-Gdzie lecisz? - zaśmiałem się cicho, gdy dziewczyna zawisła na mojej ręce.
Czyżby sam diabeł w tamtym momencie we mnie wstąpił, czy do końca już wtedy ogłupiałem?
Nie wiem co skłoniło mnie do tak długiego trzymania dziewczyny podemną, a sytuacja robiła się nieco niekomfortowa. Naprawdę nie wiem o czym wtedy myślałem. W głowie miałem tylko jedną myśl, a raczej sprzeczałem się sam ze sobą czy pocałować ją, czy też nie.Tak długo tego chciałem, pragnąłem jej do cholery, po prostu jej pragnąłem. Ni jak to kontrolowałem, gdy czubki naszych nosów zetknęły się nie było już drogi powrotnej. Nim się spostrzegłem, nasze twarze dzieliły ledwo dwa centymetry, poszedłem w ślady Zimki, która już dawno przymknęła swoje śliczne oczy, zasłaniając je gęstym wachlarzem rzęs. Tak mało, a jednak tak dużo dzieliło mnie od jej miękkich ust, nadal spierałem się z myślami, a hormony rozpoczęły szaleńczą walkę ze zdrowym rozsądkiem. Lekko musnąłem jej usta na początku, by następnie delikatnie wpić się w jej usta, przy okazji naruszając jej strefę nietykalności cielesnej, jednak dbając o to, by być delikatnym. W tym momencie nawet nie pamiętałem, kiedy czułem się aż tak zadowolony i wypełniony pozytywnymi uczuciami. Nie miałem na celu zrazić jej do siebie, ani tym bardziej, by po tym pocałunku traktowała mnie jak nachalnego napaleńca, bałem się tego w chuj. Już siebie nie kontrolując, spotęgowałem pocałunek, chwytając dziewczynę mocniej pod plecami. Winter nie sprzeciwiała się, nie zauważałem niechęci z jej strony, Zimka po prostu oddała się temu, zresztą tak samo jak ja - gdy poczułem na swoich plecach jej dłoń, zaciskającą się na mojej koszulce ostatni raz musnąłem jej usta, odsunąłem się od niej łapiąc oddech. Blondynka otworzyła oczy i chyba nawet lekko uniosła kąciki ust w górę w nerwowym uśmiechu, na co sam się uśmiechnąłem.
-Przepraszam, to nie miało tak wyjść...- odrzekłem zawstydzony, pionizując dziewczynę, na której policzkach pojawił się nieśmiały rumieniec.
Winter rozejrzała się pośpiesznie, jakby chcąc ukryć swoją dezorientacje, a jednocześnie ochłonąć po tym, co się tu odwaliło.
Cisza zazwyczaj odpręża, jednak tutaj cisza dała odwrotny skutek i tylko podniosła poziom mojego zawstydzenia - nie sądziłem, że cholerny pocałunek może przystworzyć takiego stresu. Moje serce chyba nie nadążało za oddechem, co potwierdzał tylko jego szybki bieg. Toro i Novis szalały w wodzie, za to Tośka siedziała na brzegu, czasem muskana przypływami morskiej wody. Pierwszy raz chyba nie miałem pomysłu jak zagadać do Zimki, właściwie po prostu bałem się, że wróci stara Winter, obojętna na mnie. Navarro, popisałeś się, całując dziewczynę z którą znałeś się tydzień.
-Nav...gdzie jest Toro?- nagle Winter odezwała się, tym razem rozglądając się za cętkowanym zwierzakiem.
Również rozglądnąłem sie po prawie pustej plaży, jedynie z pozostałymi kotami, które nadal siedziały blisko piaszczystej części brzegu.
-Toro? Toro, do nogi!- krzyknąłem, składając dłonie w tubę.
Po chwili zagwizdałem, przechadzając się wzdłuż lasku, gdy niespodziewanie z krzaków wybiegła nasza zguba, z pełną parą uderzając we mnie.
-K**wa...- Nim się spostrzegłem, wylądowałem dupą w piasku, a psiak zaczął lizać mi twarz swoim wielkim jęzorem.
Śmiech dziewczyny uświadomił mnie, iż humor jej powrócił - przy okazji usłyszałem najpiękniejszy śmiech świata, przynajmniej według mnie.
-Powinnaś częściej się śmiać!- rzuciłem szybko, otrzepując spodnie z piachu.
*~*
Pompeja strząsnęła głową, kiedy w jej pysku wylądowało plastikowe wędzidło podwójnie łamane. Bez zważania na jej kaprysy, założyłem na jej przednie nogi niebieskie ochraniacze skokowe i poklepałem kobyłę po szyi.
-Navarro, czekamy!- pani Laura krzyknęła do mnie, gdy Nikitta i Lucy już stępowały konie.
Sprawdziłem, czy klacz ma dobrze dopięty popręg i przełożyłem wodze z jej szyi na przód, po czym pociągnąłem Pompeje do przodu, na co ona ruszyła energicznym krokiem w stronę wyjścia. Już od początku było widać, że klacz ma dobry dzień i będzie chętnie przyjmować kaprysy pani Laury. Młoda blondynka trzymała mi furtkę, kiedy przeprowadzałem wierzchowca przez bramkę. Ustawiłem się na środku ujeżdżalni, przyłożyłem swoją rękę do puślisk, dopasowując sobie strzemiona, znów przełożyłem wodze nad jej szyją i lekko usiadłem w siodło o profilu wszechstronnym. Od razu poczułem, że dzisiejszy dzień był jakiś lepszy, zdecydowanie lepszy.
-Navarro, stępuj w prawo, a dziewczęta kłus w lewo. - pani Laura usiadła na krześle z boku, przyglądając się szybkiej rozgrzewce.
Jakieś pięć minut później, pani Laura przekazała mi, bym dołączył do dziewczyn. Pompeja po przyłożeniu łydki, wdzięcznie przeszła do wyższego chodu, stabilizując głowę. Sam skróciłem wodze i zmieniłem nogę, gdyż nie ukrywając, od początku anglezowałem na złą - kolejne subtelne dodanie łydki ostatecznie doenergizowało ruch klaczy, więc skupiając się na okrągłych woltach, momentalnie cofnąłem nogę na popręg.
-Po kolei najeżdżajcie na pijane drągi. - Laura założyła swój kaszkiet,stając na środku ujeżdżalni przy drągach.
Jako, że ostatni wjechałem na ujeżdżalnię, tak oczywiście ostatni wjechałem na drągi, co z resztą wyszło mi na dobre, gdyż klacz za innymi szła pewniej i szybciej. Po dziesięciu minutach kłusa anglezowanego, Laura kazała nam wjechać w kłus ćwiczebny i ruszyć galopem.
-Navarro, pilnuj nogi. - krzyknęła po chwili, montując przeszkodę. Na oko około 40 centymetrów.- Lucy pierwsza.
Dziewczynom skok poszedł całkiem ładnie, za to gdy przyszła pora na mnie (osobę, która nigdy nie skakała) oczywiście pokierowałem klacz na przeszkodę. Raz, dwa, trzy i hop! W półsiadzie przeskoczyliśmy małego krzyżaka i z uśmiechem przejechaliśmy ją i drugi raz.
Po skończonej jeździe, od razu zaklepałem myjkę, w której zacząłem namydlać Kasztanke.
-Hej.- za mną usłyszałem głos Winter, więc że w dłoni akurat dzierżyłem myjkę, to postanowiłem poczęstować dziewczynę kapką wody.
Ups.
Zimuś? 8))
883 słowa = 3 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)