sobota, 16 listopada 2019

Od Gai C.D Riley

Patrzyłam się ze złością na Melindę, nie wiedząc co zrobić. Chyba nigdy żaden koń nie wkurzył mnie tak, jak klacz Riley w tym momencie. Mel chyba nie specjalnie przejęła się moim złowrogim wzrokiem, gdyż bez pośpiechu przeżuwała ciastka, które miały być przynętą na Kleopatrę.
- I co teraz? - spytała się mnie brunetka. - Gaia! Co teraz?
Przygryzłam wargę.
- Szczerze? Nie wiem.

DOBRE TRZY GODZINY PÓŹNIEJ

- Mam cię! - złapałam Kleosię za wodzę i uśmiechnęłam się do niej szeroko. - Już mi się nie wywiniesz!
Siwa parsknęła, najwyraźniej niezadowolona końcem swojej eskapady. Poklepałam ją po szyi i podeszłam do Riley, która stała razem z Melindą parę metrów od nas. Brunetka uśmiechnęła się, jednocześnie ziewając.
- Wreszcie. I zobacz, zdążyłyśmy przed zmierzchem. - powiedziała, wskazując ręką na niebo, które o tej porze pokryło się całą gamą kolorów. - Wracamy?
Przewróciłam oczami.
- Miałaś jakieś inne plany? - zachichotałam. - Wracamy, wracamy.
Mówiąc to, wsiadłam na Kleopatrę, która czując mój ciężar na grzbiecie, lekko bryknęła.
- Oho! Chyba nie ma ochoty na powrót do akademii. - skomentowała Riles.
Zebrałam wodze i przyłożyłam łydki do boków siwej. Klaczka dużej nie protestowała – ruszyła energicznym stępem na leśną ścieżkę. Nie była ona na tyle szeroka, aby dwa konie mogły jechać obok siebie, więc nasze towarzyszki zostały trochę w tyle. Po chwili ruszyłyśmy kłusem.
- Planujesz kolejny teren w najbliższym czasie? - spytałam się brunetki.
- Chyba zrobię sobie przerwę. - odparła. - Jeśli już nigdy więcej nie pojadę konno na plażę, to pamiętaj czyja to wina.
Słysząc sarkazm w głosie dziewczyny, zaśmiałam się.
- Będę pamiętać.
Po, mniej więcej, trzydziestu minutach znalazłyśmy się z powrotem w akademii. Gdy zsiadłyśmy z koni przed główną stajnią, od razu podbiegła do nas dyrektorka Rose, pytając się, gdzie tyle byłyśmy i co robiłyśmy. Gdy tylko wytłumaczyłyśmy jej, co się stało (pomijając ucieczkę Kleopatry i resztę szczegółów), kobieta kazała nam przysiąc, że nigdy więcej nie wyjedziemy konno na tak długo, a później pozwoliła nam iść ogarnąć konie.
- Rileeey?
- Cooo?
- Może obejrzymy u mnie jakiś film za godzinę, w moim pokoju? Nie chcę mi się samej siedzieć.
Riley uśmiechnęła się.
- Bardzo chętnie! Wreszcie będę mogła się komuś pochwalić moją nową piżamą.

JAKIEŚ PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ

Pożegnałam się z Kleopatrą, zamknęłam jej boks, wzięłam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam do akademika. Musiałam się szybko umyć, ogarnąć w jakikolwiek sposób czuprynę i rozłożyć mój zestaw kinowy, a na to wszystko miałam tylko pół godziny. Czym dłużej o tym myślałam, tym szybciej szłam i tym szybciej znalazłam się w pokoju. Wzięłam jedną z moich ulubionych piżam, która składała się z szarej, puchatej bluzy z kocimi uszami i równie puchatymi spodenkami. Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Zaczęłam rozkładać mój ”zestaw filmowy”, który tak naprawdę składał się z komputera, ładowarki i podkładki pod komputer. Gdy przygotowywałam wszystko na odwiedziny przyjaciółki, usłyszałam pukanie.

Riles? Przyzwyczajam się na nowo do pisania >.<
451 słów