- Jak trening? - spytałam, gdy dziewczyna do mnie dołączyła
- Nawet ok - stwierdziła
- Bardzo się zmęczyłaś?
- Nawet nie, a co? - spytała
- Mam konia do opieki - Oxera, ale dawno nie miałam okazji na nim jeździć - powiedziałam - chciałam go trochę polonżować <nie mam bladego pojęcia, jak to się pisze>, pójdziesz ze mną?
Zastanowiła się chwilę.
- Jasne, czemu nie
Zaprowadziłam ją do jego boksu. Po drodze zaczęłyśmy gadać. Trzeba przyznać, że super się z nią rozmawia. Pomogła mi go osiodłać, po czym zaprowadziłyśmy go na lonżownik. Dopiero tam zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam lonży.
- Popilnujesz go? Ja szybko skoczę po lonże, zaraz wracam
Odeszłam szybkim krokiem w kierunku stajni. W siodlarni jak zwykle był bałagan. Co prawda nie taki wielki jak zazwyczaj, ale jednak był.
- Lonża, lonża - mamrotałam pod nosem.
Po 10 minutach poszukiwań znalazłam jakąś leżącą z ochraniaczami.
Prychnęłam zirytowana. Czy naprawdę aż tak trudno odłożyć na swoje miejsce?
Pośpiesznie wróciłam na lonżownik.
- Wybacz, że tak długo, ale nie mogłam znaleźć żadnej stajennej lonży, a moja została w pokoju, a tak daleko to mi się nie chciało iść
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się Megan - Mogę sama chwilę z nim popracować?
- Jasne - podałam jej lonże i wycofałam się za ogrodzenie.
Megan dobrze sobie radziła, a Oxer chętnie z nią współpracował. Po jakiś 30 minutach przywołała koni do siebie i zwinęła lonże.
- Weźmy go jeszcze na myjkę, a potem damy mu spokój.
Pokiwałam głową i zaprowadziłam ją w kierunku myjki.
<Megan? Trochę często powtarzałam słowo "lonża" itp, ale mam nadzieję, że się nie gniewasz XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)