Przebudziwszy się poczułam, że leżę na czymś miękkim, łaskoczącym mój
policzek. W dodatku, nie miałam bladego pojęcia, czy tak szumi w mojej
głowie, czy to ta woda, znajdująca się nieopodal mnie. Podniosłam lekko
ociężałą głowę, by zobaczyć, czy chłopak przypadkiem nie zostawił mnie
tutaj na pożarcie tego gościa z lasu. Lecz oprócz niego ujrzałam pośród
tafli jeziora dwa, różowe walenie. Zaczęłam się śmiać jak głupia, bo
strasznie bawił mnie wygląd tych stworzonek. Jak to możliwe, że chłopak
się nie śmiał? Przecież one miały tak irracjonalny wygląd, a jednak tu
stały, prawie mogłam ich dotknąć ręką. Prawie, bo dzieliła nas odległość
lądu.
- Spójrz! One przylazły za nami… Ja… nie wiem jak! No przecież ich nie
widziałam wcześniej…- zaczęłam, co miało tak brzmieć, jednak usłyszałam
jednie bełkot pomieszany ze śmiechem.- Noah, ku**a…- spojrzał w moją
stronę, jakby na dźwięk swojego imienia.- Chyba do nich pójdę!
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam… Podniosłam się, prawie się
przewracając i wpadłam do wody. Zaczęłam w niej brodzić, bo miałam
ochotę porozmawiać z nimi. No na pewno mielibyśmy jakieś wspólne tematy,
no!
- Vivian, ja pier*olę! Zaczekaj, bo zaraz się podtopisz!- krzyknął, po czym usłyszałam szybki plusk do wody.
W odpowiedzi zaśmiałam się jedynie, starając się jak najdalej uciec
chłopakowi. Co ciekawe, miałam wrażenie, że im dalej wchodzę w jezioro,
tym bardziej zanika mi obraz waleni. Wkurzyłam się i pędziłam dalej.
Byłam przecież już tak blisko, nie mogę ich teraz stracić z oczu! Jednak
przestałam je widzieć, w tym samym momencie, gdy chłopak złapał mnie za
biodra, w ostatniej chwili, bo już miałam mu się wyrwać. Woda sięgała
mi do ramion, więc mój ruch, by odwrócić się w jego stronę był prawie że
w zwolnionym tempie.
- Spłoszyłeś je!- krzyknęłam z wyrzutem.- Chciałam z nimi porozmawiać!
Dajesz wiarę, że walenie przyszły z nami?!- bełkotałam dalej, lecz sama
siebie nie rozumiałam.
Widziałam iskierki rozbawienia w jego oczach. Nazwał mnie szaloną
wariatką, śmiejąc się i łapiąc szybko, bo jeszcze parę sekund a
znalazłabym się pod wodą.
- Swoją drogą… Masz bardzo ładne oczy.- uśmiechnęłam się, wskakując mu
na ręce i oplatając w pasie nogami, by nie spaść. I zaczęłam patrzeć mu
się w oczy, bo miałam na to nieprzepartą ochotę. W dodatku dotknęłam
ręką jego twarzy, badając każdy jej skrawek, co mocno go zdziwiło.- No i
fajne rysy twarzy. Spójrz, ja takich nie mam, bo po matce. Ale gdybym
miałam rysy ojca, wyglądałabym pewnie jak facet, więc nie wiem, co
lepsze.- śmiałam się mu w ramię, szybko się opanowując.- Pewnie myślisz
sobie, że się nieźle spiłam, bo wygaduję takie rzeczy, co?
Uśmiechnął się jedynie, co utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
Byłam tak padnięta, że nawet nie wiem, kiedy mi się przysnęło. W jego
ramionach było mi tak przyjemnie ciepło, że właściwie czułam się jak we
własnym łóżku. Właśnie… Nim się spostrzegłam, staliśmy przed domem
akademickim. Zeszłam mu szybko z ramion, oburzona, nie wiedząc czemu, i
zabijałam go wzrokiem.
- Ja, mój drogi…- zachwiałam się lekko do przodu, grożąc mu palcem.-
Jeszcze z Tobą nie skończyłam. Spójrz, jaka piękna noc!- wskazałam na
niebo, kręcąc się w kółko. Poczułam, jak przygarnia mnie szybko do
siebie, zatykając ręką usta.
- Csi..- szepnął.- Chcesz, żeby usłyszeli nas właściciele?- to pytanie
było raczej retoryczne, bo nie było mi dane udzielić na nie odpowiedzi.-
Tobie już dziś wystarczy, podziękujesz mi rano.
Wziąwszy mnie ponownie na ręce, wszedł do środka i ruszył schodami na
górę. Szczerze powiedziawszy, nie miałam już siły protestować, więc
zwisałam mu jak kukiełka. Mruczałam jedynie jakieś niezrozumiałe dla
mnie słowa, bo nic już do mnie nie docierało. Niezrozumiałe dla mnie,
lecz Noah ewidentnie był w stanie rozpoznać każde z nich, bo nagle
zesztywniał. Chwila, co ja mu takiego powiedziałam? Sama nie wiem… Świat
urywa ze mną kontakt.
Nim się spostrzegłam, staliśmy już przed moim pokojem, a po chwili znalazłam się w środku.
- A więc tak wygląda szatański pokój…- uśmiechnął się, ruszając brwiami.- No, dasz się radę ogarnąć, czy mam cię niańczyć?
Stojąc na ziemi, uśmiechnęłam się dwuznacznie.
- Nie dam rady się umyć…
Pokręcił jedynie z niedowierzaniem głową.
- Jake wam nie pomaga?
Zrobiłam smutną minę, jakbym miała się zaraz rozpłakać.
Skończyło się na tym, że pomógł mi wejść do mojego piętrowego łóżka,
gdyż jego zdaniem stara Vivian gdzieś wyparowała i pojawiła się nachlana
jak łom baba. Miał rację, tak się czułam, jakbym nie kontrolowała tego,
co mówię, ani co robię.
Zasnęłam jeszcze zanim Noah wyszedł z pokoju, a nawet nie wiem, ile w nim przebywał.
Kolejny dzień, nie, wróć, ten sam dzień, to była jakaś katorga… Ból
głowy- nieprzeciętny, czułam jakby każdy mój mięsień został przemielony
przez psa dziesięć razy, a potem rozjechany walcem, tak z jakieś pięć. W
tamtym momencie, gdy się obudziłam, naprawdę zazdrościłam Noah’owi, że
on wypił mniej ode mnie.
A co mnie obudziło?
Pie*rzony budzik, który dalej dzwonił mi nad uchem.
A to był chyba już z piąty.
Usiadłam szybko, czego bardzo pożałowałam, i zeszłam z drabiny.
Zorientowawszy się w sytuacji, zdałam sobie sprawę, że jestem w pokoju
sama, zaraz spóźnię się na godzinę przeznaczoną na śniadanie i, że
okropnie ciśnie mnie kostka. Nie wiem, czy to przez wczorajsze
szaleństwa, które były wywołane alkoholem, czy drugiego dnia po prostu
zawsze jest gorzej…
Lecz przypomniałam sobie, że przecież i tak nie muszę się spieszyć ze
śniadaniem, zdaniem Noah’a, bo mam siedzieć na tyłku dopóki z moją nogą
nie będzie lepiej. Ach.
Gdy już w miarę wyglądająca, nie licząc zmęczenia na twarzy, znalazłam
się w kuchni, pierwsze co zrobiłam, to wzięłam aspirynę. Tak, moja głowa
musi odpocząć…
Usiadłam przy stoliku ze szklanką wody, nie mając nawet ochoty na
jedzenie i próbowałam sobie coś przypomnieć z wczorajszego wieczoru.
Jedyne, co pamiętałam to to, że wyżalałam się Noah’owi… W sumie nie
przejęłam się tym, a raczej byłam zadowolona, że już o mnie tyle wie.
Postęp w naszej znajomości, jeśli chodzi o mnie.
Usłyszałam kroki.
Noah? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)