Wraz z Hollywoodem ruszyłam w przeciwnym do Dago kierunku. W sumie troszeczkę się bałam, że gdzieś zjawi się ten pijany rolnik... z widłami...
Ciekawe, dlaczego jeszcze nikt nie nakręcił horroru, z takim typkiem w roli głównej... to by się nadawało.
- Royal, Royal! - co raz to nawoływałam, co raz nasłuchiwałam... ani śladu mojej Różyczki... Mam nadzieję, że nic jej się nie stało...
Nagle, usłyszałam skądś jakiś dziwny dźwięk... nie do końca wiem jaki... Czy to mamrotanie, czy co?
Chwilę później... okazało się, że to nie wróżyło nic dobrego...
- K-K-K-KOOOŃ! - wrzasnął facet z widłami, chwiejąc się przy tym.
Za pomocą wodzy, zawróciłam konia, po czym pogalopowałam w las.
Nagle jednak natrafiłam na zwalony pień drzewa, za którym znajdowało się sporo krzewów, wyglądających teraz jak stosy gałęzi. I jak mamy przez to przeskoczyć?
Zatrzymałam konia gwałtownie, po czym sama odwróciłam się do tyłu... Dziwny farmer biegł (o ile chwianie się można nazwać biegiem) z widłami w rękach, a na dodatek... Otóż Holly trochę się spłoszył... lub nawet nie trochę... Rzadko mu się w sumie zdarza... Zrzucił mnie z siebie i pogalopował gdzieś w las, omijając pijaka szerokim łukiem. A więc zostałam sama... W głębi miałam nadzieję, że za chwilę ktoś z akademii się zjawi... Albo, że Holly wróci wraz z kimś jeszcze?... Mimo że koń odbiegł, farmer wciąż się zbliżał... Postanowiłam, że nie zlekceważę tego i wezmę w końcu nogi za pas. Tak więc szybko się odwracając, ruszyłam przed siebie, przechodząc przez kłodę i przemieszczając się między ,,krzewami''. Gdy tylko pokonałam przeszkody, ruszyłam co sił w nogach przed siebie (wiadomo, w zimę, jeszcze na dodatek z ciepłym ubraniu trudno biegać, i szybko można się zmęczyć.
W końcu już nie mogłam... Czułam, jak opadam z sił, i nie mogę biec dalej. Nie wiedziałam też, jakim cudem PIJANY CZŁOWIEK się nie męczy...
Nagle upadłam, prosto na śnieg. Czułam, jak za chwilę może mi się coś stać, w końcu facet może mnie zabić! Nie no, nie ,,może'', tylko chce, jest pijany i wściekły... tak to ujmę...
Nagle, gdy tylko tyłem podparłam się o drzewo, usłyszałam dźwięk, jakby ktoś biegł... Może jakiś koń, lub człowiek? Miałam taką nadzieję...
Dagooo? B)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)