Szłam obok niego, nie mogąc się skupić, po tym, co się stało. Mocno trzymałam Marco za rękę. Chłopak spojrzał na mnie i nie mógł oderwać oczu, przez co potknął się o wystający korzeń drzewa. Zaczęłam się z niego śmiać, po chwili od tego rechotania rozbolał mnie brzuch. Marco tylko położył dłoń na moim ramieniu, powiedział "berek", po czym zaczął uciekać. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że powinnam go gonić. Zaczęłam szaleńczy pościg po śladach jego. Po chwili odciski butów zniknęły przy wejściu do stajni. Bez namysłu wbiegłam do stajni, nagle usłyszałam cichy szept:
- Nie biegaj po stajni.
- Bardzo zabawne.- Powiedziałam, zaglądając do boksów w poszukiwaniu chłopaka, jednak tam go nie było. Postanowiłam więc wejść na kolejne piętro, gdzie przechowywane było siano. Tam powoli stawiałam kroki, gdy nagle coś wciągnęło mnie w stóg wyschniętej trawy. - Mam Cię...- Zachichotałam, przytulając się do Marco.
Gdy w końcu doszliśmy do Akademii, ja zdążyłam zmarznąć i przemoknąć od deszczu, który zaczął padać, cała ja. Podeszłam z chłopakiem pod swój pokój. Jednak po naciśnięciu klamki, drzwi nawet nie drgnęły. No tak, dziewczyny były na jeździe. Marco bez zastanowienia wziął mnie na plecy i zaniósł do swojego pokoju. 22-latek dosłownie rzucił mnie na jego łóżko, śmiejąc się pod nosem. Zawinął mnie w koc jak naleśnika. Przyznam, że wyglądałam jak jakaś larwa z ludzką głową. Niestety ten sposób ani trochę mnie nie rozgrzał. Chłopak poszedł do łazienki, żeby wracając oznajmić, że zaraz będę musiała wejść do wanny. Marco położył się obok mnie i włączył laptopa. Po włączeniu urządzenia zaproponowałam serial Breaking Bad. Okazało się, że chłopak również go zaczął oglądać. Zostałam zapytana, na jakim odcinku skończyłam, oczywiście ja cały już oglądnęłam, więc Marco włączył fragment, na którym skończył on. Oglądanie przerwał nam hałas. Chłopak pobiegł do łazienki, oczywiście ten plusk wydała woda wylewająca się na ziemię. Oboje zaczęliśmy się głośno śmiać. Podczas gdy ja próbowałam wypełznąć z koca, ukochany wycierał mokrą podłogę. Kiedy w końcu się uwolniłam, poszłam do łazienki, gdzie czekał Marco oparty o brzeg wanny, w której było pełno piany. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on tylko uśmiechnął się i wyszedł. Gdy tylko zobaczyłam, że na tyłku chłopaka było mnóstwo piany, chciałam wybuchnąć śmiechem, jednak wolałam pozostawić go w niewiedzy. Zrzuciłam zimne, wilgotne ubrania i powoli weszłam do gorącej wody. Nie musiałam długo siedzieć, żeby się rozgrzać. Po wyjściu znalazłam ręcznik, który ledwie sięgał mi do uda. Nagle wszedł Marco. Zmierzył mnie wzrokiem uśmiechnięty. Krzyknęłam zaskoczona, żeby wyszedł, ten jednak podszedł do mnie, patrząc mi w oczy (dobrze, chociaż, że w oczy) i położył jakieś rzeczy na szafce stojącej tuż obok mnie, po czym wyszedł, nadal na mnie spoglądając swoimi pięknymi oczętami. Krzyknęłam do niego, rzucając mydłem w jego stronę, żeby w końcu wyszedł. Oczywiście on tylko się głośno śmiał. Kiedy nareszcie się go pozbyłam, mogłam się ubrać w jego dużą bluzę w kolorze kanarkowym i czarne, za duże na mnie dresy. Wyszłam do niego przebrana za worek i usiadłam obok niego.
- Liczyłem na to, że wyjdziesz do mnie w tym ręczniku...- Powiedział, za co dostał poduszką po twarzy. Teraz to on poszedł do łazienki. Ja w tym czasie zaczęłam pisać do współlokatorek wiadomości, że jestem u Marco i chwilę jeszcze u niego zostanę. Naszła mnie ochota na słodkie wino, powiedziałam więc chłopakowi, że schodzę na dół po jedno. Wróciłam po chwili, z butelką alkoholu i dwoma kieliszkami. Ułożyłam kruche szklane naczynia na stoliku, a obok nich butelkę z trunkiem. Uświadomiłam sobie, że od ponad pół roku nie piłam wina, przez co tym bardziej chciałam znowu go skosztować. Nalałam trochę alkoholu do kieliszków. Czekałam jednak na Marco, żeby nie pić sama. Chłopak wyszedł w samych bokserkach, bo zapomniał wziąć ze sobą rzeczy. Niczego nieświadomy stanął na mydle, którym wcześniej próbowałam w niego rzucić i poślizgnął się, lądując na mnie. Zarumieniona, zaśmiałam się nerwowo, i znów zapragnęłam go całować, jednak chłopak mnie uprzedził. Złożył na mojej szyi czułe pocałunki, po czym przywarł do moich ust. Czułam, jak się rozpływam, wszystko miałam jak z waty. Powoli zatracałam się w rozkoszy, kiedy do pokoju weszli z hałasem Gabriel i Adrianna. Wystraszona spojrzałam na nich i odruchowo powiedziałam "cześć". Współlokatorzy Marco wyszli ze zmieszaniem na twarzy.
- Przepraszam... - Powiedziałam.
- Za co? Nic przecież się nie stało. Może oprócz tego, że teraz ci dwoje myślą, że chcieliśmy się kochać, ale co z tego... - Uśmiechnął się. - Oboje z resztą wiemy, jak było, więc to, co oni myślą jest nieważne...
Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że zaraz mam jazdę. Poszłam tylko zmienić buty i pobiegłam do stajni. Spóźniona weszłam razem z koniem na parkur. Zamiast ochrzanu instruktorka powiedziała: Gustowną malinkę nosisz na szyi.
Nie spodziewałam się takiej reakcji na moje spóźnienie, najwyraźniej miała dobry humor. Przez całą jazdę siedziałam z głową w chmurach. Wracałam myślami do tych namiętnych pocałunków, przez co nie koncentrowałam się na przeszkodzie. Nie byłam dumna z mojej postawy na tej lekcji... W pokoju siedziałam rozmarzona w fotelu i myślałam, czy Marco też był zachwycony naszymi pocałunkami.
~Marco? :3