- Po prostu boję się, że nie dam ci tego, czego chcesz. - wzruszyła ramionami i ponownie wtuliła się w moje ramię. - Jak już powiedziałam, nie chcę ograniczać cię w żaden sposób. - dodała.
- Kochanie, nawet nie myśl w taki sposób. Chcę byś była przy mnie w każdym momencie mojego życia, jeżeli oczywiście zechcesz mi towarzyszyć. Nie będziesz mnie jakkolwiek ograniczać, a raczej rozwiniesz mi skrzydła, z resztą, już to zrobiłaś. Wiesz, że to dzięki tobie nie zażyłem ani jednej dawki heroiny od naszej kłótni? Wszystko dla ciebie, bo chciałem wiecznie na ciebie patrzeć, podziwiać, by nie zrobić jakiejś głupoty, która zniechęci cię do mojej osoby. - mruknąłem, bawiąc się kosmykiem brązowych włosów. - No i chcę się podjąć tego trudnego związku, przecież lubię wyzwania. - podniosłem się po tych słowach i wystawiłem język do Caroline, która zachichotała lekko pod wpływem moich palców błądzących po jej żebrach. Po chwili jednak zrezygnowałem z łaskotania i spojrzałem na roześmianą twarz nastolatki.
- Jesteś najlepszą osobą, którą poznałem w życiu. - powiedziałem, wzbudzając w niej jeszcze szerszy uśmiech. - Dziękuję, że dajesz mi szansę. - dodałem i ucałowałem czoło dziewczyny.
- Kocham Cię. - mruknęła, gładząc mój tors.
- Ja Ciebie mocniej. - uśmiechnąłem się. - Co do tego wyjazdu, jestem za udaniem się do Austrii, na stoki. - poruszyłem brwiami. - Oferuję również ośrodek Hochkönig. Gwarantuję piękne widoki na góry, dużą ilość stoków, no i towarzystwo pięknego mężczyzny, czyli mnie. - mruknąłem i nachyliłem się nad kobietą.
- Muszę przemyśleć tą ofertę, szczególnie ostatni punkt. - zachichotała i pocałowała mnie w nos. Udając oburzenie, podniosłem się z łóżka i zagarnąłem laptopa, by zarezerwować miejsca w hotelu, a raczej drewniany domek, z przepięknym widokiem na Alpy.
Austriackie powietrze należało chyba do najczystszych, którym w życiu oddychałem. Przebywając od kilku dni w tym kraju, z dnia na dzień czułem się tu lepiej i pewniej, spędzając każdą chwilę w obecności Caroline. Całe dni spędzaliśmy na górskich stokach, zaś noce spędzaliśmy w ciepłym wnętrzu drewnianego, góralskiego domku, który był urządzony zachowując tradycyjne elementy tego regionu. Stok, po którym jeździliśmy należał do bardzo rozbudowanych, miał niesamowitą ilość zjazdów, a sama ich łączna długość przyprawiała o zawroty głowy. Pierwsze kilka dni spędziliśmy z Caroline na przypominaniu sobie podstaw jazdy na snowboardzie, a po nich coraz sprawniej zaczęliśmy się poruszać po trudnych trasach. Z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny, który ostrzegał o tym, że zaraz schodzimy z wyciągu.
- Którą jedziemy? - zapytałem, wskazując zakładanymi rękawiczkami na wszystkie trasy, które nas otaczały. - Czy może idziemy na gorącą czekoladę? Wybierz mądrze, bo to by był nasz ostatni zjazd na dzisiaj. - uśmiechnąłem się, zachęcająco machając głowę na najbardziej stromą trasę.
- Ostatni zjazd, rzecz jasna. - prychnęła i odepchnęła się odpiętą stopą, jadąc do mojego ulubionej 'górki'. - Przez to oświetlenie nie zauważyłam nawet, że zdążyło się tak mocno ściemnić. - mruknęła, ponownie zapinając zatrzask. Zsunęliśmy okulary narciarskie na nos i złapaliśmy się za ręce, które prędko się rozłączyły, po rozpoczęciu zjazdu. Ten stok nie należał do najczęściej uczęszczanych, więc swobodnie kręciliśmy się po jego całej szerokości, wykorzystując niektóre górki do przeróżnych podskoków, by znowu rozwinąć prędkość.
Udaliśmy się do szatni, gdzie zostawiliśmy nasz sprzęt i swobodnie przebraliśmy się w codzienne ubrania. Ciężkie buty spoczęły na dnie szafki, a na ich miejsce wskoczyły lekkie jak piórka trapery, zapewniające mi przyczepność do śliskiej nawierzchni, która spotkała mnie w drodze powrotnej do domku. Caroline trzymała się kurczowo mojego ramienia, starając się nie upaść i pociągnąć za sobą mnie, na twardy, oblodzony asfalt. Niemalże czołgając się dotarliśmy do drzwi, które otworzyły się z lekkim skrzypieniem. Nastolatka ruszyła od razu do kuchni z obranym przez siebie zadaniem: przygotowanie korzennego grzańca. Pozbyłem się przepoconej koszulki termicznej, którą rzuciłem w kąt pokoju. Zająłem miejsce w wielkim, skórzanym fotelu, po czym odpaliłem telewizor, jak typowy, stary i nienadający się do niczego mąż. Brakowało mi jedynie wywalonego brzucha, na miejscu którego rysował się raczej zgrabny sześciopak. Po krótkiej samotnej chwili, spędzonej na oglądaniu jakiejś komedii, na moich kolanach usiadła szatynka, niosąc w dłoniach dwa kufle z grubego szkła. Wręczyła mi jeden, z którego upiłem duży haust cieczy. Szybko jednak odłożyłem go na stolik obok, czyniąc to samo z trunkiem nastolatki. Zaplotłem dłonie za plecami Caroline, która znacząco uniosła jedną brew, wplatając palce w moje włosy.
- Jesteś piękna, wiesz? - mruknąłem, kaszląc po tym, by pozbyć się uciążliwej chrypki.
- Zgodzenie się na ostatni warunek twojej oferty uważam jako prawidłową decyzję. - westchnęła, przegryzając zalotnie wargę. Bez zawahania wpiłem się w jej usta, zachłannie całując je, nie dopuszczając dziewczyny do żadnej dominacji w pocałunku. Ciągnąłem go do momentu, aż poczułem mocny brak tlenu, którego zaczerpnąłem w ułamek sekundy, na który rozdzieliłem nasze wargi. Caroline lekko naparła na moje krocze, przez co czułem jeszcze większe pożądanie jej całego ciała, po raz kolejny. Pozbyłem się bawełnianej, czerwonej bluzy nastolatki, odsłaniając sportowy, czarny top, który również szybko wylądował na podłodze, towarzysząc w locie bluzie. Zjechałem z pocałunkami po szyi, już po chwili obdarowując nimi kobiece piersi, których brodawki stwardniały pod wpływem podniecenia. Dziewczyna lekko westchnęła gdy moje usta dotknęły jej odsłoniętego podbrzusza. Jej palce ślepo błądziły po moim torsie, zostawiając na nim lekkie, czerwone ślady. Nie zauważyłem momentu, gdy sprytnie rozpięła moje spodnie, wślizgując jedną z dłoni w ich wnętrze. Gwałtownie nabrałem powietrza, odrywając się na chwilę od ciała kobiety, gdy poczułem zaciskające się na moim członku palce. Spiąłem wszystkie mięśnie swojego ciała, czując przepływającą przyjemność. Wykorzystując chwilę nieuwagi szatynki, zsunąłem jej spodnie i dolną część bielizny, na co ona zareagowała tym samym, tyle, że wykonując to na mnie. Nie dłużąc swoich działań, dłonią nakierowała mojego członka na swoją kobiecość, powoli niszcząc dzielącą nas odległość, całkowicie usiadła na moich kolanach, odchylając swoją głowę do tyłu, przymykając oczy. Chcąc dostarczyć kobiecie o większej mocy doznań, złapałem ją za uda, podnosząc się z wygodnego fotela. Podszedłem do chłodnej ściany, przyciskając plecy kobiety do niej. Jeszcze raz złączyłem nasze usta w ognistym pocałunku, po którym moje biodra zaczęły poszukiwać dogodnego nam rytmu. Szatynka wplotła swoje dłonie w moje włosy, ciągnąc je w niektórych momentach. Jej urywane jęki, działały kojąco na moje uszy. Nasze oddechy przyśpieszały coraz bardziej, docierając do momentu, gdzie niemalże szczytowaliśmy. Zwolniłem wtedy swoje tempo i nie niszcząc naszej bliskości, położyłem kobietę na kanapie. Wystarczyło kilka minut, gdy poczułem, że dziewczyna spina wszystkie swoje mięśnie, otwierając niemo swoje usta. Skończyłem kilka sekund po niej, bezwładnie opadając na szybko unoszącą się klatkę piersiową Caroline. Złożyłem ostatni pocałunek na jej mostku i przymknąłem oczy, rozkoszując się trwającą chwilą.
Caroline? <3
1153 słowa = 6 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)