- Jasne! Tak więc widzimy się przed akademikiem równo o 20:10, ok? Lepiej być na miejscu przed czasem, na lodowiskach mogą być straszne tłoki...
- Ok!
Tak więc poszłyśmy razem do akademika szybkim tempem, nadal rozmawiając między sobą. Po wejściu do budynku, pożegnałyśmy się szybko, po czym każde z nas ruszyło w swoją stronę - ja i Raven do naszego pokoju, Riley i Nilay do ich pokoju.
Wchodząc, odpięłam smycz od obroży suczki, a ta pobiegła do sypialni. Poszłam za nią, by zobaczyć co zrobi - chciała wejść na moje łóżko, na co bym pozwoliła, gdyby była czysta... Niby wczoraj ją kąpałam, ale skoro biegała...
Złapałam ją za obrożę, i ostrożnie zaciągnęłam do łazienki. Nie umyłam jej całej, zwłaszcza że totalnie nie było potrzeby - umyłam jej łapy, wytarłam je, oraz wyszczotkowałam suczkę. Gdy była już ,,czysta'', pozwoliłam jej ułożyć się wygodnie na moim łóżku, a sama położyłam się obok. Obie byłyśmy zmęczone, a jeszcze zbliżał się trening. Powoli zaczęłam zamykać oczy, głaszcząc sunię po głowie i plecach. Była taka miękka...
***
Obudziłam się, patrząc na zegarek. To już 16:20! Zaspałam, pięknie...
Szybko się zebrałam, wyszłam z mieszkania zamykając je za sobą na klucz, po czym szybko pobiegłam do siodlarni. Wzięłam sprzęt Blue Sky'a, po czym popędziłam do stajni dla koni do dzierżawy. Musiałam wyglądać komicznie, biegnąc ze sprzętem dla konia do stajni...
Riley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)