Zerwałam się z łóżka, gdy tylko zobaczyłam, że nie jestem ani w swoim pokoju, ani w mieszkaniu moich zmarłych rodziców. Jednakże już po chwili się uspokoiłam, ponieważ zobaczyłam śpiącego Luke'a na drugiej stronie materacu. Chłopak spał na brzuchu, przez co widać było tylko jego górną część pleców.
- Jak - spytałam sama siebie, gdy zobaczyłam, że na łopatkach blondyna znajduje się ogrom śladów moich paznokci, które teraz przez swą niemałą długość wyglądały jak narzędzia zbrodni. Przypomniałam sobie nasz wczorajszy wieczór, który zdecydowanie należał do tych najbardziej udanych. Odgarnęłam włosy i dopiero w tym momencie zdałam sprawę z tego, że jestem pozbawiona jakichkolwiek ubrań. Zszokowana zebrałam nieświeże ciuchy z podłogi i pobiegłam do łazienki, z której wiało chłodem. Białe kafelki były ciągle czyste, a ja zahipnotyzowana wielkością wanny, wręcz od razu odkręciłam gorącą wodę. Ułożyłam bluzkę i spodnie na ciemno brązowej szafce, która nie miała na sobie żadnego śladu kosmetyków. Na moje szczęście, tuż przy wannie wisiał szary ręcznik, który wydawał się być przyjemnie puszysty.
- Ktoś mi przypomni, czemu ja się stąd wyprowadziłam? - Burknęłam, po czym zanurzyłam lewą stopę w wodzie kontrolując jej ciepłość. - Idealna - mruknęłam i usiadłam, zanurzając się po samą szyję w spienionej wodzie. Leżałam tak, bawiąc się jednym z kosmykiem moich ciemnych włosów, które teraz stały się kręcone pod wpływem cieczy. W głowie zaświdrowały mi wczorajsze wydarzenia, które na pewno utkwią tam na dłużej. Może nie chodzi o sam s.eks z Luke'em, który możemy uprawiać kiedy chcemy, a raczej o jego kłótnie z moim bratem. Wszystkie słowa, które wypowiedział brunet zraniły mnie dogłębnie, bowiem kogo normalnego by nie zraniły? To moja decyzja z kim się spotykam, a to, że 'zaliczyliśmy' małą wpadkę nie znaczy, że ja również się tym nie przejęłam. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi i zaspany głos chłopaka.
- Mogłaś ciszej? - Westchnął, ale po chwili się uśmiechnął. - Łopatki mnie przez Ciebie bolął.
- Zaraz będzie coś innego Ciebie bolało, jak nie przestaniesz narzekać - bąknęłam, po czym zebrałam pianę z powierzchni wody.
- Grozisz mi?
- Grożę.
- Co mi zrobisz?
- Zero seksu, całowania i przytulania - uśmiechnęłam się, a chłodna już woda zachęcała mnie do wyjścia z niej.
- Dobra, już mnie łopatki nie bolą. Super to mieszkanie jest...
- Wiem, a teraz czy mógłbyś wyjść? Chce się wytrzeć i ubrać - powiedziałam. Chłopak bez słowa wyszedł, a ja od razu wymknęłam się na łazienkowy dywanik. W ekspresowym tempie wytarłam się i ubrałam w przyszykowane ciuchy. Nacisnąłam na klamkę, ale drzwi stawiały mi znaczny opór.
- Idź stąd! - Krzyknęłam. Jak myślałam tak się okazało, niebieskooki blondyn stał pod drzwiami, z których pod chwili się odsunął.
- Nie można popatrzeć na dziewczynę?
- Świnia! - Krzyknęłam, a po chwili zdałam sobie sprawę z ważnej rzeczy. - Zaspaliśmy na pogrzeb, rozumiesz? Świnia ze mnie, i z Ciebie.
- Ugh... Przykro mi. Co do świnek, to Ty raczej jesteś różowym, malutkim prosiaczkiem, który jest zawsze uroczy.
- Słodzisz kochany, oj słodzisz - zaśmiałam się i poczochrałam delikatne, blond kosmyki włosów chłopaka. - Idziemy na śniadanie. - Zarządałam i naciągnęłam buty na stopy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)