- No racja. Jak chcesz ją teraz schwytać, moja droga? - słusznie zauważyła Gaia, przycupnąwszy na trawie.
Dobre pytanie. Szczerze? Nie miałam żadnych pomysłów, aczkolwiek biorąc pod uwagę fakt, iż nasza kochana uciekinierka jest bardziej zżyta z blondi niż ze mną, to chyba panna Lavelle ma tutaj większe pole do popisu.
- Myślisz, że dałaby Ci się złapać, jeśli byś do niej po prostu podeszła? - niepewnie wysunęłam propozycję, jednak dziewczyna pokręciła tylko przecząco głową.
- Nie sądzę. Ona doskonale wie o co nam chodzi i wątpię, czy uda się ją ot tak po prostu złapać.
Zamyśliłam się przez chwilę, nie odrywając wzroku od pasącej się klaczy, która bynajmniej nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji, a nawet jeśli, to stwierdziła, że i tak jest teraz na wygranej pozycji. I słusznie.
- A smakołykiem się jej nie da przekupić? - poprawiłam się, a na twarzy dziewczyny wymalował się szeroki uśmiech, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że ten plan faktycznie może wypalić. I wypaliłby, gdyby tylko nie Meli, która korzystając z naszej chwili nieuwagi... - Zaraz, nie! Melinda, zostaw ten plecak! - zerwałam się na równe nogi widząc buszujące w kieszeniach chrapy. No tak, można się było tego spodziewać. Wszystkie ciastka zgarnięte z piekarnika Ady jeszcze tego samego poranka, teraz spoczywały już sobie głęboko w brzuchu tego darmozjada. Super.
- Zostało cokolwiek? - westchnęła ze zrezygnowaniem przyjaciółka, zaglądając do środka.
Pokręciłam przecząco głową - Poza śliną i wygniecioną butelką wody? Nie. - kątem oka zerknęłam na czarną, ścinając ją wzrokiem, czego chyba nie zanotowała, a nawet jeśli, to niespecjalnie się tym przejęła. Jak tak dalej pójdzie, to coś mi się widzi, że raczej nie prędko puszczą nas z końmi w teren.
Gaia? :>
Wybacz długość, chyba się odzwyczaiłam od pisania lelz XD
290 słów