- Chcesz powiedzieć, że mój makijaż jest tak beznadziejny, że nawet go nie widać - śmiała się z siebie Esmeralda. Chichot nie trwał jednak długo, bo zaczęła ją boleć noga, głowa i żebra. Natychmiastowo wziąłem telefon i wykręciłem numer Naomi (oczywiście to Esma niedawno mi go dała). Ta po chwili odebrała.
- Naomi!
- Nie tak głośno! Kto mówi?
- Gale. Esma miała wypadek... Przychodź tu! Weźmiesz konia.
- Zaraz tam będę!- krzyknęła dziewczyna.
Delikatnie podniosłem dziewiętnastolatkę z ziemi. Wracając do budynku, niosłem ją na rękach. Esmeralda cicho powiedziała, że jest jej zimno, więc położyłem ją na ławce, zdjąłem kurtkę z siebie i otuliłem nią dziewczynę. W połowie drogi minąłem biegnącą po konia Naomi.
- Cześć, Nao. - powiedziała obolała Esmeralda.
W budynku czekała pani Rose i higienistka.
- Dajcie spokój! Nie umieram... - śmiała się dziewczyna.
- Zanieś ją, proszę, na łóżko- poprosiła mnie babka od podawania lekarstw XD.
Pani Rose wygoniła mnie z pomieszczenia higienistki i kazała iść spać. Wszedłem do pokoju i siedziałem na łóżku, łokciami podpierając się o kolana, a dłońmi zasłaniając twarz.
- Ej... Co jest?- Zapytał Nolan.
- Stary! Esma spadła z konia na torze wyścigowym...
- Biedna... A ty to lubisz tą Esmę, co? - zapytał wścibski kolega.
- Daj spokój, Nolan! -zaśmiałem się pod nosem. Zawołałem mojego pupila i położyłem się na plecach. Pies oparł swoją głowę i prawą łapę na mojej klatce piersiowej. Jebn***m face palm'a. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego Esmeralda była taka... taka... dziwna odkąd odprowadziłem ją pod drzwi...
***
Następnego dnia przed jazdą podszedłem do higienistki, by sprawdzić, czy dziewczyna nadal tam jest. Zapukałem. Babka powiedziała, że jest u siebie. Pobiegłem pod pokój z numerkiem 3. Znów zapukałem, otworzyła mi Naomi.
- Tak?- powiedziała zaspana dziewczyna.
- Jest Esmeralda?
- Esma? To do Ciebie.- powiedziała Nao. Wszedłem do pokoju. Podszedłem do łóżka obolałej po wczorajszym zajściu dziewczyny i zapytałem się jej:
- Jak tam Zdechlaczku?
- Przestań... - odwróciła się na drugi bok.
- Jeśli będziesz chciała pogadać, to wiesz, co zrobić...- położyłem obok niej paczkę Lays'ów o smaku zielonej cebulki. Wychodząc z pomieszczenia, powiedziałem- Trzymaj się...
Udałem się na jazdę. Dziś ćwiczyliśmy zagalopowanie. Po jeździe udałem się do pokoju, by wziąć prysznic i zszedłem na stołówkę. Kąpiąc się w zimnej wodzie Avenger niczym debil (którym jest XD) jakimś cudem otworzył kabinę i wszedł pod strumień wody. Natychmiastowo go wygoniłem. Ubrałem się. Nagle usłyszałem dzwonek dobiegający z telefonu. Na ekranie widniał napis: Masz 6 nowych wiadomości.
Niezwłocznie wszedłem w zakładkę SMS'y i przeczytałem:
- Sorki.
- Higienistka powiedziała, że nic mi nie jest.
- Mam tylko stłuczone żebro i kostkę.
- A głowa już mnie nie boli...
- Możesz mi przynieść śniadanie ze stołówki? Pls.
- O! I jeszcze jedną paczkę chipsów .XD
- Spk. - Odpisałem dziewczynie.
Zbiegłem na stołówkę i zjadłem sałatkę jarzynową.
- Na śniadanie sałatka jarzynowa i herbata z miodem. Chcesz?- Napisałem SMS'a.
- Ok.- Odpisała.
Odniosłem swoje naczynia. Porwałem talerz i kubek z napojem dla Esmy. Ostrożnie, ale szybko poszedłem do pokoju po paczkę chipsów i przy okazji szybko umyłem zęby. Łokciem otworzyłem klamkę do drzwi z numerkiem 3.
- Puk? Puk?- zapytałem, odsłaniając zęby.
- Kto tam?- śmiała się Esmeralda.
- Śniadanko i coś na ząb Ci przyniosłem... - powiedziałem wesoły.
Eska??? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)