Szepnął mi do ucha. Pokiwałam głową, czując wielką gulę w gardle, którą przełknęłam śliną. Zabrałam walizkę i torbę po czym udałam się do swojego pokoju, żegnając się z bratem. Uśmiechnęłam się niepewnie, rzucając bagaże gdzieś w kont i siadając na łóżku. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać jakieś ogłoszenia koni...tak! Posiadanie własnego rumaka było moim wielkim marzeniem! Spojrzałam w sufit wzdychając cicho, zaaklimatyzowanie się będzie ciężkie... Przebrałam się w swój strój do jazdy, po czym udałam się do stajni oglądając uważnie wszystkie konie. Spuściłam wzrok nie bardzo wiedząc co mam robić, tak więc niepewnie podeszłam do instruktora WKKW i grzecznie zapytałam czy mogę coś zrobić. Poprosił mnie jedynie o wyczyszczenie boksu Szafira, a potem miałam się zjawić z owym koniem na parkurze otwartym. Tak więc po posprzątaniu owego boksu i osiodłaniu wierzchowca zjawiłam się na miejscu spotkania z instruktorem. Wsiadłam na konia, nabrałam trochę wodzy i po usłyszeniu polecenia ruszyłam stępem. W czasie jazdy pan James wypytał mnie czy jeździłam i czy kiedyś skakałam. Miałam trochę przykre doświadczenia z parkurami, ale mimo wszystko kochałam to! Po chwili ruszyłam kłusem w milczeniu, skupiłam się na jeździe.
Zauważyłam nieznajomą mi dziewczynę ,która przyglądała mi się z zainteresowaniem. W milczeniu zagalopowałam i skierowałam Szafira na przeszkodę, po wylądowaniu wróciłam do pełnego siadu i galopowałam dalej.
- Nieźle!- Zawołał instruktor. Chociaż byłam dopiero średniozaawansowana, skakać trochę potrafiłam. Może nie perfekcyjnie, ale jednak... po skończeniu jazdy rozsiodłałam konia w boksie i go wyczyściłam. Poczułam na sobie czyiś wzrok, w końcu podeszła do mnie owa dziewczyna.
- Hej, to ty skakałaś na Szafirze? -Zapytała mnie.
- Owszem.- Odpowiedziałam patrząc jej prosto w oczy.

<Ktosiek? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)