Lily popędziła Szafira do kłusa. Zrobiłem do samo z Paintem. Zrównałem
się z nią i posłałem w jej kierunku uśmiech, który odwzajemniła.
Zwolniliśmy.
-Dzisiaj jakąś cicha jeste, wiesz ?
-Zdaje ci się - uśmiech zagościł na jej ustach.
-No chyba nie.
-No chyba tak.
-No chyba nie-e.
-Raczej ta-ak .
Przekomarzaliśmy się dłuższą chwilę. W pewnym momencie skapitulowałem, a Lily uniosła się triumfalnie.
*****
Nie wiem kiedy, ale dotarliśmy na polanę. Wydaje mi się, że nigdy tu nie
byłem. Zsiedliśmy z koni i zaczęliśmy je prowadzić. Szafira i Painta
przywiązaliśmy do najbliższego drzewa. Zaczęliśmy się rozglądać. W
pewnym momencie zauważyłem ławkę wykonaną w całości z połówek belek.
Znajdowała się pod koroną jednego z drzew, które mieniło się czerwienią.
Złapałem dziewczynę za rękę i splotłem nasze palce. Uśmiechnąłem się,
tak samo jak ona. Usiedliśmy na ławce i popatrzyliśmy przed siebie. Moją
uwagę przykuło jedno drzewo. Były na nim wyryte inicjały. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, gdyby nie ich ilość, dwadzieścia jak nie więcej.
Znajdowały się na różnej wysokości. Jedne naprawdę wysoko, inne na
wysokości oczu, a jeszcze inne na dole.
-Masz może jakiś scyzoryk?
-Matt po co ci scyzoryk ?
Zacząłem przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu tego niezbędnika, a jej
pytanie zostawiłem bez odpowiedzi. Niestety dzisiaj nie zabrałem...
Zacząłem szukać, więc czegoś innego. W moje ręce wpadł kawałek szkła.
Trzeba improwizować, tak ? Podszedłem do drzewa i przyjrzałem się.
Obszedłem je dookoła i znalazłem wolną przestrzeń na wysokości mojego
wzorku. Zacząłem ryć w korze. Na pierwszy ogień poszły inicjały
siedemnastolatki, a potem moje. Opatuliłem to wszystko w serduszko. Może
mistrzem w rysowaniu (czy też ryciu) nie jestem, ale starałem się.
Zawołałem Lilkę.
-Może być ? Improwizacja totalna, ale starałem się...
Przytuliła się do mnie. Uśmiechnąłem się do siebie. Po chwili spojrzała
na mnie. Pogładziłem ją po policzku i lekko musnąłem jej wargi. Ponownie
usiadliśmy na ławce. Tym razem posadziłem ją sobie na kolanach. Chwilę
pomarudziła, ale w końcu ją przekonałem. Przytuliłem się do niej, a ona
głaskała mnie po włosach. Przyjemne uczucie. Kolejny raz tego dnia się
uśmiechnąłem.
-Wiesz co ci powiem ?
-Nie wiem, ale zaraz się dowiem.
-Aktualnie jestem człowiekiem spełnionym...
-Taaak?
-Tak. Chodzę do cudownej akademii, robię to co lubię, poznałem cudowną dziewczynę, która podbiła moje serce...
-Znam ją ?
-Nie wiem czy kojarzysz... Jest cudowna. Ma taki charakterek, którego
nigdy wcześniej nie poznałem, a jakby tego było mało - nie dość, że
mądra to i ładna... - rozmarzyłem się.
-To taka dziewczyna istnieje ?
-Istnieje, a nawet mam ją aktualnie na kolanach.
Uśmiechnęła się, a po chwili znów byliśmy złączeni w pocałunku.
- Dziękuję, że się zgodziłaś... - wyszeptałem.
Lily? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)