Zaczęłam się śmiać. Przecież było wiadomo kto wygra. Jak mogłabym przegonić dużo bardziej doświadczoną kobietę? Tak. Była starsza, ale nie czułam jakichś wielkich barier w stosunku do niej, choć były nawet osoby w moim wieku, przy których czułam się nieswojo.
- Może jeszcze jedną rundkę? - zaproponowałam ożywiona. Byłam w swoim żywiole.
- Hm... Czemu nie? - zgodziła się Esma.
- Raz... Dwa... Trzy... Biegnij! - krzyknęłam i automatycznie przeszłam na najszybsze obroty. Klacz pędziła tak szybko, jak tylko mogła. A przynajmniej tak szybko, jak szybko biec jej kazałam. Uwielbiałam takie wyścigi. Bez żadnych zobowiązań, nie było porażek i wielkich zwycięstw. Tylko czysta zabawa. Podobno najlepiej takie wyścigi organizować z przyjaciółmi, ale jeszcze się takiego nie dorobiłam. W życiu nie miałam przyjaciół, tylko co najwyżej koleżanki i kolegów. Posmutniałam na chwilę, lecz zaraz się otrząsnęłam. Docisnęłam klacz na ostatnim odcinku.
- Wygrałam! - ucieszyłam się. Nie byłam pewna, czy moja ' rywalka ' nie dała mi fory.
- Eh, miałaś szczęście - uśmiechnęła się miło Esma.
- Gdzie teraz pojedziemy?
- Chyba trzeba by było już wrócić... - stwierdziła. Spochmurniałam. Miałam jeszcze cały zapas energii.
- Na pewno jeszcze zobaczysz wszystko, ze mną, lub kimś innym - dodała, widząc moją minę. Ruszyłyśmy w stronę akademii.
< Esma? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)