piątek, 30 marca 2018

Od Any do... - dzierżawa Expresso

- Dzień dobry, pani Rose - przywitałam się, wchodząc do stajni przeznaczonej dla koni do dzierżawy.
- Dzień dobry, Ana - odpowiedziała instruktorka, nieprzerywając głaskania Ficca. - To jak, zdecydowałaś już, jakiego konia wydzierżawić? - spytała z uśmiechem.
Dwa dni wcześniej, po jeździe podeszła do mnie pani Laura i zapytała, czy zastanawiałam się nad wzięciem w dzierżawę jednego z tutejszych koni. "Jesteś tu już jakiś czas i doskonale sobie radzisz. Może czas podnieść nieco poprzeczkę i zacząć zajmować się konkretnym koniem? Taka próba przed kupnem własnego." Wcześniej sugerowała mi to też Riley, dlatego postanowiłam realnie rozważyć propozycję. Obiecałam, że do piątku - to jest: do dzisiaj - się określę, czy i jakiego konia chciałabym dzierżawić. Jak widać, decyzja o tym "czy w ogóle się zdecyduję" została podjęta za mnie. Albo po prostu jestem tak przewidywalna...
- Tak w zasadzie, to nie do końca. - Nadal wahałam się pomiędzy dwoma końmi specjalizującymi się w ujeżdżeniu. Ficc odpadał, bo co jazdę musiałabym więcej pracy wkładać w zmuszenie go do ruchu naprzód, niż we właściwe ćwiczenia, czego nienawidzę. Od czasu do czasu można, ale nie niemal cały czas...
- Hm... Preferujesz ujeżdżenie, nie mylę się? - spytała pani Rose, odrywając swoją uwagę od konia i przenosząc ją na mnie. - Jako jedna z nielicznych. Swoją drogą, dlaczego? - spojrzała na mnie zaciekawiona.
Wzruszyłam ramionami.
- To nie tak, że nie lubię skoków. Po prostu ujeżdżenie wydaje mi się lepiej oddawać więź między koniem a jeźdźcem - odpowiedziałam. Mój wzrok powędrował w kierunku pyska ciemno gniadej klaczki, stojącej w odległym boksie.
Instruktorka uśmiechnęła się na moje słowa i powędrowała wzrokiem za moim.
- To może Expresso? Nie ma zbyt wielu wielbicieli, więc często nie ma się nią kto zająć. A na jeździe sprawdza się doskonale, tylko naprawdę nienawidzi skakać. Z resztą, sama się o tym przekonasz, jak spróbujesz najechać nią na przeszkodę.
Zlustrowałam wzrokiem klaczkę. Ta również przeniosła na mnie swoje inteligentne oczy.
- Mogłabyś jeździć na niej strikte ujeżdżeniowo. Jak się postarasz, dałabyś też radę ubłagać pana Blythe'a, żeby udzielał ci kilka dodatkowych lekcji w tygodniu, żebyście mogły poćwiczyć nieco trudniejsze figury, niż te wykonywane na normalnej jeździe.
Skinęłam entuzjastycznie głową.
- No to ustalone. Chodź, pokażę ci jej sprzęt.

~•~

Po załatwieniu wszystkich formalności (w tym udanych próbach namówienia instruktora ujeżdżenia na udzielanie mi dodatkowych lekcji) mogłam w końcu zająć się Expresso. Ponieważ dzień był wyjątkowo ciepły i bezwietrzny, postanowiłam wyczyścić klacz na dworze, przy koniowiązie. Otworzyłam boks gniadoszki, poklepałam ją po umięśnionej szyi, założyłam jej na pysk kantar, podpięłam uwiąz i wyprowadziłam ze stajni.

~•~

W międzyczasie mojego czyszczenia Expresso, zaczęła się schodzić moja grupa na jazdę. Pierwsza przyszła Mali, która entuzjastycznie obskoczyła mnie i dzierżawionego przeze mnie konia. Kilka minut po niej pojawiła się pani Laura. Na widok mój, albo stojącej obok klaczy (albo nas obydwóch) uśmiechnęła się. Podeszła do nas i zaproponowała, żebym dzisiaj wsiadła właśnie na Expresso.
- Najwyżej sobie nie poskaczesz - rzuciła jeszcze, zanim zniknęła w stajni, żeby zastanowić się nad rozdzieleniem koni dla reszty członków mojej grupy.
Skończywszy czyszczenie Małej Czarnej poszłam do siodlarni po jej sprzęt, w którego skład wchodziły, oprócz standardowego ekwipunku, ochraniacze na przednie i zadnie nogi (jak zostałam poinformowana, można w jej przypadku wymiennie stosować owijki, ale te trzeba najpierw zakupić) oraz kaloszki. Gdy już uporałam się z przygotowaniem jej, trzeba było wyprowadzać konie na plac (wszyscy zgodnie stwierdzili, że w taką ładną pogodę nie można się gnieździć w hali).
Jazda przebiegła bez większych komplikacji. Expresso bez kombinowania wykonywała wszystkie moje polecenia, może poza pierwszymi najazdami na kawaletkę - najpierw uciekała, potem sfrustrowana ją przeskoczyła, zamiast przejechać kłusem (pani Laura stwierdziła, że pierwszy raz widziała, jak Expresso skacze), ale ostatecznie udało się nam wykonać ćwiczenie poprawnie. Do tego klaczka okazała się naprawdę wygodna.
Po skończonej jeździe odprowadziłam konia do boksu, rozsiodłałam i nasypałam do żłobu jej porcję owsa. Dorzuciłam jeszcze marchewkę za dobrą jazdę, pogłaskałam na pożegnanie i odeszłam, pozwalając jej zjeść w spokoju.

~•~

Wróciwszy do pokoju i przebrawszy się, postanowiłam wyjść jeszcze z Ghost'em na spacer przed kolacją. Zgarnęłam więc smycz z półki nad moim łóżkiem, przywołałam Ghost'a rozłożonego na środku pokoju, podałam mu końcówkę smyczy, którą złapał w pysk i otworzyłam drzwi wyjściowe.
Nagle drzwi zadrżały, a ja usłyszałam głuche "łup!" po drugiej ich stronie. Szybko wyjrzałam zza nich i zobaczyłam rozłożonego na podłodze któsia.
- Strasznie cię przepraszam - powiedziałam zaniepokojona. Na szczęście owy ktoś już zaczął się podnosić z ziemi.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)