piątek, 28 września 2018

Od Navarro C.D Winter

Pytanie zadane przeze mnie wywołało lekkie obruszenie dziewczyny, która jeszcze przed chwilą bezwstydnie macała mój nagi bark, pod pretekstem obudzenia się w niej artystki, malującej abstrakcje. Właściwie dziewczyna równie dobrze mogłaby mnie namalować, przecież takiego modela nie ma się nacodzień.
-Może, a co?- niby beznamiętnie rzucone słowa, a w oczach Winter pojawiła się mała iskierka.
Na odpowiedź Zimki jedynie uśmiechnąłem się lekko, napierając mocniej plecami na ścianę.
-Ale chyba mnie nie zgwałcisz? - właściwie w tym momencie poczułem się urażony, przecież miałem lepsze rzeczy do roboty, niż gwałcenie Zimki, chociaż to też mogłoby się wpasować.
-To się okaże.- mruknąłem, mrużąc oczy. Reakcji dziewczyny niestety nie udało mi się dostrzec, choć była łatwa do przewidzenia, Zimka ma parę reakcji które już doskonale znam.
-Pieprz się. - Oburzona blondynka prychnęła, odzywając się na "bezpieczną odległość".
-Z tobą zawsze i wszędzie.- rzuciłem jej urywkowy uśmiech, odchylając lekko głowę w jej stronę.
Degustacja na twarzy blondynki konkurowało ze zdziwieniem, czyżby moja droga dziewczynka nie znała mnie od tej strony? Po paru minutach ciszy przypomniałem sobie o knajpie w Porec, gdzie zatrzymałem się na krótki odpoczynek. Jako, iż (z tego co przynajmniej pamiętałem) dyskoteka tam zaczyna się około 21, więc mieliśmy jeszcze chwilę, by się przygotować, lecz oczywiście najpierw ten plan, trzeba było uzgodnić z Zimką.
-Zimulka?- przysunąłem sie bliżej dziewczyny, czekając na to, by jej wzrok powędrował na mnie.
Dziewczyna rzuciła mi spojrzenie spod przymrużonych powiek, wokół palca owijając blond włosy. Wydała krótki pomruk, świadczący o tym, iż uważnie mnie słucha.
-Idziemy do baru?- zapytałem, pstrykając kilka razy palcami.
-Może.
-Tak albo nie. - zadałem dziewczynie kuksańca w bok, pomrukiem namawiając ją do wybrania pierwszej opcji.
Niestety z ust Zimki wypadło przeciwieństwo tego, co chciałem usłyszeć. Trzeba było wymyślić jakiś szantaż, którym dałoby się przekonać dziewczynę, co wydawałoby się niemożliwe, gdyż jak już pewnie wiecie, Winter to najbardziej uparte stworzenie jakie znam zaraz po mnie. Krytyczna sytuacja zaczęła się dopiero wtedy, gdy do mojego wspaniałego mózgu nie przychodziły żadne pomysły, godne wykorzystania. Mógłbym wykorzystać jedynie mój wpływ na nią, co byłoby po prostu faktycznie genialne, w praktyce nieco ryzykowne. Zacisnąłem dłoń na nadgarstku Winter, wyciągając jej rękę nieco do góry. Twarz przybliżyłem do jej, szczerząc się szeroko i mrużąc oczy z zadowolenia - przecież zablokowałem ruchy Winter całkiem...dobrze, z tyłu ściana, z przodu ja.
-I co teraz?- bez najmniejszego problemu wpiłem się w usta dziewczyny, nieco niehigienicznie wymieniając z nią bakterie, poprzez taniec naszych języków. Dopiero teraz do siebie mogłem dopuścić stwierdzenie, iż Zimka jest naprawdę smaczna.
-No dobra...- blondi wywróciła oczami by pokazać swoje niezadowolenie, po czym pchnęła mnie lekko, by mogła przejść.
Czas oczekiwania na dziewczynę właściwie możemy pominąć, bo przecież "nie mam się w co ubrać" jest wam dobrze znane. W końcu stanęło na czarnych rurkach i białej leistej bluzce (mierzyła to na samym początku, ale przecież musiała sprawdzić, jak wygląda w tym i tamtym). Około godziny dwudziestej pięćdziesiąt wsiedliśmy do mojego auta, od razu wyjeżdżając z akademickiego parkingu, i teraz poproszę o gratulacje dla mnie, gdyż pojechałem w złą stronę, przez co musiałem zawrócić przez drugi pas, z czego szczególnie zadowolony nie byłem.
-Kurwa mać, Nav, zwolnij. - Zimka próbowała przekrzyczeć głośną muzykę, co jej się udało.
-Jeszcze nie łamię przepisów kochana.- odparłem, zmieniając pas.
Teraz wypadałoby zapytać, jaki cwel dał mi prawojazdy, gdyż jako niezwykle utalentowany kierowca nie zauważyłem znaku pierwszeństwa i prawie wje*ałem się w inne auta. Pomińmy dalsze wydarzenia, plamiące jedynie moją reputację - ponad 10 minut zajęło nam znalezienie dobrego miejsca na parkingu. Wymaganie było jedno, miejsce nie zagrożone innymi autami, gdyż ciężko byłoby przeżyć jakiekolwiek wgniecenie w karoserii auta. Głośna muzyka dobiegała z stosunkowo dużego budynku, na tyłach pomalowanego różnorodnymi sprayami w mniej czy bardziej miły sposób wyrażającymi zadowolenie z imprez. Wejście do klubu nie okazało się wyzwaniem, gdyż karykaturalnie ochroniarzy stanowili lekkiej budowy mężczyźni. Wręczyłem im kilka banknotów, które miały być zapewnieniem darmowych drinków czy innych napojów odurzających. Pierwszym miejscem do którego się skierowałem, był oczywiście bar, jednak ze względu na brak wolnych stołków, zaprosiłem Zimkę na kolana, by wygodnie się na nich usadowiła. Dziewczyna sprawnie wspięła się po schodku, po czym posadziła się na moim lewym kolanie.
-Whisky z colą. - przekrzykiwałem muzykę, próbując złożyć zamówienie.
Długo nie musieliśmy czekać, po chwili na ladzie wylądowały dwie, sporych rozmiarów szklanki. Po ściankach mojego gardła spłynęła zimna ciecz, powodując nieprzyjemne uczucie drapania w gardle, tak właśnie wygląda reakcja na alkohol po ponad roku przerwy od picia go. W naczyniu została połowa cieczy, która lekko podskoczyła gdy uderzyłem nią o blat. Alkohol zabuzował mi we krwi, powodując krótkotrwały napad zimna w okolicach zatok. Właśnie w tym momencie mogłem już zakończyć dzisiejsze picie i zawitać w kościele na najbliższych godzinach spowiedzi, ale jednak, podczas gdy Zimka miała nieco ponad 3/4 napoju, ja kończyłem drugi z rzędu alkohol, właściwie byłem blisko zamówienia trzeciej szklanki z tym samym trunkiem. Od zamówienia kolejnej kolejki powstrzymała mnie jedynie Zimka, która ściągnęła mnie z krzesła i zaciągnęła na parkiet. Pląsanie w rytm muzyki nigdy nie było moją mocną stroną, choć po dłuższej chwili udało mi się ogarnąć mniej więcej kroki, ale wtedy DJ spaprał mi wszystko - zmienił muzykę. Nim się obejrzałem, tańczyłem z randomową pannicą, a Zimka tkwiła w dłoni innego typa, który niezwykle się do niej przyczepił. *teraz uwaga od autorki, Navik poczuł w sobie nutę zazdrości* Z nieukrywaną goryczą wyrwałem blondynkę z objęć mężczyzny zaciągając ją pod bar, gdzie było odrobinę ciszej.
-Co ty k**wa odpierdalasz?- fuknąłem, siadając przy barze, tym razem osobno.
-To co ty.- odparła bezwstydnie, na co jedynie wywróciłem oczyma.
U barmana spadło kolejne moje zamówienie, które chwilę później otrzymałem i szybko wypiłem. Wreszcie mogłem uspokoić oddech i zmęczone nogi, gdyż dziewczyna, z którą przyszło mi tańczyć była niezwykle dzika. Poszukując wzrokiem mojej towarzyszki, natknąłem się na bynajmniej nie przyjemny widok - nieprzyjacielsko wyglądająca łysa pała przypierdalała się do blondynki. Alkohol mocno wszedł mi w krew, więc moja decyzja była podjęta zdecydowanie za szybko. Strząsnąłem głową, by choć odrobinę otrząsnąć się z alkoholowego upojenia i pewnym, nieco zachwianym krokiem podszedłem do towarzyszącego dziewczynie mężczyźnie. Gwałtownie szarpnąłem mężczyznę za kaptur, sugerując mu by się odwrócił.
-Nie przypierdalaj się do niej.- warknąłem, otaczając dziewczynę ramieniem.
Gdybym szybko odszedł od podejrzanego typa, myślę, że skończyłoby się to bardziej kolorowo. Silna ręka zacisnęła się na moim ramieniu, by następnie szarpnąć za nie. Chwilę później otrzymałem nieco niespodziewanego wj***ńca w twarz i kop w brzuch, który skutecznie mnie oszołomił. Dłonią przetarłem krew, wypływającą z rozciętej na wskutek uderzenia wargi. Niecałe pięć sekund później mój bok uległ zmiażdżeniu przez czyjś twardy but. Cichy syk wydobył się z moich ust, gdy podniosłem się do pionu. Tłum wokół zebrał się niczym jak na walkach kogutów, co właściwie mogłem uznać za porównanie tutaj pasujące.Nigdy nie lubiłem przemocy fizycznej czy innych tego typu zaczepek, jednakże w tym momencie alkohol wziął górę. Krótkim ruchem zepchnąłem mężczyznę na ścianę, poprzez jakże skuteczne kopnięcie w kolano. Powiedzmy, że zostałem usprawiedliwiony za kolejne uderzenie, tym razem wymierzone w żuchwę. Nim udało mi się odwdzięczyć się facetowi za zadane mi obrażenia, znów przywitałem się z podłogą i butem tegoż panicza. Jakimś piep**onym cudem odepchnąłem od siebie śmierdzący bucior i niemal znów się przewracając wstałem, zakańczając atak cudownym ciosem w brzuch. Kiedy odepchnięty przez otumanionego mężczyznę wylądowałem na posadzce, wtargnęła ochrona, zabierając nas obu.
Wylądowałem na dworze obok mojego samochodu, z wielkimi wyrzutami sumienia. Cholernie martwiłem się o Zimkę, gdyż została tam sama, a na sto procent w barze czyhała większa ilość takich najebańców. O pójściu tam niestety nie było mowy, gdyż chód wychodził mi niezwykle chwiejny. Kroki stawiałem mocno niepewnie, do tego doszły bolące żebra i nieco pogruchotana szczęka po zderzeniu z ręką mężczyzny (a żeby mu odpadła).
Głowa mocno dawała się we znaki, a przed oczami nadal miałem migoczące kolorowe światła, pewnie dlatego nie zauważyłem idącej w moim kierunku Zimki.
-Ja pieprze...Nav...- dziewczyna przemieściła się gdzieś za mnie, lub obok mnie, nie ważne gdzie, ważne, iż po chwili poczułem jak jej ramiona zaciskają się na mnie.- Dlaczego go uderzyłeś?- zapytała, podkładając dłoń pod mój podbródek.
-Nie dam nikomu innemu Cię tykać.- zaśmiałem się cicho, odgarniając włosy z twarzy.- W końcu...jesteś moja, co nie?- oparłem głowę na jej ramieniu, wzdychając ciężko.
Można było zauważyć delikatny rumieniec na jej bladej twarzyczce, nie do końca jednak mogłem wyczytać, czy to z alkoholu, czy też z zawstydzenia. Z jej twarzy odgarnąłem pasmo spadających na jej czoło włosów, delikatnie muskając jej gorące usta. Mogłem wyczuć jeszcze alkohol, pałętający się na jej słodkich ustach.
Kilkanaście minut później wytłumaczyłem Zimce gdzie co jest w moim aucie i dziewczyna wyjechała, podczas gdy ja rozłożyłem się na tylnych siedzeniach. Blondynka jechała bardzo spokojnie, widać było, iż skupia się na jeździe. Zimuśka zaparkowała na parkingu, wyjmując ze stacji kluczyki. Wysiadanie z auta sprawiło mi odrobinę większy problem niż myślałem, więc podpierając się o wszystko, o co się dało, postawiłem obie stopy na ziemi. Chwiejnym krokiem ruszyliśmy korytarzem w stronę mojego pokoju, do którego udało się nam w miarę szybko dostać. Usiadłem na sofie, rozwalając się praktycznie na połowie. Obraz pokoju nieśmiało przebijał się w mózgu przez mgłę, coraz dokładniej widziałem zarysy mebli i Zimki, wycierającej mi twarz z zaschniętej krwi.
-Nav...Ty masz jakieś dziwne kropki na twarzy...- dziewczyna odparła, zmywając z mojego nosa podkład, zasłaniający...no właśnie, zasłaniający piegi. - Czy to jest podkład?- Winter z nieukrywanym zdziwieniem starła z mojego nosa zbawienny płyn.- Nav, co to jest?
-To, co widzisz, kochanie. - zaśmiałem się lekko, próbując nacelować dłonią w miejsce oka. Niezgrabnym ruchem udało mi się wyjąć soczewki, ukazujące prawdziwy kolor moich tęczówek.
Niespodziewanie poczułem usta Zimki na swoich - niezwykle miękkie i upajające mnie do granic możliwości. Z pomrukiem zadowolenia obdarzyłem wargi dziewczyny niesamowitą miłością.
-Nav, możesz zdjąć koszulę?- Winter nagle zapytała, idąc gdzieś w stronę lodówki.
Szybko wypełniłem polecenie dziewczyny, rozpinając guziki i krzywiąc się, spojrzałem na zsiniały bok, popieszczony butem napastnika z klubu, bo inaczej tego nie ujmę. Dziewczyna chwilę później wróciła z zimną wodą i wacikami, siadając obok mnie. Na jej policzkach pojawił się charakterystyczny rumieniec zawstydzenia, gdy zaczęła chłodzić sine miejsce. Byłem bardzo ciekaw, dlaczego, aż tak mocno na nią działałem, z resztą nie ukrywając, ona na mnie też. Syknąłem cicho, gdy na mojej skórze pojawił się zimny wacik.
-Dziękuje.- rzuciłem szybko, spoglądając kątem oka na siedzącą na łóżku dziewczynę.
Blondynka odłożyła już wszystkie przyrządy i z nieśmiałym uśmiechem na twarzyczce rozkładała się na łóżku. Zdecydowanie za szybko podniosłem się z sofy, gdyż poczułem w prawym boku charakterystyczne ukłucie, po którym gwałtownie opadłem na łóżko, obok Winter. Uśmiechnąłem się do niej ciepło, przeczesując jej piękne, lśniące włosy i chwilę wpatrując w oczka. Moja dłoń spoczęła na jej brodzie, po czym przejechałem po jej szyi w dół. Nie zważając na bolące kości popchnąłem dziewczynę na łóżko, zawisając nad nią. Winter zaplotła ręce za moim karkiem i lekko musnęła moje usta, odwzajemniając czule pocałunek, wtargnąłem pod koszulę dziewczyny, podwijając ją do góry. Jej gładka skóra unikała pod moimi palcami niczym jedwab, sunąłem dłońmi w górę, trafiając na klamrę od biustonosza, którą bez trudu rozpiąłem.
-Navarro, co ty k*rwa robisz?!- dziewczyna odepchnęła mnie od siebie, strącając na leżące nieopodal poduszki.
-Przepraszam...- odparłem speszony.- Trochę się zapędziłem...

Zimka? 8)


1847 słów - 6 punktów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)