sobota, 27 sierpnia 2016

Od Meg C.D Caleba

Po skończonym śniadaniu poszłam do pokoju zostawiłam tam psa. Dałam mu jeść po czym wzięłam prysznic i przebrałam się. Pokój był pusty, więc wyszłam i ruszyłam do Caleba aby iść z nim na trening. Ten jednak miał inne plany, prosił mnie abym go kryła. Oczywiście się zgodziłam.
Bezpośrednio z pokoju chłopaka poszłam do stajni. Zajęłam się swoim ogierem po czym ruszyliśmy ze wszystkimi na parkur. Cecylia przeliczyła stan grupy, który z wiadomych przyczyn się nie zgadzał.
- Gdzie jest Caleb? - Rzuciła.
- Leży chory w łóżku. - Odpowiedziałam wsiadając na Dante'go.
- Czemu tego nie zgłosił nikomu?
- Coś zaszkodziło mu na śniadaniu i siedzi teraz cały czas rzyga. - Wymyśliłam na szybko. - No z miską nie będzie latał po całej akademii i poprosił mnie abym przekazała. Poza tym jakby jego żołądek trochę się uspokoi to ma jechać do lekarza.
- Dobrze.
Kobieta łyknęła historyjkę. Nie dałam nic po sobie poznać. Zajęcia odbyły się bez dalszego wnikania co i jak. Na sam koniec instruktorka powiedziała, że będzie to musiał odrobić i tyle.
Odstawiłam konia do boksu. Po czym zajęłam się swoimi sprawami, musiałam zająć się pozostałą dwójką wierzchowców i psem. Z trudem ale w końcu mi się udało wyprowadzić Iluzję na duży padok. W między czasie skoczyłam do pokoju i zabrałam ze sobą Avers'a. Niech się mały przyzwyczaja do innych zwierząt.
Po tym przyszedł czas aby wyprowadzić Lips. Tutaj musiałam praktycznie ją wyciągać, klacz niechętnie spędzała czas poza stajnią. Jednak po kilku minutach kiedy skończyłam czyścić boksy poszłam się przejść aby poobserwować konie. Usiadłam na płocie, odpaliłam papierosa i zaczęłam po prostu oglądać. Do moich uszu dobiegło szczekanie małego. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak pies próbuje zabrać patyk Montiemu. Rozbawił mnie ten widok. Mastiff bez problemu mógłby załatwić mojego pupila jednak stał i patrzył jak ten go obszczekuje i próbuje zabrać patyk. Zaingerowałam bo chciałam oduczyć go przywłaszczania rzeczy oraz dzielenia się.

Wieczorem postanowiłam odwiedzić Caleba. Weszłam kiedy usłyszałam "Proszę".
Zamieniłam z nim kilka zdań, chłopak był wyraźnie zmęczony. Położył się na swoim łóżku, a ja usiadłam na skraju.
- Słuchaj jak ktoś się będzie pytał gdzie byłeś to powiedz, że w szpitalu?
- Czemu?
- Rano Cecylia wypytywała czemu Cię nie ma. Wymyśliłam, że zatrułeś się czymś na śniadaniu, rzygałeś i pojechałeś z tym do lekarza. - Wytłumaczyłam mu.
- Dzięki Meg. - Uśmiechnął się delikatnie.
- Nie ma za co. Dobra idź spać, nie będę Ci przeszkadzać.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam do siebie.


Obudziły mnie krzyki Rose. Wychwyciłam tylko, że mały pogryzł krzesło i przewrócił kwiat. Zasłoniłam głowę poduszką, to nie była moja wymarzona niedziela. Westchnęłam tylko żałośnie i podniosłam się aby posprzątać. Po czym założyłam jakieś pierwsze lepsze spodnie i wyprowadziłam Avers'a. Wróciłam do pokoju, nakarmiłam oba zwierzaki i znowu się przebrałam. W pokoju było strasznie ciepło, założyłam szorty i jakąś koszulkę po czym oddałam się błogiemu graniu na konsoli. Kilka minut później rozległo się pukanie do drzwi.
-Wejść. - Krzyknęłam nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Właśnie skończyłam kolejną rundę kiedy obok mnie usiadł Caleb.
Caleb?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)