środa, 24 sierpnia 2016

Od Lisy - opieka nad Ideal

Poszłam do stajni i wyprowadziłam Ideal na zewnątrz. Tam zobaczyłam, że przy płocie, przy którym zazwyczaj przywiązuję klacz, stał już inny koń. Zaczęłam szybko rozglądać się za kimś, kto mógłby ją chwilę potrzymać. W końcu zauważyłam Brit siedzącą na ławce kawałek dalej.
- Brit! Chodź! - zawołałam, a dziewczyna podeszła do mnie.
- O co chodzi? - spytała.
- Potrzymasz chwilę Ideal, a ja pójdę po rzeczy? - poprosiłam.
- Dobrze - zgodziła się i wzięła sznurek do ręki.
- Dzięki! - krzyknęłam biegnąc do akademika. Wpadłam do pokoju, chwyciłam potrzebne rzeczy i szybko wróciłam do Brit. - Jeszcze raz dziękuję.
Teraz to Brit skierowała się do akademika, a ja rozłożyłam rzeczy przy klaczy. Wyczyściłam jej sierść z błota i zaczęłam ją szczotkować. Ideal stała spokojnie i odganiała się od much. Odłożyłam szczotkę do skrzynki i wzięłam kopystkę. Koń posłusznie podniósł najpierw przednie kopyto, potem tylne, drugie przednie i drugie tylne. Ja schowałam kopystkę i pogrzebałam w skrzynce w poszukiwaniu olejku do kopyt. Klacz cierpliwie czekała, aż podejdę do niej i posmaruję kopyta. Potem wyczyściłam gąbką jej pysk. Ideal zaczęła się niecierpliwić, ale rozczesałam jeszcze z grubsza grzywę i ogon. Następnie zaprowadziłam ją z powrotem do boksu i wróciłam pozbierać rzeczy. Zaniosłam je do pokoju zostawiając tylko te potrzebne do czyszczenia sprzętu. Wyniosłam z siodlarni sprzęt Ideal i usiadłam z nimi na ławce. Wzięłam do ręki gąbkę i zaczęłam od czyszczenia siodła. Potem jeszcze wyczyściłam ogłowie i resztę rzeczy i zaniosłam je z powrotem do siodlarni. Pogłaskałam Ideal po kości nosowej i wyjęłam z kieszeni dwie marchewki. Klacz zarżała i próbowała je dosięgnąć. Zaśmiałam się i podałam je Ideal. Schrupała je ze smakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)