Caleb przerzucił mnie przez ramię, kiedy chciałam wymknąć
się ze stajni.
-Puszczaj idioto.- Warknęłam uderzając go lekko po plecach.
-Nie i nie zmienisz mojego zdania.- Odparł, jak gdyby nigdy
nic. Chłopak nie przejmując się zbytnio szedł w stronę gabinetu pielęgniarki.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Ciemnowłosy oddał mnie w ręce pani Polk,
która uważnie mnie przebadała. Po dwudziestu minutach wreszcie mnie wypuściła.
-I co? - Caleb czekał cały czas pod gabinetem.
-Jestem TYLKO trochę poobijana. Uspokoiłeś się TATUSIU? -
Odparłam kładąc nacisk na dwa kluczowe słowa.
-Przezorny zawsze ubezpieczony.- Stwierdził ponownie biorąc
mnie na plecy.
-A teraz gdzie? - Jęknęłam nie sprzeciwiając się już nawet
chłopakowi.
-Niespodzianka. - Mruknął wychodząc z akademii.
-Nie lubię niespodzianek. - Żachnęłam cicho .
Caleb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)