- Cześć przyjacielu - poklepałam go czule po łopatce.
Koń zarżał w odpowiedzi. Wyciągnął głowę i trącił mnie w kieszeń.
- Tak, mam miętusa, ale dam Ci dopiero później - powiedziałam mu - wścibski jesteś, wiesz?
Znów mnie szturchnął. Złapałam szczotki i zaczęłam go czyścić.
Nie miałam zamiaru na nim jeździć, jednak jako, że się nim opiekuje, muszę go wyczyścić i wyprowadzić na padok.
Zamyśliłam się czyszcząc konia. Ocucił mnie dopiero dźwięk upadającego wiadra. Jednak nim zdążyłam dokładnie zorientować się w sytuacji, Oxer stanął dęba. Ja zdążyłam tylko zasłonić głowę rękami, zanim pochłonęła nie ciemność.
~~ * ~~
- Helen! Obudź się! Helen! - usłyszałam nad sobą głos.
Jęknęłam cicho i otworzyłam oczy.
- Helen, nic Ci nie jest? - spytał Edward
- Edward? Co ty tu robisz? - W momencie, w którym to powiedziałam, przypomniało mi się co się stało - Wiadro. Oxer się spłoszył
- Tak, usłyszałem Oxera, więc zajrzałem do boksu. Ponawiam pytanie: Nic Ci nie jest?
- Chyba nie - odparłam, po czym próbowałam usiąść - Au! - pisnęłam, gdy moją lewą rękę przeszył ból - Moja ręka.
- Chodź zaprowadzę Cię do pielęgniarki.
- A Oxer...?
- Olać go chwilowo, sam go potem wyprowadzę na pastwisko.
Uśmiechnęłam się słabo.
- To chodźmy do tej pielęgniarki.
Pomógł mi wstać, po czym poprowadził przez stajnie.
Ból był niewyobrażalny, więc musiałam cały czas zaciskać zęby, żeby nie krzyczeć.
Po chwili siedziałam już na krześle przed gabinetem pielęgniarki.
- Ja muszę już wracać do stajni. Poradzisz sobie? - spytał Edward
- Tak, dzięki bardzo.
Pomachał mi jeszcze po czym oddalił się korytarzem.
dostajesz 10 p.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)