środa, 24 sierpnia 2016

Od Noah'a C.D Esther

- Jak mam się nie martwić? - zabrałem dziewczynie z rąk wodze klaczy, wprowadzając ją do boksu.
- Jesteś dużym chłopcem, wierzę, że dasz sobie radę z tak trudnym zadaniem - uśmiechnęła się, opierając się o wejście do boksu Lemon.
- W sumie, masz rację - również się uśmiechnąłem, zdejmując klaczy ogłowie. Przy tej czynności chętnie współpracowała, zwłaszcza, kiedy wędzidło opuściło jej pysk - dostałem dyplom za ukończenie przedszkola.
- Powinni dawać na początek podstawówki jakieś testy psychologiczne.
- Czy Ty coś sugerujesz? - wyszedłem z boksu, zatrzaskując go tak, aż się upewniłem, że na pewno nie wyjdzie.
- Coś Ty - parsknęła cichym śmiechem, idąc ze mną ramię w ramię w stronę siodlarni, gdzie zająłem się umyciem niezbyt brudnego, ale jednak, wędzidła.
- Właściwie to myłaś ją na marne, przejeździłaś jedną trzecią jazdy - odezwał się we mnie pesymistycznie nastawiony diabełek, kiedy odkładałem ogłowie na odpowiedni wieszaczek, podpisany odpowiednim imieniem.
- Apropos czyszczenia.. Muszę jeszcze do niej zajrzeć i ją wyczyścić, przynajmniej pod popręgiem.
Zmierzyłem ją pytającym wzrokiem, nie do końca wierząc w jej słowa.
- Chyba sobie żarty stroisz - wyszedłem z pomieszczenia, torując dziewczynie drogę do klaczy - idziesz prosto do swojego pokoju i będę tam siedział, póki się nie położysz pod koc, tak? Najwyżej kogoś znajdę, bo na pewno ktoś chętnie wyczyścić nadprogramowo konia.
Dziewczyna niechętnie, ale jednak, ostatecznie odpuściła.
- Jesteś wyrodnym ojcem - wystawiła mi język, kiedy skierowałem nas w stronę jej pokoju.
- A Ty nieposłuszną córką - uśmiechnąłem się, siadając na krześle.
~*~
- Nie będziemy tu siedzieć całą wieczność.. -jęknęła Esther, obracając się na swoim łóżku w moją stronę.
Siedziałem wtedy na ziemi, przeglądając telefon.
- Możesz mieć wstrząs mózgu czy coś w tym rodzaju - odparłem, udając lekarza, który zna się na swoim fachu.
Nigdy nie myślałem o takiej ścieżce zawodowej, może czas zacząć?
- Idziemy się przejść - zeszła na dół, zakładając równocześnie swoją bluzę.
- Nie - spojrzałem na nią udając śmiertelnie poważnego, jednak nie dawała za wygraną.
- Ojj nie bądź taki noo.. Obiecuję być posłuszną córeczką tatusia, dobrze?
Miotałem się ze swoimi myślami.
Nie robiłem tego jej na przekór, tylko po prostu martwiłem się, cholernie się martwiłem o jej zdrowie i konsekwencje takiego wyjścia...
Jednak, kiedy widziałem ją taką pełną entuzjazmu, stwierdziłem, że chyba nie mam innego wyjścia, niż się zgodzić.
- Niech Ci będzie.

<Estherka? Kijowo wyszło..>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)