Jechałabym dalej gdyby nie fakt, że nie zauważyłam gałęzi przede mną. Z
całym impetem uderzyłam w brzuch kawałkiem twardego drewno i upadłam na
ziemię. Przeturlałam się kawałek z skutkowało wylądowaniem na Danielu.
Starałam się nie okazywać bólu.
-Emm... Mi ta pozycja pasuje.- uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem.
-Spier*alaj...- podniosłam się gwałtownie co nie było najlepszym
pomysłem. W wyniku bólu zgięłam się w pół. Nie... Musiałam być twarda.
Byłam. Nie wykrzywiałam specjalnie twarzy w jakiś grymas... Po prostu
zamknęłam usta w cienką linię i zaczęłam błądzić rękami po ziemi
utrzymując, że spadł mi kolczyk. Ha. Ha. Ha. Tylko ja nie mam kurna
kolczyków. To w każdym razie coś spadło. Zorientowałam się że wiszę już
tak trochę za długo. Wyprostowywałam się powoli starając zadać sobie jak
najmniej bólu. Jakoś to zniosłam.
-Wszystko ok?- Ach ta opiekuńczość drugiego człowieka.
-Nie, żebra sobie rozwaliłam, złamałam nogę muszą mi ją teraz amputować i
wybiłam oko, a teraz ucieknijmy od twoich marzeń i jedźmy dalej!-
warknęłam ze sarkazmem. W sumie nie wiem czemu. Nienawidziłam tej
opiekuńczości. Nie mam 4 latek i umiem sobie poradzić. Nie potrzebuję
dodatkowej opieki, albo jak ktoś mnie uważał za typową dziewczynę.
Daniel zamilkł. Ojoj... Aż tak go zabolało? Soreczka, to było przez
przypadek... Na moje szczęście Spartan nie uciekł daleko. Skubaniec
zatrzymał się przy pierwszych lepszych ludziach żebrząc o herbatniki.
Dzieciaki były wprost zachwycone, ale rodzice nieszczególnie.
-Spartan! Przepraszam państwa za niego. Kocha herbatniki.- skłoniłam głową przed rodziną i pociągnęłam za wodze.
-Lily!- krzyk Daniela pobudził mnie.
-Czego?!- A co mnie obchodzą turyści.
-Zaraz się zaczyna! Zbieraj się!- cicho westchnęłam i poprawiając
strzemię, dosiadłam gniadosza silną ręką zawracając go w stronę celu.
Trochę poczekałam na chłopaka zanim dołączył do mnie.
-Lil... Spójrz na swoją bluzkę.
-Co...- zerknęłam. Chyba wiem o co mu chodziło. Czerwona plamka
przeradzała się w coraz większą. -Daj spokój nic mi nie będzie!-
machnęłam ręką i popędziłam konia do galopu.
Daniel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)