- A ja Riley, bardzo mi miło. - uścisnęłam dziewczynie dłoń z uśmiechem na twarzy - Dobry pomysł. Miałam taki zamiar, ale trochę głupio tak chodzić samej po terenach akademiku... - po tych słowach skierowałam wzrok na znajomego kuca, którego rżenie dobiegało z sąsiedniego boksu - Pozwolisz tylko, że się z nim przywitam?
- Jasne. - odparła Naomi, wszedłszy boksu Wings, po czym pogładziła klacz po głowie.
Pretzel jak zawsze w pierwszej kolejności postanowił dokładnie sprawdzić, czy czasem nie mam przy sobie niczego do jedzenia. Po chwili przypomniałam sobie o ciasteczku, które dziwnym trafem wciąż spoczywało w nienaruszonym stanie (no dobra, prawie nienaruszonym) w mojej kieszeni. Przez kilka sekund moja dłoń utknęła w środku, starając się wygrzebać pożądany smakołyk wśród rzeczy "niezbędnych", takich jak choćby bransoletka z bursztynów, gumka do włosów, zgnieciona kulka z papieru, kilka ziaren słonecznika dla Nilaya, pęknięta skuwka od długopisu, dziesięciogroszówka (nawet nie chcę wiedzieć, co tam jeszcze można znaleźć). Innymi słowy, są to przestrzenie niezbadane i niech tak lepiej pozostanie. Ku memu zaskoczeniu, w pewien magiczny sposób, jakoś dokopałam się do marchewkowego ciastka, które zaraz po wyjęciu z odmętów kieszeni, w trybie wręcz natychmiastowym, znalazło się w pysku kuca.
- Łapczywy jak zawsze... - pokręciłam głową, spoglądając na Pretzla przeżuwającego łakoć z zadowoleniem - Naprawdę ci to smakuje?
- Im wszystko smakuje... - zachichotała cicho Naomi, wychodząc z boksu, a następnie kierując się w stronę wyjścia - Idziemy? Jestem bardzo ciekawa nowych budynków.
- Ja też. - skinąwszy głową, czym prędzej zamknęłam za sobą drewniane drzwiczki, podążając za dziewczyną.
Ruszyłyśmy wolnym krokiem w poszukiwaniu stajni dla koni do dzierżawy. Z nieba wciąż opadały maleńkie płatki śniegu, jednakże gdy tylko któryś z nich dotknął ziemi, momentalnie topniał. W efekcie, zamiast spacerować piękną, pokrytą białą płachtą ścieżką, musiałyśmy przemierzać trasę pełną błota i kałuż. Na szczęście dość szybko udało nam się dotrzeć na miejsce.
- To pewnie tutaj... - stwierdziła Nao, spoglądając na budynek.
- Wchodzimy? - zapytałam z podekscytowaniem w głosie.
Rzecz jasna nawet nie musiałam czekać na odpowiedź. Otwarłszy solidne, drewniane drzwi weszłyśmy do środka. Muszę przyznać, iż byłyśmy miło zaskoczone mieszkańcami stajni. Znajdowało się tam aż dwadzieścia koni. Przez następnych kilka sekund stałyśmy w milczeniu, by po chwili rozpocząć zwiedzanie. Kolejno przemierzałyśmy pomieszczenie, zatrzymując się praktycznie przy każdym boksie. Budynek został zbudowany stosunkowo niedawno, toteż nie posiadał jeszcze ulepszeń w postaci tabliczek z imionami koni. W pewnym momencie przystanęłam przy boksie nr. 10, gdzie stał wysoki, dostojny czarno-biały ogier.
- Patrz jaki piękny! - spojrzałam na konia z zachwytem.
- No, niebrzydki. - przytaknęła Naomi, podszedłszy bliżej - Ciekawe jak ma na imię... - delikatnie pogłaskała zwierzę po chrapie.
Niespodziewanie z sąsiedniego boksu wychyliła się głowa brązowego Quarter Horse. Klacz spoglądała na nas. Jej jasne oczy miały takie pogodne spojrzenie.
- Chyba następnym razem będziemy musiały zaopatrzyć się w zapas smakołyków, bo aż żal nic im nie dać... - skierowałam wzrok na twarz koleżanki - Może przyjdziemy tu jutro po zajęciach?
- Chętnie. - rozpromieniła się dziewczyna.
Jakiś czas później postanowiłyśmy powoli się zbierać. Zarówno ja, jak i Naomi byłyśmy zmęczone podróżą, toteż po dotarciu do akademika, każda z nas skierowała się do swojego pokoju.
- No to do jutra! - zawołałam.
- Pa! - Dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech.
***
- Błagam, nie... - stęknęłam rozpaczliwie, nakrywając głowę kołdrą - Tylko nie to...
Sygnał budzika bezlitośnie wyrywał mnie za każdym razem, gdy zdołałam choć na moment zmrużyć oczy.
- Ryl... - nagle odezwał się chrobotliwy głos, tuż nad moją głową.
Oczywiście, Nilay już dawno wstał i oczekiwał zainteresowania z mojej strony.
- Riley, powtórz R-i-l-e-j. - poprawiłam pupila, powoli podnosząc się z miękkiego, ciepłego materaca, który aż sam się prosił, żeby na nim znów zasnąć.
- Ryl. - powtórzył kruk z zadowoleniem.
- Nie, nie "Ryl". Riley. - ziewnęłam zaspana, po czym zerknęłam kątem oka na zegar - O, nie!
No jasne, to było do przewidzenia. Zaspałam. Czym prędzej zerwałam się z łóżka. Chwyciwszy w biegu szlafrok, ubrania, ręcznik, szczoteczkę do zębów i całą resztę rzeczy dziewczynom niezbędnych, pognałam do łazienki. Gdy tylko wróciłam do pokoju, zorientowałam się, że nadal śledzą mnie okrągłe, ciemne oczka. Otwarłszy szufladę, pospiesznie wyjęłam paczuszkę z łuskanym ziarnem słonecznika, wysypując część zawartości torebeczki na dłoń. Pupil momentalnie znalazł się na mym ramieniu, spoglądając z zaciekawieniem na to, co mam na ręce.
- Zjedz, to dobre. - zachęciłam kruka i podsunęłam pokarm pod jego dziób.
Po chwili namysłu Nilay odwrócił wzrok na moją twarz, rzucając krytyczne spojrzenie.
- Nie bądź wybredny, nie możesz przez cały czas jeść samego mięsa. Wiesz o tym doskonale.
Przez kilka następnych sekund ptak mierzył mnie mściwym wzrokiem, po czym obrażony sfrunął z ręki, lądując na oparciu krzesła po drugiej stronie pokoju.
- Dobra, już dobra... - mruknęłam pod nosem - Zaraz przyniosę ci kawałek kurczaka, ty mały kanibalu...
Zaspokoiwszy wymagania kulinarne Nilaya, mogłam wreszcie iść na zajęcia.
***
Tak jak się wcześniej umówiłyśmy, zaraz po zajęciach i obiedzie udałyśmy się z Nao do stajni, gdzie nakarmiłyśmy praktycznie każdego konia.
- Zapunktujemy sobie u nich... - zachichotała koleżanka, podając ciasteczko do pyszczka Hollywood, który błyskawicznie wsunął łakoć ze smakiem.
- Taaa... Jak tak dalej pójdzie, to zaczną mnie traktować jak Nilay... - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nilay? - dziewczyna zerknęła na mnie pytającym wzrokiem.
- Mój kruk. - wytłumaczyłam - Straszny z niego żarłok. A ty masz jakiegoś zwierzaka?
- Tak, mam... - Naomi uśmiechnęła się tajemniczo - Chcesz zobaczyć?
- Pewnie! - zgodziłam się bez chwili wahania.
Naomi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)