piątek, 15 lutego 2019

Od Iwany C.D Marco

Zsiadłam z konia, po czym poluźniłam popręg, jak poradził mi Marco. Usiadłam na ziemi, przyglądając się, jak Curly łapczywie skubie trawę. Obok mnie położył się Marco. Chłopak wyciągnął z moich włosów zaplątane w nie źdźbło trawy. Nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. Podekscytowana postanowiłam podzielić się z Marco dobrą nowiną.
- Jutro są walentynki, które po raz pierwszy spędzę z chłopakiem...
- Chłopakiem?- Zapytał zaciekawiony.
- Poznałam go w internecie, ale wydaję się taki słodki. - Bez namysłu, pokazałam na telefonie profil i korespondencję z Davidem. Marco zmierzył mnie wzrokiem i odradził mi spotykania się z tym gościem. Przez chwilę pomyślałam, że może być zazdrosny, ale szybko zrozumiałam, że to niedorzeczne. - Wiesz Marco, z moją twarzą nie będę wybrzydzać.
- A co niby nie tak jest z Twoją twarzą?- Przyznam, że w tamtej chwili się zarumieniła. Dobrze, że mam ciemną skórę i tego aż tak nie widać. Zresztą, chłopak też dostał wypieków. Zrobiło się niezręcznie, chcąc przerwać ciszę powiedzieć jakiś żart.
- Chciałabym opowiedzieć dowcip, ale wszystkie mi wyparowały z głowy. - Zachichotałam. Marco spojrzał na mnie i zaśmiał się pod nosem. Nad nami zebrały się ciemne chmury, więc wsiedliśmy na konie i wróciliśmy do Akademii.
W pokoju czekała na mnie podekscytowana Esmeralda. Zapytałam ją, z czego tak się cieszy. Wtedy dowiedziałam się, że zostanę zabrana na zakupy. Razem z Esmą wsiadłyśmy do jej auta. Kierunkiem podróży było Centrum handlowe. W wielkim budynku roiło się od najróżniejszych stoisk. Esmeralda jednak zaciągnęła mnie do sklepu z kosmetykami. Zaczęła wymieniać nazwy kosmetyków, o których istnieniu nie wiedziałam. Koszyk szybko się zapełnił. Co dziwne, rachunek nie był tak ogromny, jak się spodziewałam. Następnym przystankiem był sklep z sukienkami. Nie do końca chciało mi się szukać tu czegokolwiek. Nagle podbiegła do mnie Esma z żółtozłotą sukienką w ręku. "Przymierzaj!" krzyknęła, wpychając mnie do przymierzalni. Oczywiście nabawiłam się kompleksów, gdy nie mogłam dopiąć suwaka na plecach. Przyjaciółka wmawiała mi, że to przez za mały rozmiar, jednak ja wiedziałam swoje- ten tłuszczyk tam jest i nie chce odejść. Zrobiło mi się smutno, Esma raczej nie ma takich problemów. Koniec końców kupiłam większy rozmiar. Żółtozłota sukienka po kolana, odcięta w talii z czarnym pasem na brzegach dolnej części, według dziewczyn z pokoju pasowała jak ulał. Miałam do wyboru pójść na jazdę, podczas której nauczę się galopować, lub pójść na pierwszą randkę. Wybór nie był prosty, jednak chęć posiadania miłości była silniejsza. Powoli weszłam do wanny wypełnioną gorącą wodą. Puściłam na głośniku ulubioną składankę swoich piosenek. W ten sposób mogłam się odprężyć. Całkowity spokój zniszczyła Naomi, zaczynając dobijać się do drzwi.
- Ścisz te jeb**e rapsy! - Krzyknęła. Niezwłocznie wyłączyłam muzykę, również dlatego, że trzeba było już wychodzić. Założyłam na siebie oczywiście nową sukienkę. Usiadłam przed toaletką, zastanawiając się, do czego służy poszczególny kosmetyk. Esmeralda zaśmiała się i podeszła do mnie. Dziewczyna sprawnie nałożyła na moją twarz tonę WSZYSTKIEGO. O wiele ciężej było się, chociażby uśmiechać.
- Sexy... - Jęknęła Naomi, spoglądając na mnie. - Jeśli z nim Ci nie wyjdzie ,to ja Cię przelecę. - Zaśmiała się. Popatrzyłam tylko na nią, z niedowierzaniem co przed chwilą zostało mi zakomunikowane.
Wzięłam głęboki wdech, po czym weszłam do klubu. Momentalnie ogłuszyła mnie lecąca okropnie głośno muzyka. Usiadła przy barze, poszukując wzrokiem Davida. Krzesło obok zajęła znajoma ze zdjęć sylwetka.
- Iwana?
- David? - Uśmiechnęłam się, witając chłopaka. Chłopak zamówił dwa piwa. Powiem szczerze, że ostatni alkohol piłam na osiemnastce i był to kieliszek wódki. Wracając, mężczyzna cztery lata starszy ode mnie narzucił szybkie tempo. Chłopak był rozkojarzony i w ogóle nie rozumiał, co do niego mówiłam. Nagle na swoim udzie poczułam rękę chłopaka. - Co ty robisz? - Zapytałam wystraszona. Mężczyzna nie zamierzał przestać, a nawet był coraz bardziej nachalny. Kiedy go odepchnęłam, ten mocno chwycił mnie za rękę i powiedział, że pójdę z nim do jego mieszkania. Poczułam się jak sparaliżowana. W moich oczach zakręciły się łzy. Musiałam jakoś zagrać na zwłokę. Powiedziałam, że muszę pójść do łazienki "przypudrować nosek". Zamknęłam się w toalecie i czym prędzej zadzwoniłam do Marco. Zapłakana błagałam go, żeby po mnie przyjechał. Nie potrafiłam wyjaśnić dlaczego, byłam za bardzo wystraszona. Po kilku minutach David zaczął dobijać się do drzwi. Na szczęście po chwili Marco jakimś cudem odciągnął Mężczyznę od drzwi. Razem z przyjacielem wybiegłam z klubu. Usiadłam na motorze, wtulając się w plecy chłopaka.
Gdy dotarliśmy do Akademii, spojrzałam na Marco, przytuliłam się do niego wdzięczna za uratowanie mnie. Powoli topiłam się w głębokich oczach przyjaciela, stanęłam na palcach i delikatnie przywarłam do ust chłopaka. Marco jednak odsunął się ode mnie i w ciszy zaprowadził mnie do pokoju. Rozpłakana wbiegłam do pokoju.

***

Następnego dnia obudziłam się całkiem zdołowana. Wyciągnęłam czekoladę z szafki i zjadłam całą tabliczkę w mgnieniu oka. Postanowiłam zejść do stołówki po Nutellę, jednak gdy otworzyłam drzwi, zauważyłam na podłodze różową kartkę z życzeniami i różę.

Marco? :3

780 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)