Wyjrzałam z pokoju. Nikogo, kto mógłby zauważyć, że wychodzę. I tak miałam teraz wolne, a to jedyna szansa, by się sprawdzić. Konkurs Piosenki Młodzieżowej. Ostatni raz, gdy byłam na takim konkursie, moja klasa mnie wygwizdała, ponieważ nie śpiewałam tego, co oni lubią, tylko własną piosenkę. Nie chciałabym, żeby taka sytuacja się powtórzyła, zwłaszcza, że w Akademii Magic Horse jestem od niedawna. Mama przyjechała do miasta, by dać mi moją gitarę. Obiecała zaraz potem odjechać, ale znając ją, nie dotrzyma słowa, i będzie stać pod sceną. Nieważne. Wymknęłam się na paluszkach, wyszłam z terenu akademii. Pobiegłam pędem w stronę miasta. Po 2 kilometrach zobaczyłam znajomy samochód i jeszcze bardziej znajomego kierowcę.
- Cześć mamo - powiedziałam zapinając pas bezpieczeństwa.
- Cześć skarbie. masz wszystko czego potrzebujesz? Mogę ci coś kupić i przywieźć.
- Nie dzięki, że pytasz.
Zajechałyśmy pod miejsce, gdzie miał się odbyć konkurs. Wyjęłam z bagażnika swoją gitarę.
- Jesteś pewna?
- Tak - odpowiedziałam. Mama odjechała, a ja usiadłam na uboczu, i zaczęłam ćwiczyć swoją piosenkę, ale tak, by nikt nie usłyszał, nikt nie zauważył.
Gdy już wszystko rozłożyli, podeszłam do osoby, która zajmowała się sprawdzaniem wcześniej przygotowanej listy.
- Tak?
- Lena Macke. Piosenka własnego autorstwa.
- A tak, tak. Wejdź tam i poczekaj - powiedziała wskazując na drewniane drzwi.
- Dobrze, dziękuję.
Weszłam do pomieszczenia. Nikogo tam nie było, ale z kolejnymi przeczekanymi minutami, zaczęło się zbierać coraz więcej ludzi. Wyglądało na to, że wszyscy byli ode mnie starsi. Schowałam się w rogu pokoju i ćwiczyłam swoją piosenkę. Z resztą, nie ja jedyna. Pomieszczenie było pełne śpiewających i grających nastolatków. Trochę mnie zaczęły boleć uszy. I wtedy się zaczęło. Pani, która wcześniej sprawdzała listę, wywoływała kolejno uczestników. Ja byłam ostatnia, przede mną było 11 uczestników - kapel i solistów.
- Lena Macke twoja kolej! - powiedziała ta kobieta, a mi serce przestało na moment bić, by za chwilę walić jak szalone. ' Sama tego chciałaś. Teraz wyjdziesz na scenę i dasz z siebie wszystko ' - powiedziałam do siebie w myślach. Wstałam, poprawiłam swoją sukienkę i weszłam na scenę. Poprawiłam mikrofon i, starając się nie patrzeć na publiczność, zaczęłam śpiewać.
Każdy ma marzenia
I o ich spełnieniu śni,
Lecz niektórzy ludzie,
Z nożyczkami
Krętymi uliczkami
Idą, by...
Odciąć skrzydła marzeń!
Czemu, ah czemu?
Tak dzieje się?
Przecież tym sposobem,
Niszczy się marzenia swe.
Cóż złego w tym,
Że każdy ma marzenia?
Stój! Nie idź tam.
To jest pułapka.
Nie wyjdziesz stąd.
Zamknięte drzwi...
Moje palce śmigały po strunach, wydobywając z nich dźwięki, a ja starałam się zaśpiewać najczyściej jak umiałam. Gdy skończyłam, brakło mi tchu. Spojrzałam na widownię, szukając wzrokiem matki. Nagle mój wzrok napotkał znajomą twarz.
- O nie, nie, nie! - krzyczała moja głowa - Przecież tak się starałam, by nikt z akademii nie wiedział o moim występie. Nasze spojrzenia się spotkały. Zeszłam ze sceny. Za sobą usłyszałam głos prowadzącego:
- Dziękujemy wszystkim za przybycie. Teraz, nasza kochana publiczności, zagłosujecie na swoich faworytów, wysyłając SMS na numer który znajduje się za mną, a w wiadomości napiszcie imię jednej z osób lub nazwę grupy, która szczególnie przypadła Wam do gustu! To od Was zależy, który z tych młodych talentów przejdzie dalej!
Znalazłam się z powrotem w tym samym pomieszczeniu, w tym samym towarzystwie, również czekającym na wynik. Lecz moje myśli nie były skupione na wygranej, tylko na tym, co z osobą, która mnie zobaczyła? Czy rozpowie wszystkim w akademii? Miałam ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy nie wracać. Nagle usłyszałam jak z ust prowadzącego na scenie, pada 6 nazw. Wśród nich moje imię. Weszłam na scenę razem z innymi półfinalistami. Nie zajęłam 1, 2 ani 3 miejsca, ale bardzo się cieszyłam, bo jednak...
- Łał przeszłam! - po moim policzku spłynęła łza szczęścia. Spojrzałam na widownię. Niestety, ale dalej tam stała. Moje szczęście trochę zmalało. Gdy wszystko się zakończyło, postanowiłam jak najszybciej wrócić do domu. Rozejrzałam się. Nigdzie mojej mamy. Wzięłam podwózkę i zajechałam do mojego tymczasowego domu. Wysiadłam z auta i stanęłam twarzą w twarz z...
< ktosiu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)