- Chyba pojadę do miasta - mruknęłam - tu połowa rozmiarów jest źle podana, a zresztą internet się zacina
Usłyszałam jęk Holiday i westchnęłam:
- Inaczej nigdy tego nie skończę! - wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Thomasa. Następnie podałam telefon Castielowi i szepnęłam - Poproś brata o pomoc przy dzieciach, Holiday może pojechać ze mną.
Ruda odetchnęła z ulgą. Castiel wydawał się przerażony.
- Ekhm... Niech będzie... - odparł powoli.
Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
- Dacie radę, dziękuje
Ruszyłyśmy do drzwi, które otworzyłam lewym ramieniem, a następnie błyskawicznie zamknęłam, zanim którekolwiek z moich dzieci zdążyło uciec.
- Szybko, zanim zmieni zdanie! - Holly ruszyła korytarzem przede mną.
- Poprowadzisz? - zapytałam ją, przecierając oczy
- Ja? - spytała osłupiała - Pogięło Cię? Zaraz zasnę!
- No to mamy problem - zauważyłam
- Zaraz coś się zaradzi - powiedziała z nadzieją Holiday - Patrz tam ktoś idzie
Odwróciłam się w kierunku, wskazanym przez nią palcem. Rzeczywiście, jakaś postać stała na parkingu.
- Hej! - zawołałam - Możesz nas podwieść do miasta? Byłybyśmy bardzo wdzięczne.
Osoba odwróciła się w naszym kierunku.
Hej Hela! Nie wiem czy wiesz, ale Castiel i Thomas zostali wywaleni z bloga.~Esma
OdpowiedzUsuń