Jak zawsze rano wstałam i wyszłam z psem. Gdy szłam koło domu
właścicieli zobaczyłam znajomy samochód podjeżdżający pod budynek. Był
to samochód ciotki mojej najlepszej przyjaciółki Zoe. Stanęłam samochód
faktycznie prowadziła ciotka dziewczyny. Po chwili samochód zaparkował.
Wysiadły z niego pani Elizabet Brown i moja najlepsza przyjaciółka Zoe.
Pobiegłam do niej, Krzyknęłam:
- Zoe!
- Suzi! - odkrzyknęła mi
- Co ty tu robisz? - zapytałam
- A co miała bym robić, wprowadzam się tu.
- To cudownie.
Uściskałam ją i podeszłam do jej ciotki. Przywitałam się i zaprowadziłam
do domu właścicieli. Weszliśmy do budynku. Poszliśmy do biura.
Zastałyśmy tam pana Jamesa, właściciela Akademii. Załatwiliśmy kilka
formalności i zaprowadziłam ją do akademika. Na rękach niosłam Harrego
zmęczonego ze szczęścia. Bardzo lubił moją przyjaciółkę. Zoe prowadziła
na smyczy Havanę. Była to jej suczka, rasy owczarek węgierski mudi.
Rozmawiałyśmy a ja przy okazji pokazywałam jej różne miejsca. W końcu
stałyśmy przy drzwiach jej nowego pokoju. Odliczałam:
- 10,9 ... 5,4,3,2 ... 1!
Zoe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)