czwartek, 19 lipca 2018

Od Any C.D Riley

Gdy tylko Riley dołączyła do mnie i Charlesa, zsunęłam się z siodła, kopnięciami zrzuciłam z nóg buty i pobiegłam do wody.
- Co z wami? Chodźcie! - zawołałam, przywołując resztę gestem ręki (choć w sumie tylko Ril mogła zrozumieć jego znaczenie), sama będąc już po kolana w wodzie.
Pierwszy w moim kierunku rzucił się Charlie. Nie miałam wcześniej okazji wybrać się z nim na chorwacką plażę, ale w Belgii dość często zabierano go nad wodę. A że dzisiaj morze przypominało raczej jezioro, było masakrycznie gorąco i na dodatek jego właścicielka, czyli ja, mogła w każdej chwili utonąć przez swoje wariowanie, nie dostrzegł niczego, przez co mógłby zacząć gwiazdorzyć. Chwilę po nim (gdy ten zdążył już zanurzyć się po nadgarstek, a ja powyżej pasa) dołączyła do nas brunetka razem ze swoją klaczą, trzymając się jednak znacznie płytszych rejonów.
- Nie przegięłaś z głębokością? - spytała moja towarzyszka, gdy woda przykrywała mnie już do ramion. Charles na zakryciu podbrzusza poprzestał i teraz patrzył na mnie, z niepokojem drepcząc to w jedną, to w drugą stronę, tworząc przy okazji sporych wysokości fale.
- Nieszczególnie - odpowiedziałam, zaczynając płynąć, gdyż nie wyczuwałam już pod nogami dna. - W tym momencie to jak kąpiel w jeziorze.
- W ubraniach - dodała Riley, patrząc na mnie z lekkim rozbawieniem.
Wzruszyłam ramionami. Podpłynęłam do nich, bo Charlie zaczynał już świrować i gotów był wejść głębiej, mocząc cały rynsztunek, jeślibym do niego nie wróciła. Chwyciłam go za wodze, przerzuciłam strzemiona przez siodło, a następnie wciągnęłam się na jego grzbiet. Spojrzałam na przyjaciółkę i jej klacz z góry.
- Nie chciałabym być na twoim miejscu i wracać do Akademii w mokrym ubraniu, tym bardziej że masz na sobie krótkie spodenki - poinformowała Ril, gdy próbowałam wstać na grzbiecie Siwego. - A swoją drogą, ciekawi mnie, dlaczego zadbałaś o to, aby nie pomoczyć butów, skoro teraz jak gdyby nigdy nic pływasz całkowicie ubrana...
- Buty długo schną - odpowiedziałam, prostując się. Przeszłam ogierowi na zad i poczekałam chwilę, chcąc sprawdzić, czy jakoś zareaguje. Gdy tylko na mnie spojrzał, przeniosłam wzrok na Ril. - A co do reszty: do Akademii mamy tylko trzy kilometry, poza tym nigdzie nam się nie spieszy, więc możemy sobie zafundować spacer przez część drogi powrotnej. Albo zdejmę ubrania i wrócę w bieliźnie, co za różnica - na lekko zaszokowane spojrzenie rzucone w moją stronę odpowiedziałam szerokim uśmiechem. - Żartuję. Jak już mówiłam, nie spieszy nam się, możemy wrócić stępem, to się nie poobcieram.
Skończywszy wywód, odbiłam się od mojego wierzchowca, wywinęłam piękne salto w powietrzu i wpadłam z pluskiem do wody. Charlie nawet się nie poruszył. Poklepałam go po szyi i ponownie wspięłam się na jego grzbiet.
- Nie chcesz spróbować? - rzuciłam zaczepnie do przyjaciółki, która patrzyła na mnie z mieszaniną niedowierzania i przerażenia moimi wyczynami. - Jeśli Mel się czegoś takiego wystraszy, możesz spróbować z Cherlesem - dodałam, powtarzając swój skok. Gdy wynurzyłam się z wody, ruchem głowy odrzuciłam mokre włosy na plecy i spojrzałam na Riley z uśmiechem.

Riley?
Nieco brak mi weny, przepraszam za to...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)