Budzik zadzwonił o szóstej. Miałam ochotę nim rzucić o ścianę. Kto by pomyślał, że to małe urządzenie jest sadystą? Czerpie radość z mojego zmęczenia. Mimo tego wstałam. Helen nadal smacznie spała. Po tych dniach spędzonych w akademii zdołałam już przyzwyczaić się do tego, że Helen śpi dłużej ode mnie. Wstałam poszłam ubrać się do łazienki, założyłam inne kolczyki, z resztą tak jak zawsze. Codziennie je zmieniałam. Poszłam na łóżko czytać książkę. Tak byłam pochłonięta lekturą, że dopiero chwilę później zdałam sobie sprawę, że coś jest zdecydowanie nie tak jak zawsze.
Ale co? Helen zawsze spała, kiedy ja czytałam, więc to było normalne. Celeste leżała mi na książce i przeszkadzała w czytaniu.
Nie.
Zaraz.
Celeste, wcale nie było na mojej książce. To było bardzo nietypowe. Za każdym razem, jak czytam, co zdarza się dość często, kotka leży na mojej książce, przeszkadza mi w czytaniu. Za każdym razem udaję, że jest na swoim miejscu, i że nic nie robi. Tylko raz w życiu nie znalazła się podczas czytania na mojej książce. Kiedy przypadkowo parę miesięcy temu Rosalyn zamknęła ją w szafie. Kotka przez godzinę usiłowała wyjść. Potem dopiero usłyszałam jej miauczenie, i wypuściłam ją.
Przeczesałam cały pokój, razem ze wszystkimi szafami i szufladami, na wypadek, gdyby znowu została zamknięta. Co jakiś czas wołałam je imię, ale moich starań odpowiedzią była tylko cisza. Gdzie poszła? Nie wiadomo. Może ktoś ją przygarnął? Nie możliwe. A może jednak?
Odwróciłam się w kierunku drzwi, mając w zamiarze wyjść z pokoju, ale to co zobaczyłam było tylko odpowiedziami na moje podejrzenia.
Drzwi do pokoju były uchylone. Celeste sama je otworzyła? A może ktoś je otworzył? Nigdy nie uciekała, kiedy spałam, być może, dlatego, że zawsze spałam z zamkniętymi drzwiami, nie miała jak. Ale jest w nowym miejscu? Na pewno chciała zwiedzić nowe miejsce.
Przez najbliższe półtorej godziny chodziłam po korytarzach i nawoływałam kotkę, ale odpowiedzią pozostawała nadal cisza. W końcu zrezygnowana usiadłam na najbliższej ławce.
Gdzie ona poszła? Nie będę już się na nią nigdy złościć, że siadała na mojej książce, czy choćby podrapała moją ulubioną bluzkę… Tylko mi ją oddajcie. Proszę.
A może wyskoczyła przez okno? Przecież bardzo lubi adrenalinę. Kiedy jej się nudziło skakałam przez okno, a potem zostawała znowu wpuszczana, żeby jak się okazywało po raz kolejny zostać kaskaderem.
Nagle usłyszałam głośne rżenie konia.
Bez wahania pobiegłam w tamtą stronę, żeby zobaczyć, skąd rżenie pochodzi. I co się stało zwierzęciu, które jest tak przerażone. Najszybciej jak mogłam ruszyłam w tamtą stronę. W drzwiach wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Przepraszam bardzo – powiedziałam przerażona, po czym zerknęłam na dziewczynę. Nie miała, żadnych obrażeń, mimo to wyglądała na złą, że śmiałam na nią wpaść.
- Przepraszam? – warknęła.
- Tak, bardzo mi przykro. Nie chciałam na panią wpaść – ukryłam twarz w dłoniach.
Krzyczała jeszcze przez chwilę za mną, ale ja już jej nie słyszałam, biegłam w kierunku padoku, skąd dobiegały krzyki. Dobiegłam po chwili, i zobaczyłam nareszcie co tam się dzieje. Dziewczyna galopowała na przeszkodę, a przerażona kotka stała prosto n linii przejazdu.
Tą kotką nie był nikt inny tylko…
Moja kochana Celeste.
Chcąc ratować moją kotkę, bez wahania przeskoczyłam przez płot, nie zdając sobie tak naprawdę sprawy w jakie niebezpieczeństwo się wpakowałam. Pochwyciłam moją Celeste kuląc się na ziemi.
Nie próbowałam uciekać.
Wiedziałam, że już nie zdążę.
Zapewne już mój los został zapieczętowany. Mam nadzieję, że nie trafię do piekła. Chociaż w niebie mnie nie będą chcieli. Jednakże zanim umarłam, jak to przewidziałam z krzyków wywnioskowałam, iż koń się zatrzymał. Powoli spojrzałam w ich stronę. Koń zatrzymał się w miejscu przerażony, a dziewczyna ledwo się na nim zdołała utrzymać. W końcu zeskoczyła z niego.
Podeszła do mnie, nie wyglądała na rozgniewaną. A powinna. Cieszyłam się, że nie będę teraz miała wykładu, jak okropnie się zachowałam, i , że powinnam trzymać następnym razem moją kotkę na smyczy, żeby nie uciekła.
Podała mi rękę.
- Przepraszam, że tak późno zareagowałam – powiedziała cicho – jednak cieszę się, że twojej kotce nic się nie stało. Dopiero jak wybiegłaś ją zobaczyłam.
Przyjęłam jej rękę, a ona pomogła mi wstać.
- To ja powinnam przeprosić – jęknęłam, przytulając się do Celeste – nie zdawałam sobie sprawy, że grozi tobie przy tym takie duże niebezpieczeństwo.
- Możesz już iść. Nie jestem na ciebie zła, ani na twoją kotkę – powiedziała, po czym ruszyła uspokajać konia, który tragicznie bał się Celeste. Takie duże zwierzę boi się takiego małego zwierzaka. To zawsze mnie tak bardzo dziwiło.
Sama po tym wydarzeniu wyglądała na wstrząśniętą, ale starała się tego nie okazywać, i udawać odważną przy koniu.
- Dziękuję – powiedziałam do dziewczyny, która stała już tyłem do mnie i powoli szła do konia, po czym ruszyłam w stronę budynku, i do pokoju. Będę miała Helen dużo do opowiedzenia. Na pewno będzie miała pytania co do tego, jak wyglądam. Jakbym właśnie tarzała się po placu, co było po części prawdą. Weszłam do pokoju zadowolona, że odnalazłam Celeste. Po tak długich poszukiwaniach. Nia zdałam sobie sprawy, kiedy po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak dawno płakałam.
KONIEC
Dostajesz 35pkt i 15 dolarów