Pogładziłem klaczkę po białej łysinie. Uśmiech sam cisnął mi się na usta, nie potrafiłem go kryć.
- Owszem, tak. Była to spontaniczna decyzja - odparłem przyjaźnie. - Za bardzo chwyciła mnie za serce, żeby tego nie uczynić. Formalności były jedynie formalnościami.
Ana podeszła bliżej, aby pogłaskać Ice Tea. Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że kasztanka wielbi wszelkie formy kontaktu z człowiekiem. Tym razem zarżała z przyjemnością, napierając na dłoń dziewczyny, która zachichotała.
- Jaki pieszczoch! - niemalże wykrzyknęła.
- To prawda. - Kiwnąłem głową.
Ana jeszcze przez chwilę głaskała Ice Tea, kiedy wziąłem reklamówkę z marchewkami i zacząłem dawać każdemu z koni część pomarańczowego warzywa. Zauważyłem, że żaden z nich nie ma dopisanych uwag o braku możliwości jedzenia go z pewnych powodów. Wtedy usłyszałem głos Any:
- Ty serio dla wszystkich?
- Dlaczego nie? - odparłem, nie przerywając wykonywania czynności karmienia kolejnych koni. - Byłem dzisiaj na uczelni, a całkiem blisko niej znajduje się stragan. Kobieta sprzedaje warzywa, owoce... Ceny ma całkiem przyzwoite, więc tym razem postanowiłem zadowolić większą ilość wierzchowców niż te, na których jeżdżę.
Po chwili dziewczyna przyłączyła się do mnie, a ja nie wyraziłem sprzeciwu. Razem raźniej wykonywało się zadania, nawet jeśli to przydzieliłem sobie sam. Wkrótce stanąłem z powrotem pod boksem Ice Tea. Dołączyła do mnie Ana.
- A tak w ogóle... Jak ci się z nią współpracuje? - Gestem ręki wskazała na klacz, która już wyciągała łeb w moją stronę.
Nigdy nie ma dość! Pogłaskałem ją dla świętego spokoju, aby już się tak nie rozpychała.
- Jest grzeczna, bardzo posłuszna. Siedzenie na niej to czysta przyjemność - pochwaliłem klaczkę w odpowiedzi na pytanie Any.
Przeniosłem wzrok z Ice Tea na dziewczynę. Ponownie obdarzyła mnie uśmiechem, a ja odpowiedziałem tym samym. Kiedy tak przyglądałem się dziewczynie, uświadomiłem sobie, że mimo dzielenia pokoju, tak naprawdę jedynie witaliśmy się, żegnaliśmy, oglądaliśmy telewizję oraz odbywaliśmy krótkie, mało treściwe konwersacje i pomagaliśmy sobie nawzajem w porządkach w pokoju. Nic więcej. Tak jakbym ją znał, ale nie...
- Masz czas? - zapytałem nagle.
Ana uniosła brew zaskoczona.
- Raczej tak - odparła.
- Myślałem, żeby gdzieś pójść... Wypadałoby poznać się w warunkach poza codziennymi czynnościami na terenie akademii - wyjaśniłem. - Chciałbym lepiej znać tą, z którą technicznie mieszkam. Nic nie szkodzi, jeśli nie masz ochoty...
Zdawałem sobie sprawę, że każde z nas miało już pozostałych znajomych, więc nietrudno było o kolidujące ze sobą plany. Ja sam nie miałem tym razem nic konkretnego do zrobienia. Ku mojemu zaskoczeniu ona też. Wspólnie ustaliliśmy, że możemy iść już zaraz. Opuściliśmy stajnię i z niej skierowaliśmy się do pokoju po trochę pieniędzy, następnie prosto na przystanek autobusowy. Tak, ten sam, z którego pierwszy raz ujrzałem akademię na oczy. Mieliśmy szczęście - podjechał autobus do miasta. Wsiedliśmy. Po drodze ucięliśmy sobie pogawędkę na temat stajennych koni. Chociaż dzierżawiłem Ice Tea, wielką sympatią nadal darzyłem Paris. Chyba to mi nigdy nie przejdzie! Okazało się, że Ana również ma stajennego ulubieńca. Nie byłem w tym sam, co cieszyło mnie niezmiernie. Czas mijał podejrzanie szybko... Wysiedliśmy w mieście, gdzie definitywnie było czuć Święta. Na rondzie obok przystanku autobusowego stała ubrana w kolorowe bombki i łańcuchy choinka. Wszędzie błyskały ładne światełka. Nie wiedziałem, na czym zawiesić wzrok!
- I jak? Kawiarnia czy jarmark bożonarodzeniowy? - wypowiedziałem jednym tchem i wyczekiwałem odpowiedzi (notabene dość oczywistej), chłonąc widoki.
Wieczorna odsłona świątecznej wersji miasta wyglądała jeszcze bardziej uroczo niż dzienna, ponieważ teraz mieliśmy szansę ujrzeć te wszystkie światełka w pełnej krasie. Naciągnąłem na nos czerwony szalik, a później rzuciłem towarzyszce porozumiewawcze spojrzenie.
Ana?
555 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)