Całą drogę na targi przesiedziałam gapiąc się na mijający krajobraz.
Miałam na dzisiaj inne plany niż jeżdżenie samochodem aby popatrzeć na
konie. Od tego bardziej wolałabym teraz siedzieć w siodle Dante'go.
Westchnęłam
jeszcze raz żałośnie. W moich uszach cały czas grała muzyka ze
słuchawek. Nagle poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłam głowę i
wyjęłam jedną ze słuchawek.
- Żyjesz czy nie? - Mruknął niezadowolony William.
- Nie. - Odpowiedziałam krótko i dalej wróciłam do swojego wcześniejszego zajęcia.
Do
świata żywych wróciłam dopiero na miejscu. Wsadziłam do kieszeni bluzy
słuchawki i telefon. Odeszłam kawałek od samochodów i innych ludzi.
Oparłam się o drzewo, wyciągnęłam papierosa i odpaliłam go.
- Idziesz? - Krzyknęła moja przyjaciółka.
- Idę, idę. - Odpowiedziałam gasząc peta o korę. Rzuciłam go na ziemię i zadeptałam.
Szybko
dołączyłam do reszty grupy i wszyscy weszliśmy do ogromnego hangaru.
Podłoże było całe usypane piachem. W środku było także naprawdę sporo
ludzi i koni. Przyjechaliśmy tutaj po to aby rozejrzeć się za nowymi
wierzchowcami do naszej stajni. Wszyscy się gdzieś raptem rozeszli,
zostałam sama.
- Super. - Mruknęłam kopiąc piach. Włożyłam ręce
do kieszeni górnej części mojego ubrania. Dzisiaj coś mnie tknęło aby
założyć leginsy.
Szwendałam się między kolejnymi stanowiskami.
Przede wszystkim były tutaj araby, które osobiście mi jakoś nie
podpasywały. W pewnym momencie kilka metrów ode mnie usłyszałam krzyki.
Zaciekawiona ruszyłam w ich kierunku. "W końcu coś się dzieje",
pomyślałam. Przepchałam się przez grupę gapiów.
Z przyczepy jakiś
mężczyzna wyprowadzał właśnie gniadą klacz. Muszę przyznać, że od razu
mnie zafascynowała. Drugi nieznajomy facet powiesił tabliczkę z
informacjami na temat konia. Jak się okazało ma na imię Iluzja. Nie jest
czystej krwi i sprawia sporo problemów.
Spojrzałam jej w oczy i od razu poczułam, że ona musi być moja.
- Ile za Iluzję? - Krzyknęłam.
- Słucham? - Zapytał z rozbawieniem pierwszy.
- Ile za Iluzję? - Powtórzyłam pytanie z lekkim zdenerwowaniem. - Trzeci raz nie będę powtarzać.
Oboje spojrzeli się na mnie ze zdziwieniem i rozbawieniem.
- Jesteś pewna? - Zapytał drugi.
- Jakbym nie była to chyba bym nawet nie trudziła się zapytać. Nie sądzisz?
Zastanowili się chwilę i podali cenę.
- Zaraz wracam.
Rzuciłam
się biegiem do samochodów. Wyciągnęłam z tego którym jechałam portfel i
wróciłam tak samo szybko jak odeszłam. Wyciągnęłam dumna z siebie
pieniądze i wręczyłam właścicielom.Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Sue.
Poinformowałam ją, że właśnie kupiłam nowego konia dla siebie. Ta
raczej nie była zadowolona ale się zgodziła. Mężczyźni wyprowadzili
klacz na zewnątrz i wprowadzili do przyczepy Akademii. Poinformowali
mnie co i jak. Dali też wszystkie potrzebne papiery.
*** Późnym wieczorem ***
Siedziałam
przy boksie klaczy. Była niespokojna, środki na uspokojenie które
dostała przestały już dawno działać. Starałam się przez dłuższy czas do
niej zbliżyć, jednak nic się nie udało. Nie ominęła mnie rozmowa z
kilkoma bliskimi mi osobami, że postąpiłam głupio biorąc ją jako swojego
wierzchowca. Jednak ja to jak zawsze musiałam wszystko olać, zawsze
lubiłam robić wszystko po swojemu. Poza tym wiedziałam też, że kiedyś z
Iluzją się dogadamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)