Dziś razem z Lily i Naomi miałyśmy się zająć dziećmi z
pobliskiej szkoły. Były to 2 grupy.Obie po 15 dzieci. Czyli w sumie 30 dzieciaków.
Trochę się obawiałam. Przydzielona do mnie została grupa składająca się z tych
trochę niegrzecznych. Serio?! Bałam się jak zareagują na nie konie. Ale dobrze.
Na jazdy dla tych urwisów miałam przydzieloną Minnie. Dzieci ją pokochają. Już
od rana czekałam z Minnie na ujeżdżalni. Pierwsze mamy oprowadzanki. A
następnie dzieci będą ze mną uczyć się jak czyścić konia itd. Ok. godziny 12
usłyszałam radosne pokrzykiwania. Dopięłam Minnie popręg i pogłaskałam ją.
Jeszcze trochę pogadałyśmy z Naomką i Lily a następnie zauważyłam mnóstwo
uśmiechniętych mordek. Gdy moja grupka podeszła do mnie przywitałam się.
-Cześć! Nazywam się Esma! Będę waszym przewodnikiem po tym
wspaniałym miejscu.- wykrzyczałam.
-Esmo, dzieci mają na koszulkach numerki. Według nich proszę
o oprowadzanki.- powiedziała do mnie pani.
-Dobrze, bez obaw.- powiedziałam i zerknęłam na grupkę
dzieci.
Pani poszła do kawiarenki a ja zaczęłam gadanie.
-Jak już mówiłam nazywam się Esma, musicie być cicho. Nie
mam dwóch gardeł.- powiedziałam-Dobrze, ten konik nazywa się Minnie. Jest
dziewczynką. I teraz. Kto ma numerek 1?! Podnieś rękę!- krzyknęłam.
Rękę podniósł chłopiec.
-Zapraszam.- powiedziałam.
Chłopczyk podszedł i założyłam mu toczek. Pomogłam mu
wsiąść.
-Teraz włóż stopę w ten otwór. Nazywamy to strzemieniem–
pokazałam mu, chłopiec to zrobił.
-Popatrz się. Teraz chwyć ten sznurek. Nazywa się to
wodze.-starałam się mówić dość jasno.
Wykonał polecenie i dopięłam teraz lonżę.
-No to teraz zrobimy 2 kółka stępem a potem będziemy trochę
szybciej jeździć, kłusem.
Wytłumaczyłam mu, gdybym opisywała wszystkie oprowadzanki
nie starczyło by mi sił. Wszystkie dzieci były dość grzeczne. Tylko ostatnia
dziewczynka nie.
-Hej? Nie dąsaj się! Mamy cały dzień!- powiedziałam próbując
ją trochę rozbawić.
Dziewczynka nie dała za wygraną. Miała pewnie z 9 lat. Nie
działało. Wsadziłam ją na konia a ona zaczęła uderzać łydkami o boki konia.
Klacz wyrwała się galopem.
-Stój!- krzyknęła dziewczynka.
Podbiegłam do klaczy, wstrzymałam klacz i uspokoiłam
dziewczynkę.
-E-e! Koń ma uczucia! Go to boli. – powiedziałam głaszcząc
chrapy Minnie.
-A mnie to coś obchodzi?!- wrzasnęła dziewczynka.
-Nie takim tonem moja droga. Jestem o ok. 10 lat
starsza.-próbowała trzymać miły i grzeczny ton.
Dziewczynka wystawiła mi środkowy palec. To już była za
bagietą. Chwyciłam ją za bluzkę. Jedną ręką ją trzymałam a drugą prowadziłam
Minnie.
-Proszę powiedz mi, co to jest.- powiedziałam wskazując
strzemię.
-No to jest takie kółko.- odrzekła.
-Nie, to się nazywa? Proszę!- krzyknęłam, gdy inna
dziewczynka podniosła rękę.
-Strzemię.- odpowiedziała. Ja jej pogratulowałam.
-Gdzie byłaś jak to tłumaczyłam?- zapytałam.
-Ja tu. Ale TY gadałaś za cicho.- powiedziała.
To już mnie zabiło. Powiedziała to jakby była pępkiem
świata! Zostawiłam ją i stanęłam na schodkach.
-Teraz proszę byście siebie siedli na tej macie a ja
rozsiodłam Minnie i coś wam pokażę.- powiedziałam rozkładając matę.
Dzieci siadły a ja zaczęłam tłumaczyć. Zdejmując siodło
tłumaczyłam.
-Tu mamy strzemię. Pomaga nam ono wygodnie siedzieć w
siodle.- Tłumaczyłam te najważniejsze rzeczy a następnie zaprowadziłam Minnie
do stajni. W tym czasie dzieci rozbiegły się po całej akademii. No trudno.
Pobiegłam ich szukać. Po około 10 minutach miałam 8 dzieci. Brakowało tej
nadąsanej i jej koleżanki. Za chwilę usłyszałam rżenie konia. Dochodziło z
padoku pojedynczego, a stał tam Dracul. Pobiegłam tam. Dracul bez powodu się
nie denerwuje. Nawet jakby go dosiadły, to on na razie nic nie zrobi. Ta
nadąsana siedziała na nim. Ogier na mój widok zaczął galopować po padoku przy
tym zrzucając dziewczynkę. Dobiegłam do niego w samą porę.
Od razu odgoniłam dzieci od niego a następnie zmusiłam go do
dębowania. Koń za dębował a ja podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego szyję,
która była na poziomie mojego biustu. Zauważyłam nadchodzącą Naomi.
-Pomóż!- krzyknęłam na jej widok.
Dziewczyna podbiegła do mnie i zabrała dziewczynki. Gdy
uspokoiłam konia podeszłam do nich.
-Dobra, wracacie do swojej grupy. I nie chce was widzieć na
oczy…- westchnęłam.
One odeszły.
-Co teraz robimy?- zapytała Naomi.
-A nie wiem. Przejedziemy się? Chce cie zabrać do byłego
właściciela Draculi. Ma wiele konia. Może jakiegoś wybierzesz i pokochasz?-
zaproponowałam.
Dziewczyna przystała na moją propozycję. Już za chwilę
siedziałyśmy na koniach. Dogalopowałyśmy do stajni pana Kimkely’ego. Tam
przywitał nas w drzwiach.
-Witaj Esma. A kto to? Och! Czyż to ten Empire?- zdziwił się
staruszek.
-Tak- odpowiedziała trochę zdziwiona Neo.
Za zaproszeniem p. Kimkely weszłyśmy do stajni i
odprowadziłyśmy konie do boksów. Patrzyłyśmy na nowe konie, które przyjechały.
Mnie zainteresowała ta klacz co zwykle. Nominga.
A dojechały 2 konie. Ogier Trupogłów a klacz to Eleonora.
Oboje to haflingery. Naomi zainteresowała kara klacz chyba folbutka.
<Naomi?>
Dostajesz 25 punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)