Wyszłam z pokoju zastanawiając się nad kupnem zwierzaka, wiedziałam że musi to być pies, aby mógł chodzić ze mną do stajni i w inne miejsca. Brak znajomości bardzo doskwierał mi i to bardzo chciałam znaleźć przyjaciółkę, ale co ja mam poradzić skoro nawet nikogo nie znam. Zastanawiałam się nad osobą z mojej grupy, tak to bym zaczepiła ją w stajni i jakoś by poszło...
Weszłam do stajni, zaraz podeszłam do Lemon i dałam jej marchewką, którą miałam dla niej schowaną. Zobaczyłam dziewczyn,ą która głaskała jednego z koni, podeszłam do niej lekko niepewna, ale odważyłam zrobić ten pierwszy krok.
-Cześć
-Hej
-Jestem Mali, a ty jak masz na imię?
-Ana
-Masz jakiegoś ulubieńca w tej stajni?
-Tak, właśnie przy nim stoimy.
-A...Storm, moja ulubienica to Lemon. Chcesz gdzieś pójść, bo tak tu troszkę nudno?
-Myślisz Ana, że wolno nam pojechać pozwiedzać trochę terenu konno?
-Nie zakazywali.
- Tak, to wejdziemy na łatwiejsze konie i da rade.
Uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- To po sprzęt.
I pobiegłyśmy do pokoi. Ubrałam się szybko i otworzyłam drzwi, a za nimi stała już gotowa Ana. Zastanawiam się skąd ta dziewczyna ma tyle energii. Poszłyśmy do stajni i przy okazji spytałyśmy się instruktorkę czy nam wolno.Może tylko kawałek stepem, ale to lepsze niż pieszo.
-Ana, pani powiedziała abyś wzięła Pompeje, a ja wezmę Hollywood.
-Dobra.
Poszłyśmy po sprzęt koni. Po wyszykowaniu wierzchowców wyprowadziłyśmy je z stajni i ruszyłyśmy stępem pomiędzy padokami oraz obok ujeżdżalni. Po zwiedzeniu większości terenów wróciłyśmy do stajni i rozsiodłałyśmy konie.
-Mali chcesz coś jeszcze porobić?
-Dobra.
Ana odpiszesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)