Dziewczyna oprowadziła mnie po stajni. Stajnia była bardzo ładna i nowoczesna.
- To co, jedziemy? – spytała Helen.
- Tak, tylko musze się namyślić jakiego konia wziąć…
- Mogłabyś wziąć proszę Oxera? Mam go pod opiekę, ale mam też własnego konia, dlatego nie starcza mi czasem czasu, by zająć się obydwoma… - wyjaśniła.
- Masz własnego konia? – spytałam nagle zainteresowana – Od kiedy? I czy mogłabyś mi go pokazać? – zadawałam jej pytania, nie dając odpowiedzieć. – I tak mogę wziąć Oxera.
- Niedawno go dostałam. Zaraz dojdziemy, spokojnie.
Poszłyśmy do drugiej stajni z końmi prywatnymi. Było ich tam tylko parę. Konie konie rodzeństwa Rose, Moonlight, którą właścicielką jest niejaka Lily, jeszcze parę, po czym doszliśmy do Mefista, pięknego karego wałacha.
- Śliczny! – zachwyciłam się.
- A ty idź po Oxera, spotkamy się przy wejściu do głównej stajni! – zawołała za mną.
Ja już biegłam w kierunku stajni, do konia. Wyczyściłam go, próbując się nacieszyć szorstkością jego sierści. Założyłam pospiesznie czaprak, a zaraz potem siodło. Po czym zaczęłam zakładać ogłowie. Po chwili była już gotowa. Wyprowadziłam konia przed stajnię. Helen już tam na nas czekała. Musiałam podjechać do podwyższenia, gdyż inaczej z moim wzrostem, bym na tego konia nie wsiadła. Blondynka już siedziała na Mefiście, gotowa w każdej chwili do odjazdu.
- Jedziemy?
- Czekaj – mruknęłam, po czym poprawiłam szybko popręg – Gotowa.
Ruszyłyśmy powoli stempem w kierunku lasu.
< Helen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)